„Za mało kobiet w zarządzie? No to kara. Unia wreszcie zaczyna walczyć o równouprawnienie” – pisała w kwietniu (zeszłego roku – red.) Anna Zaleska na portalu Wyborcza.biz.
Według nowych unijnych przepisów do połowy 2026 roku wszystkie notowane na giełdzie spółki, które zatrudniają więcej niż 250 osób, muszą wprowadzić u siebie parytet. W skrócie: kobiety powinny zajmować przynajmniej 33 proc. stanowisk w zarządach i radach nadzorczych lub 40 proc. w samych radach nadzorczych. „Wobec prywatnych podmiotów UE do tej pory grała miękko, zachęcając i promując równość płci, ale teraz mówi: „dość”. Skoro nadal mniej niż 10 procent prezesów spółek giełdowych to kobiety, coś musi się zmienić” – konstatowała autorka. Tym bardziej że – jak zauważają twórcy projektu – to właśnie spółki giełdowe wyznaczają standardy dla całego rynku.
Media dostrzegają więc problem i zacierają ręce na myśl o możliwych rozwiązaniach. Tyle że w tym przypadku same powinny uderzyć się w pierś. Przykład pierwszy z brzegu: notowana na giełdzie Agora, do której należy serwis Wyborcza.biz. W pięcioosobowym zarządzie spółki zasiada zaledwie jedna kobieta. Podobnie w sześcioosobowej radzie nadzorczej.
METAMORFOZY
Spoglądając na Agorę, można powiedzieć: „Na Zachodzie bez zmian”. Kiedy pięć lat temu pisaliśmy o obecności kobiet na szczytach medialnych hierarchii, sytuacja we władzach spółki była niemal dokładnie taka jak teraz. Niemal, bo w zarządzie obok Anny Kryńskiej-Godlewskiej pracowała jeszcze Ewa Sadowska. Dziś już jej nie ma.
Agora oczywiście nie jest wyjątkiem. Do rewolucji nie doszło w zarządzie Wydawnictwa Bauer (pięć lat temu składał się on z czterech mężczyzn i kobiety, obecnie mężczyzn jest trzech, ale kobieta nadal jedna), spółce wydającej tygodnik „Polityka” (od lat kieruje nią czteroosobowy zarząd – w 75 proc. męski) czy spółce RMF (zarząd niezmiennie liczy siedem osób, a tylko jedno stanowisko piastuje kobieta). Kobiet próżno szukać w trzyosobowym zarządzie Grupy Eurozet. Ciągle także jest ich niewiele na szczytach mediów publicznych. Mężczyźni w całości tworzą zarządy i rady nadzorcze TVP SA i PAP. Wyjątek stanowi Polskie Radio SA. Kieruje nim Agnieszka Kamińska, która prawie cztery lata temu na stanowisku prezesa zastąpiła Andrzeja Rogoyskiego.
W ostatnich miesiącach nieco bardziej sfeminizował się zarząd RASP (wydawca Onetu, tygodnika „Newsweek Polska” i dziennika „Fakt”). Pięć lat temu kobiet nie było w nim wcale, teraz jest jedna – Monika Remiszewska. W liczących siedem osób władzach holdingu Wirtualna Polska zasiadają dwie panie, podobnie w liczącym pięć osób kierownictwie Burda Media Polska (m.in. „National Geographic Traveler”, „Glamour”).
W holdingu Infor.pl na dwóch mężczyzn przypadają w zarządzie aż trzy kobiety. Ale nawet na tym tle prawdziwym ewenementem jest dwuosobowy zarząd PMPG Polskie Media SA (właściciel „Wprost” i „Do Rzeczy”) w całości złożony z kobiet.
Największą jednak metamorfozę przez pięć lat przeszedł TVN. W 2018 roku spółką kierował siedmioosobowy zarząd, w którym nie było żadnej kobiety. Dziś, po kilku przekształceniach własnościowych, powstała spółka TVN Warner Bros. Discovery. Kobiety stanowią połowę jej zarządu, a na czele organizacji od kwietnia 2022 roku stoi Katarzyna Kieli.
