Wydawczyni z TVN24 o swojej walce z depresją

„Widzę światło. Ale to trwało”

Martyna Jaszczołt

Martyna Jaszczołt, wydawczyni pasm informacyjnych i publicystycznych w TVN24, opisała, że zmaga się z depresją, a od roku jest w trakcie leczenia farmakologicznego. – Dziś śmieję się prawdziwie. Widzę światło. Ale to trwało – podkreśliła.

– Mam depresję. Dokładnie rok temu zaczęłam brać leki – napisała Martyna Jaszczołt w czwartek na platformie X. Przywołała swój wpis sprzed 30 tygodni. – Uśmiecham się. Gdy widać. Odsłaniam, jednocześnie ukrywając to, czego pokazać, za nic w świecie, nie chcę. „Świetnie wyglądasz”, „Super figura”, „Doskonała fryzura”, „5 rano, a Ty już umalowana”, „Znowu w pracy?” „O, jest Jaszczołt ze swoim czerwonym notesem” – wyliczyła.

– Przez ostatnich kilkanaście miesięcy przekonałam się, że depresję łatwo ukryć. Za mejkupem, kaloryferem na brzuchu, ułożonymi włosami, kolorowymi paznokciami, notesem pełnym notatek, grafikiem wypchanym po korek. Że łatwiej przetrwać jak czasu na sen nie ma za dużo. Zwłaszcza gdy w nocy sen i tak nie przychodzi – opisała.

Martyna Jaszczołt przyznała, że początkowo starała się sama poradzić z depresją. – To minie. Będzie lepiej. Ta smoła zniknie. Przecież nie z takimi rzeczami sobie radziłam. Przetrwałam śmierć Mamy, dzieciństwo. Przetrwam i to wszystko. Ja nie dam rady? Wczoraj ktoś zapytał mnie: jak sie czujesz? I uświadomiłam sobie, że musiał zobaczyć dużo więcej niż zazwyczaj chcę pokazywać – stwierdziła.

Zaznaczyła, że zdjęcie, na którym się uśmiecha, zrobiono jej „na 4 dni przed tym, jak świat się rozpadł”. – A w zasadzie jak wreszcie to do mnie dotarło, bo rozpadł się rok wcześniej. Powstało, bo próbowałam na różne sposoby swój nastrój poprawić – sprecyzowała.

– Powstało, bo próbowałam na różne sposoby swój nastrój poprawić. A rozpadłam się ostatecznie przez zepsutą szafkę w pokoju Franka. Rozpadłam na milion kawałków. I, tym razem, nie dałam rady powstrzymać łez do czasu aż Franek zaśnie. Mój syn poszedł do przedpokoju, wziął śrubokręt i naprawił tę cholerną szafkę. „Mamo, będzie dobrze, zobacz, naprawiłem” – opisała.

Dziennikarka zdecydowała się wtedy poprosić o pomoc. – Trafiłam do psychiatrki. Mimo, że moje przyjaciółki próbowały mnie do tego namówić dużo wcześniej. Minęło pół roku. Jest dużo lepiej. Chociaż bywa źle. Wiem, że kiedyś zbuduję na tym siłę. Póki co uczę się pozwalać sobie jej czasem nie mieć – stwierdziła.

Martyna Jaszczołt w TVN24 zajmuje się wydawaniem pasm informacyjnych oraz cyklów publicystycznych „Jeden na Jeden” i „Rozmowy o końcu świata”.