Ustawa przyjęta w ubiegłym tygodniu przez słowacki parlament przewiduje zastąpienie nadawcy publicznego Radia i Telewizji Słowacji (RTVS) nowym podmiotem. Ma to być Słowacka Telewizja i Radio (STVR), której dyrektor generalny de facto zostanie wskazany przez koalicję rządzącą.
Organizacje dziennikarskie alarmują
Według założeń projektu dyrektor ma być bowiem wybierany przez dziewięcioosobowy zarząd składający się z pięciu członków nominowanych przez parlament (koalicja ma tam większość), trzech przez ministerstwo kultury i jednego przez ministra finansów. Ustawa czeka na podpis prezydenta Słowacji Petra Pellegriniego.
Organizacje dziennikarskie alarmują, że wprowadzenie ustawy doprowadzi do odwołania obecnego dyrektora generalnego RTVS Ľuboša Machaja oraz całego zarządu, mimo że ich kadencja kończy się dopiero w 2027 roku. Podkreślano także, że przepisy są sprzeczne z zasadą niezależności mediów publicznych zawartą w unijnym rozporządzeniu Media Freedom Act.
Teraz, gdy ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta, przewodnicząca EFJ Maja Sever pisze w oświadczeniu, że „nowe przepisy to nic innego jak przejęcie mediów publicznych przez koalicję rządzącą”, i to wbrew europejskim standardom dotyczącym niezależności i pluralizmu mediów.
Pellegrini bliskim sojusznikiem premiera Roberta Ficy
„Słowacki rząd tworzy organ propagandowy pod własną kontrolą, zarówno pod względem administracyjnym, jak i finansowym. Wzywamy Komisję Europejską, by rozważyła nałożenie stosownych kar na Słowację” – czytamy w oświadczeniu, którego autorzy apelują również do prezydenta Słowacji Petra Pellegriniego, by na ostatniej prostej zawetował przepisy.
Na taki obrót sprawy nadziei nie ma obecny dyrektor RTVS Ľuboš Machaj, który udzielił właśnie wywiadu słowackiemu dziennikowi „Denník N”. Natomiast prezydent Słowacji oświadczył w zeszły piątek, że „jest za wcześnie, by deklarować, czy podpisze ustawę”.
Pellegrini, który objął urząd prezydenta w połowie czerwca, postrzegany jest jako bliski sojusznik premiera Roberta Ficy. W 2018 roku przejął od niego kierowanie rządem, gdy ten podał się do dymisji na fali skandalu po zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej.
Budząca kontrowersje ustawa została zaskarżona do słowackiego Trybunału Konstytucyjnego przez partię opozycyjną Postępowa Słowacja.