Niestety podobne pozytywne przykłady można policzyć na palcach jednej ręki. Mężczyźni rządzą też w większości redakcji. Tak jest w „Gazecie Wyborczej”, „Polityce”, „Fakcie”, „Newsweeku” czy Wirtualnej Polsce. Kobiety zwykle muszą się zadowolić funkcją zastępcy. Jeśli w ogóle.
DIVERSITY TRACKER
Lecz najważniejsze osoby w mediach wolą podkreślać, że ta szklanka jest do połowy pełna. – Kobiety na najwyższych stanowiskach w redakcjach i zarządach spółek związanych z mediami wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość. Sytuacja ta powinna się zmienić i systematycznie się zmienia – przekonuje Anna Kryńska-Godlewska z władz Agory. Trudno jednak tutaj mówić o rewolucji. To raczej ewolucja, a ta przecież z natury jest powolna. Ale Kryńska-Godlewska nie ma wątpliwości: zwiększenie obecności kobiet na szczytach medialnych hierarchii to jedynie kwestia czasu. O ile oczywiście firmy będą konsekwentnie przygotowywane na tego typu procesy.
– Z perspektywy rozwoju biznesu rosnąca rola kobiet w zarządzaniu to trend bardzo korzystny, dlatego został on zapisany w strategii ESG (filozofia dotycząca zrównoważonego rozwoju firm – przyp. red.) Grupy Agora na lata 2023–2027 – informuje Anna Kryńska-Godlewska. – Jednym z kluczowych celów, które przyjęliśmy, jest promowanie różnorodności zarówno w życiu społecznym, jak i miejscu pracy. Nierozerwalnie łączy się to ze wzmacnianiem roli kobiet w obszarach, w których chcą się rozwijać. Także tych związanych z pracą zawodową na stanowiskach kierowniczych, dyrektorskich czy zarządczych – dodaje menedżerka.
O dalekosiężnych założeniach wspomina też Jacek Świderski, prezes spółki Wirtualna Polska Holding SA. – W Grupie WP konsekwentnie realizujemy strategię wyrównywania szans kobiet w biznesie. Widać to nie tylko na poziomie zarządu holdingu, ale wśród całej kadry menedżerskiej. Kobiety zajmują u nas niemal 40 proc. stanowisk kierowniczych – podkreśla. Dwa lata temu Wirtualna Polska dołączyła do projektu 30% Club Poland. – Celem tej globalnej inicjatywy jest zwiększenie reprezentacji kobiet na poziomie zarządu i rady nadzorczej w największych polskich spółkach giełdowych do 2030 roku.
W podobnym tonie wypowiada się Agnieszka Maciejewska, group vice president – people & culture w TVN Warner Bros. Discovery. – Naszym zamiarem jest przebijanie szklanych sufitów – deklaruje. – Służy temu między innymi program „Leading Women”, realizowany we współpracy z Fundacją Liderek Biznesu, który pomaga kobietom niebędącym jeszcze na stanowiskach menedżerskich przygotować się do pełnienia tych ról – dodaje. To przekłada się też na obsadę stanowisk dyrektorskich. W TVN prawie połowę z nich zajmują kobiety. Na tym jednak nie koniec. – Media odpowiadają za kształtowanie postaw i właściwych wzorców kulturowych, walkę ze stereotypami, pomagają zabrać głos grupom marginalizowanym lub niezauważonym. Od lat dzięki narzędziu Diversity Tracker śledzimy liczbę kobiet ekspertek i osób niebinarnych w naszych programach informacyjnych. Dziś przewodzimy w tych statystykach w Polsce i Europie, osiągając ponad 40-procentowy udział kobiet na antenie – zaznacza Maciejewska.
