Choć Sejm i Senat najpewniej nie przyjmą sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Mediów Narodowych za ubiegły rok, a do Sejmu trafił wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego, wyeliminowanie kontrolujących te instytucje działaczy PiS wydaje się mało prawdopodobna.
– Przed letnimi wakacjami, najpewniej w czerwcu, Sejm ma głosować nad przyjęciem sprawozdania za ub.r. Rady Mediów Narodowych (RMN) i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) – informuje Marek Rutka, członek tej Rady z ramienia Lewicy. – Przypuszczam, że głosami rządzącej koalicji 15 października sprawozdania przyjęte nie zostaną. Dla RMN nie ma to jednak żadnego praktycznego znaczenia – mówi.
Marek Rutka uważa, że po postawieniu mediów publicznych w stan likwidacji dalsze funkcjonowanie RMN stało się bezcelowe i generuje niepotrzebne koszty na utrzymanie biura w centrum Warszawy. Jednak można ją zlikwidować tylko poprzez ustawę. Tymczasem prezydent RP Andrzej Duda zdecydowanie przeciwstawia się wprowadzanym przez rząd Donalda Tuska zmianom w mediach publicznych i ewentualną ustawę znoszącą Radę Mediów Publicznych (w pięcioosobowej Radzie Mediów Narodowych zasiadają Piotr Babinetz, Krzysztof Czabański i Joanna Lichocka z rekomendacji PiS) najpewniej zawetuje.
– Inaczej rzecz się ma z KRRiT – zauważa Marek Rutka. – W wypadku odrzucenia jej sprawozdania przez Sejm i Senat, a tego można się spodziewać, według przepisów kadencja wszystkich członków Krajowej Rady wygasa w ciągu 14 dni, liczonych od dnia ostatniej uchwały – zauważa członek KRRiT z ramienia Lewicy.
Jednak zdominowaną przez stronników PiS Radę może uratować decyzja prezydenta Dudy. Bo zgodnie z przepisami „wygaśnięcie kadencji Krajowej Rady nie następuje, jeżeli nie zostanie potwierdzone przez Prezydenta RP”.
– Prezydent Duda miał krytyczne zdanie o TVP pod rządami Kurskiego. Wszystko jest możliwe, ale trudno sobie wyobrazić, że nie uratuje KRRiT ze składem wyłonionym przez PiS – mówi Marek Rutka.
Nadzieje na zmianę wzbudził w obozie rządzącym wniosek o postawienie szefa KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Jego uzasadnienie liczy aż 50 stron.
Bartłomiej Sienkiewicz, ustępujący minister kultury, zaznaczył, że zarzuty wobec przewodniczącego KRRiT sprowadzają się do kwestii absolutnego łamania prawa oraz ustaw przy niewypłacaniu środków należnych mediom publicznym.
„Nie do KRRiT i nie do pana Świrskiego należy ocena, kto rządzi, czy nie rządzi w mediach publicznych. Ma dawać pieniądze na media publiczne. Tego nie robi, to jest złamanie ustawy. Druga kwestia to jest polityka pana Świrskiego wobec mediów niepaństwowych, prywatnych, które były, co tu dużo mówić, traktowane przez PiS jako wrogie” – mówił Sienkiewicz, przypominając o karach, jakie KRRiT nakładała na TVN i Tok FM. Działania te ocenił jako „rażące naruszenie bezstronności i przekroczenie procedur”.
Jako trzeci zarzut wobec Świrskiego Sienkiewicz wymienił „zaniechanie czynności statystycznych”, do których – jak podkreślił – przewodniczący KRRiT jest zobowiązany, bo obligują go do tego przepisy.
Jak zauważa dr hab. Marcin Górski, adwokat, radca prawny, wykładowca na wydziale prawa i administracji Uniwersytetu Łódzkiego, członkowie KRRiT ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, co wynika z art. 198 ust. 1 Konstytucji.
– Skierowanie wniosku wstępnego do marszałka Sejmu wymaga podpisu prezydenta albo co najmniej 115 posłów w myśl art. 6 ust. 2 pkt 2 ustawy o TS – mówi Marcin Górski. – Taki wniosek jest badany przez marszałka sejmu w uzgodnieniu z prezydium sejmu i po zasięgnięciu opinii sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Jeżeli spełnia warunki, jest kierowany do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej –tłumaczy prof. Górski.
Zaznacza, że po przeprowadzeniu postępowania w komisji, co jest odpowiednikiem postępowania przygotowawczego w postępowaniu karnym, komisja odpowiedzialności konstytucyjnej wnosi do sejmu o pociągnięcie osób do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu albo o umorzenie postępowania.
– Zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy o Trybunale Stanu uchwała sejmu o pociągnięciu do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu powoduje zawieszenie w czynnościach osoby, której dotyczy – mówi Marcin Górski. – Sejm podejmuje uchwałę bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, co wynika z art. 13 ust. 1a ustawy o Trybunale Stanu.
Koalicja rządząca dysponuje większością w Sejmie, więc przegłosowanie uchwały stawiającej Świrskiego przed TS, a tym samym zawieszenie go w funkcji przewodniczącego i członka KRRiT, jest realne.
– Kłopot polega na tym, że Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 11 stycznia br. orzekł, że przepisy umożliwiające zawieszenie Macieja Świrskiego są niezgodne z Konstytucją – mówi Marcin Górski. – Wprawdzie to trybunał Marii Przyłębskiej, ale spodziewam się, że Maciej Świrski uzna uchwałę o zawieszeniu za niezgodną z Konstytucją i nadal będzie brał udział w pracach KRRiT, w której większość mają stronnicy PiS. Ta sytuacja może wpłynąć na orzecznictwo sądów administracyjnych w sprawach dotyczących KRRiT, ale nie zmieni zasadniczo faktu dominacji PiS w tej instytucji – pointuje Marcin Górski.