„Władza nie powinna kupować przychylności mediów, media z władzą robić dwuznacznych interesów a big techy wykorzystywać autorów i wydawców. Jest o czym rozmawiać. Zapraszam wspólnie z Małgorzatą Kidawą-Błońską organizatorów protestu do centrum Dialog, środa, godzina 13” – napisał w serwisie X Donald Tusk.
Akcja pod hasłem „Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów”
Na liście zaproszonych znalazło się 26 osób, m.in. Andrzej Andrysiak – prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, Jerzy Baczyński – redaktor naczelny „Polityki”, Marek Frąckowiak – prezes Izby Wydawców Prasy, Paweł Kapusta – redaktor naczelny Wirtualnej Polski czy Michał Samul – redaktor naczelny TVN 24.
Zaproszeni na obrady okrągłego stołu przedstawiciele redakcji wzięli udział w zorganizowanej w ostatni czwartek akcji protestacyjnej pod hasłem: „Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów”, skierowanej przeciwko zmianom Prawa autorskiego, które nie uwzględniają postulatów środowiska dziennikarskiego. Chodzi o przyjętą przez Sejm nowelizację Prawa autorskiego implementującą unijną dyrektywę DSM (Digital Single Market) przewidującą wypłatę wynagrodzeń dziennikarzom i wydawcom za treści eksploatowane przez platformy cyfrowe.
– Niestety, w dniu protestu prawdopodobnie z powodu działań Google, zasięgi Gazetawyborcza.pl spadły o ok. 25 proc. – mówi Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.
Jak informowaliśmy, większość posłów rządzącej koalicji KO-Trzecia Droga-Lewica odrzuciła poprawki zgłaszane przez organizacje zrzeszające dziennikarzy i wydawców, które wprowadzały m.in. mechanizm rozstrzygania ewentualnych sporów o zapłatę wynagrodzeń przez big techy.
„Cieszę się, że premier Tusk dostrzegł problem”
– Bez tych zmian implementująca unijną dyrektywę DSM nowelizacja ma wybite zęby – ocenia Andrzej Andrysiak. – W relacjach z big techami polscy wydawcy nie mają zaplecza organizacyjnego i finansowego, dzięki którym mogliby prowadzić partnerskie rozmowy z gigantami takimi jak Google czy Meta. Dlatego bardzo cieszę się, że premier Donald Tusk dostrzegł problem i zaprosił nas na rozmowy – dodaje.
– Dotychczas mieliśmy poczucie, że nikt poważnie z nami nie rozmawiał – mówi Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy. – Alarmowaliśmy, że bez wsparcia państwa jakościowe media przegrają konkurencję z big techami i mediami społecznościowymi i znikną z rynku. A przecież profesjonalne media są kośćcem komunikacji społecznej. Państwo powinno je wspierać, bo to działania wspierające gospodarkę, kulturę, demokrację. Domagamy się działań propaństwowych, a nie wsparcia konkretnych firm mediowych – dodaje Frąckowiak.
Prezes Izby Wydawców Prasy ma nadzieję, że nieuwzględnione przez Sejm postulaty dziennikarzy i wydawców zostaną wprowadzone przez Senat, do którego trafił tekst nowelizacji Prawa autorskiego przyjęty przez posłów w trzecim czytaniu.
– Zgadzam się ze stroną rządową, że implementacja dyrektywy DSM powinna być przeprowadzona szybko, bo Polska powinna była to zrobić do połowy 2021 roku. Ale szybko nie musi oznaczać źle. Kilka zgłaszanych przez nas poprawek i uzupełnień, fundamentalnych dla dalszego funkcjonowania jakościowych mediów, Senat może przyjąć w najbliższych dniach – uważa Marek Frąckowiak.
Stowarzyszenie Mediów Lokalnych wyjątkiem
Zdecydowana większość stowarzyszeń zrzeszających dziennikarzy i wydawców podziela stanowisko Izby Wydawców Prasy w sprawie nowelizacji Prawa autorskiego. Wyjątkiem jest Stowarzyszenie Mediów Lokalnych (SML).
„Od początku, niezmiennie uważaliśmy, że decyzje w kwestiach związanych z funkcjonowaniem przepisów wprowadzanych do polskiego prawa powinny być suwerennym działaniem wydawców” – czytamy w oświadczeniu SML.
– „Dlatego w związku z protestem polskich mediów w dniu 4 lipca 2024r. zwróciliśmy się do członków naszej organizacji z informacją o tym, że taki protest jest organizowany. Prosiliśmy jednocześnie o indywidualne podejmowanie decyzji w sprawie ewentualnego udziału, bądź nie, poszczególnych wydawnictw. Część zrzeszonych wydawców zdecydowała się poprzeć taką formę protestu, część nie wzięła udziału w proteście”.
W dalszej części oświadczenia SML informuje, że w ubiegły piątek prezes Izby Wydawców Prasy Marek Frąckowiak zwrócił się do prezesa Stowarzyszenia Mediów Lokalnych – Piotra Piotrowicza – z prośbą o podpisanie listu do Senatu RP dotyczącego zmian w ustawie uchwalonej przez Sejm. „Prośba ta zakładała podpisanie dokumentu w trybie ekspresowym, w ciągu kilkunastu minut, ze względu na deklarowaną konieczność jak najszybszego przekazania go do Senatu” – pisze SML w oświadczeniu.
I dalej: „Zarząd Stowarzyszenia Mediów Lokalnych odmówił podpisania tego dokumentu w takim trybie. Powodów jest kilka. Przede wszystkim to brak adekwatnego czasu na analizę dokumentu, a co za tym idzie na rzetelne zapoznanie się z jego treścią, co jest niezbędne do podjęcia odpowiedzialnej decyzji”. W dalszej części oświadczenia SML informuje, że w jego ocenie nadmierne przedłużanie procesu legislacyjnego jest nieuzasadnione.
„Niesolidarne stanowisko SML przejawem frustracji”
– Zdumiewające stanowisko – ocenia Marek Frąckowiak. – Zaproponowałem pilne podpisanie stanowiska, bo wymagała tego sytuacja. Dostałem podziękowania. Teraz dowiaduję się, że SML podziela stanowisko big techów, któremu zależy na szybkim uchwaleniu nowelizacji w obecnym kształcie – dodaje.
– Stowarzyszenie Mediów Lokalnych blisko współpracuje z Google, korzysta z pomocy finansowej tej platformy – mówi jeden z wydawców proszący o zachowanie anonimowości. – Google tak jak w innych państwach stosuje metodę: dziel i rządź. Wspiera grupę wydawców, dogaduje się z nią finansowo, aby stworzyć wrażenie, że wywiązuje się z obowiązków płacenia za wykorzystane treści – dodaje.
Inny wydawca podkreśla, że Stowarzyszenie Mediów Lokalnych zrzesza znacznie mniejszą liczbę tytułów niż Stowarzyszenie Gazet Lokalnych.
– SML chciał mieć swojego reprezentanta w zarządzie Izby Wydawców Prasy. Nie udało się. Dzisiejsze, niesolidarne stanowisko SML odbieram jako przejaw frustracji i kompleksów – zaznacza.