TRZEŹWE MYŚLENIE
Polityczna poprawność nie powinna jednak przesłaniać trzeźwego myślenia. Taki przynajmniej wniosek można wysnuć ze słów Anny Maruchy, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Grupie Eurozet. Przypomnijmy: w tej akurat firmie kobiet w zarządzie nie ma. Nie oznacza to jednak, że nigdy ich nie było. – Prezeską spółki w latach 2001–2013 była Monika Bednarek, potem w latach 2020–2022 firmą kierowała Ewa Rosiewicz. Patrząc na polski rynek medialny, to ewenement – podkreśla Marucha. – To jasno pokazuje, że w Grupie Eurozet nigdy nie było dyskryminacji płciowej. O składzie zarządu decydują kompetencje i doświadczenie, a te nie mają płci – dodaje.
Tego samego zdania jest Tomasz Namysł, prezes Wydawnictwa Bauer. – W zarządzie mamy jedną kobietę – Monikę Krokiewicz, ale już w szerzej pojmowanym kierownictwie redakcji na 14 osób jest ich sześć. Ogółem w firmie kobiety zajmują 59 procent kierowniczych stanowisk – wylicza. Czy to efekt świadomych działań? – Świadome na pewno jest to, że wszystkim dajemy równe szanse. Przy doborze kadry nie patrzymy na płeć, nie promujemy kobiet, ale też ich nie ograniczamy – zapewnia Namysł. Szklany sufit? – Przyznam szczerze, że w polskich mediach go nie dostrzegam. Prezeską Warnera jest Katarzyna Kieli, kierownictwo nieistniejącego już Edipresse w pewnym momencie składało się w całości z kobiet, Inforem do niedawna rządziła Ewa Świstuniuk, a spółką Polska Press zanim jeszcze została przejęta przez Orlen – Dorota Stanek. Przykładów kobiet na najwyższych stanowiska jest w naszej branży naprawdę sporo – przekonuje prezes Bauera.
Skoro jednak jest tak dobrze, dlaczego ciągle jest tak średnio?
NIE MA PRÓŻNI
– Media nie funkcjonują w próżni. Sytuacja w branży stanowi odzwierciedlenie tego, co dzieje się na szeroko pojętym rynku pracy. A tu od lat niewiele się zmienia. Kobiety muszą mierzyć się z krzywdzącymi stereotypami. W dodatku obecny rząd konsekwentnie buduje atmosferę, która może zniechęcić do podejmowania zawodowej aktywności – podkreśla Dorota Warakomska, kiedyś wicedyrektorka TVP 1, potem szefowa Kongresu Kobiet.
W marcu tego roku opublikowano raport „Niech nas usłyszą! Głos kobiet w korporacjach”, stworzony przez 30% Club Poland i UN Global Compact Network Poland. Wynika z niego, że choć w Polsce panie stanowią 65,8 proc. absolwentów uczelni na kierunkach ekonomicznych, prawnych oraz związanych z zarządzaniem i administracją, na szczyty służbowej hierarchii wdrapują się raczej rzadko. – Pod koniec 2022 roku ich udział we władzach 140 spółek giełdowych wynosił zaledwie 17,2 procent. W radach nadzorczych, do których dostać się jednak łatwiej, kobiety zajmowały 20,4 procent miejsc, ale już w zarządach – tylko 12,42 procent. Co więcej, jedynie trzy spośród 140 spółek były kierowane przez prezeski – informuje Milena Olszewska-Miszuris, co-chair 30% Club Poland, jedna ze współautorek raportu. Liczby te oczywiście się zmieniają, ale bardzo powoli. Na koniec 2020 roku we władzach wspomnianych spółek kobiet było 15,5 proc., w 2021 roku zaś 16,6 proc. Uczestniczki ogólnopolskiego badania w przytłaczającej większości deklarowały, że chcą awansować. Jednak aż 52,1 proc. z nich wskazało, że ich płeć stanowiła przesłankę do gorszego traktowania, 55,7 proc. zaś – że kobietom stawia się wyższe wymagania niż mężczyznom, którzy zajmują podobne stanowiska.
