Andrzej Poczobut odmówił ukorzenia się przed Łukaszenką

Nie ma szans na ogłoszoną amnestię

Andrzej Poczobut został zatrzymany 25 marca 2021 roku

Dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut odmówił napisania do białoruskiego dyktatora Aleksndra Łukaszenki prośby o ułaskawienie – donosi Informacyjna Agencja Radiowa, powołując się na „profil kontrolowanym przez ministra informacji Białorusi w mediach społecznościowych”. Poczobut miał przez to pozbawić się szans na częściową amnestię.

Aleksandr Łukaszenko 2 lipca ogłosił, że wypuści część więźniów. – Powinniśmy działać po ludzku – tłumaczył. Zapowiedział, że zwolnieni zostaną ciężko chorzy. Dokument, który podpisał Łukaszenka przewiduje m.in. zwolnienie chorych oraz osób mających powyżej 60 lat.

Na Białorusi więzień, który chce liczyć na skrócenie kary, musi najpierw ukorzyć się przed Łukaszenką, przyznając się do winy i prosząc dyktatora o łaskę. Andrzej Poczobut odmawiał pisania próśb do Łukaszenki już podczas wcześniejszych pobytów w białoruskich aresztach i więzieniach, o czym można przeczytać w tekście „Kaskader”, opublikowanym w magazynie „Press” w październiku 2011 roku.

Andrzej Poczobut został zatrzymany 25 marca 2021 roku po rewizji w jego mieszkaniu w Grodnie. Jak relacjonowała wtedy jego żona Oksana, białoruskich funkcjonariuszy interesowały nawet książki w języku polskim, które Poczobut miał w domu.

Długo czekał na rozpoczęcie swojego procesu. Pierwsza rozprawa odbyła się dopiero 16 stycznia 2023 roku, a wyrok zapadł 8 lutego. Sędzia Dzmitryj Bubienczyk, który utajnił proces, wymierzył Poczobutowi karę ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. W apelacji wyrok został podtrzymany. Białoruskie władze zarzuciły Poczobutowi podżeganie do nienawiści i rehabilitację nazizmu oraz wzywanie do działań na szkodę Białorusi. Jego „przestępstwa” miały polegać m.in. na tym, że interesował się historią Polaków na Grodzieńszczyźnie i opisywał działania polskiego ruchu oporu prowadzone po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną. Tak jak w przypadku wielu innych dziennikarzy na Białorusi, przestępstwem okazała się też jego dziennikarska praca, w ramach której przekazywał informacje z coraz bardziej izolowanej Białorusi.

Andrzej Poczobut odbywa karę w łagrze o ponurej sławie w Nowopołocku, prawie 500 km od rodzinnego Grodna. Od momentu aresztowania pozbawiano go dostępu do leków (dziennikarz, który w kwietniu skończy 51 lat, przyjmował leki na serce), trzymano w karcerze, odmawiano mu kontaktu z adwokatem i rodziną.

Z informacji przekazywanych przez białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” wynika, że do tej pory w wyniku amnestii z więzień zwolniono tylko kilkanaście osób. Wiasna ocenia, że w białoruskich łagrach siedzi ponad 1,4 tys. więźniów politycznych.