Były właściciel portalu WikiLeaks przyznał się do ujawnienia setek poufnych dokumentów rządu USA w zamian za zgodę na odzyskanie wolności i powrót do rodzinnej Australii. Nie będzie mu grozić wyrok, bo na poczet jego kary zaliczone zostanie pięć lat, jakie spędził w brytyjskim więzieniu.
Amerykańskie władze starały się o ekstradycję
W środę Assange pojawi się przed sądem federalnym na wyspie Saipan, wchodzącej w skład Marianów będących terytorium USA na Pacyfiku.
Według Agencji Reutera sąd najprawdopodobniej wymierzy mu karę 62 miesięcy pozbawienia wolności, którą już odbył w brytyjskim więzieniu. Bezpośrednio z sądu ma odlecieć do Australii. Wcześniej amerykańskie władze starały się o jego ekstradycję do USA, ale ostatecznie została zawarta ugoda.
WikiLeaks opublikował w 2010 roku ponad 700 tys. poufnych dokumentów rządu USA dotyczących wojen w Afganistanie i Iraku oraz niezliczone dokumenty dyplomatyczne i nagrania wideo. Było to największe złamanie przepisów bezpieczeństwa w historii USA. 52-letni obecnie Assange był od tego czasu ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości, co zdaniem wielu organizacji było pogwałceniem wolności słowa.
Premier Australii chce powrotu Assange’a
W 2010 roku Assange został zatrzymany w Wielkiej Brytanii na podstawie europejskiego nakazu aresztowania (ENA) w sprawie niemającej związku z ujawnionymi dokumentami.
Wypuszczony na wolność za kaucją Julian Assange zbiegł do ambasady Ekwadoru w Londynie, gdzie chronił się przez kolejnych siedem lat. W 2019 roku został jednak wyciągnięty siłą z budynku ambasady i osadzony w więzieniu Belmarsh pod zarzutem pogwałcenia przepisów o zwolnieniu warunkowym.
Premier Australii Anthony Albanese oświadczył we wtorek, że chce, aby Assange jak najszybciej wrócił do kraju.