– Przeszło połowa ankietowanych musiała w pracy wysłuchiwać niemiłych komentarzy w odniesieniu do swojej płci, 28 procent z nich doświadczało uporczywego przerywania, 25 procent – ignorowania swoich pomysłów – wylicza Olszewska-Miszuris i dodaje: – Na potrzeby badania przygotowałyśmy też listę 13 stereotypów, którą przedstawiłyśmy ankietowanym. Na przeszło cztery tysiące kobiet, które wzięły udział w badaniu, tylko 32 nie zetknęły się w pracy z żadnym z nich. Korporacje nader często wyciągają na sztandary hasła dotyczące różnorodności. W praktyce jednak trudno im uciec od anachronicznych schematów myślenia, które ciągle jeszcze pokutują w społecznej świadomości, nie tylko w Polsce, ale też na Zachodzie.
– Do takich należy wcale nierzadka opinia, że kobietom brakuje umiejętności chłodnej kalkulacji. W codziennym życiu kierują się emocjami, dlatego nie nadają się do zarządzania dużymi firmami – mówi Nadia Kurtieva, specjalistka ds. zatrudnienia w Departamencie Pracy Konfederacji Lewiatan.
A na tym nie koniec. – Warto zapoznać się z badaniami naukowców z Columbia Business School, które pokazały, że sukces wywołuje odmienne skojarzenia w zależności od tego, kto go osiąga. Mężczyzna, któremu się udało, z reguły budzi sympatię, z kolei kobieta – niechęć. Stereotyp, z którym najczęściej spotykały się badane, mówił o tym, że „ambitne kobiety są trudne we współpracy” – dorzuca Olszewska-Miszuris.
A takich osób lepiej nie mieć w zarządzie.
RZECZ DLA MĘŻCZYZN
– Jakkolwiek źle to zabrzmi, media to nadal raczej męski świat – uważa Ewa Lampart, która przez lata pracowała w różnych segmentach spółek mediowych, a ostatnio zasiadała w zarządzie Grupy ZPR Media. – Oczywiście nie jest to żelazna reguła, bo nawet za moich czasów były spółki o zarządach i redakcjach zdominowanych przez kobiety, generalnie jednak zawsze trudniej było im się w tej hierarchii przebijać. Ja sama nigdy na szklany sufit nie napotkałam, choć w jednej firmie zdarzyło mi się usłyszeć, że marketingiem mediów będzie mi się trudno zajmować. Bo media to newsy, a newsy to rzecz dla mężczyzn. I przyznam, że zrobiło mi się wtedy przykro – przyznaje.
Podobne obserwacje ma Barbara Kasprzycka, wicenaczelna „Dziennika Gazety Prawnej”. – Nie jestem najlepszą osobą do pytań o szklany sufit w mediach. Miałam szczęście raczej dostawać okazje, niż je tracić. Wciąż jednak istnieją redakcje i wydawnictwa, w których dominacja mężczyzn jest wyraźna i z trudem kwestionowana. Wynika to – jak sądzę – z większej determinacji mężczyzn, by walczyć o pozycję i prestiż. Ale też pewnie z rodzaju męskiej solidarności, która sprzyja tworzeniu struktur opartych na podobnym sposobie bycia, podobnych zainteresowaniach, poczuciu humoru. Kobiety w opinii niektórych mogą tę męską sztamę podważać i zakłócać – argumentuje Kasprzycka.
Według Doroty Warakomskiej skostniałe struktury w mediach wynikają z tego, że w branży generalnie rządzą konserwatyści. – Wielu z nich kariery zaczynało jeszcze w latach 90. Większość z nich to ludzie sukcesu, dlatego trudno im zmienić stare przyzwyczajenia – uważa.
Ale to tylko część problemu. – Kobiety nadal są zbyt nieśmiałe w walce o najwyższe stanowiska. Zbyt rzadko podejmujemy decyzję, że bierzemy sprawy w swoje ręce i nie zgadzamy się na stanie z boku – uważa Katarzyna Gintrowska, prezes zarządu PMPG Media SA, właściciela „Wprost” i „Do Rzeczy”.
Na inną jeszcze sprawę zwraca uwagę Małgorzata Górska, członkini zarządu Burda Media Polska, która w firmie odpowiada za całokształt polityki HR, komunikacji wewnętrznej oraz administracji. – Na pewno nie pomogła nam pandemia i wiążące się z nią lockdowny, które dodatkowo obciążyły kobiety obowiązkami domowymi. Jasno pokazują to raporty czy to Parlamentu Europejskiego, czy też takich firm jak Deloitte. Luki płacowe, które widzimy w rynkowych badaniach, wymagają dużych inwestycji finansowych lub czasu, co przy obecnym poziomie inflacji i całej sytuacji rynkowej jest dla biznesu sporym wyzwaniem – podkreśla Górska.
Tak czy inaczej coraz większa obecność kobiet na szczytach medialnych hierarchii to trend nieodwracalny. Błędem byłoby też sprowadzanie go do kwestii politycznej poprawności i odgórnych regulacji. Tym bardziej że te nierzadko budzą kontrowersje wśród samych kobiet. Dostrzega to choćby Nadia Kurtieva z Konfederacji Lewiatan. – Nowe unijne przepisy, choć z zasady słuszne, wywołują dyskusje. Bo mogą prowadzić do wrażenia, że kobiety są promowane ze względu na płeć, nie zaś swoje kompetencje – przyznaje. Choć zaraz dodaje, że ona sama nie jest przeciwniczką parytetów.
Za taką uważa się z kolei Barbara Kasprzycka z „DGP”. – Parytety nie wydają mi się dobrym rozwiązaniem. Mam szczęście pracować w redakcji, w której awanse kobiet są naturalne, a za tymi kobietami stoją ich rzeczywiste kompetencje. Przydzielanie im wyższych stanowisk z parytetu kwestionowałoby ich własne możliwości i zalety. Jeżeli organizacja wypracowała zdrowe relacje pionowe i jest uważna na potrzeby oraz możliwości pracowników, dostrzega ich potencjał i jest otwarta na elastyczne formy świadczenia pracy, to naturalnie kobiety powinny w niej awansować – podkreśla Kasprzycka.
KOBIECE CECHY
Tym bardziej że różnorodność w zarządach i kierownictwach redakcji może być korzystna ze względów czysto użytecznych. – Lubię pracować z kobietami, lubię ich opanowanie i trzeźwość w ocenie wydarzeń. Jestem przekonana, że media tworzone z większym udziałem kobiet są po prostu lepsze, nierzadko mądrzejsze – uważa Kasprzycka.
Katarzyna Gintrowska z PMPG dorzuca: – Na korzyść kobiet działają cechy, które są im częściej przypisywane: wrażliwość, prospołeczne spojrzenie na organizację oraz empatia i inteligencja emocjonalna.
Według niej większa obecność kobiet w firmach wpływa na lepszą organizację pracy, na work-life integration. – W tym kobiety są niezastąpione, są bardziej wielozadaniowe, sprawniejsze, lepiej zorganizowane – uważa Gintrowska.
Jej zdaniem bardzo wiele zmieni też rozwój sztucznej inteligencji. – Można jej przypisać więcej cech, z którymi dobrze radzą sobie panowie. Nie posiada natomiast inteligencji emocjonalnej, a to cecha kobiet – uważa prezeska PMPG. Wniosek? Obecność kobiet w gremiach kierowniczych niebawem może być jeszcze bardziej pożądana.
Nadia Kurtieva nie ma wątpliwości: – Z badań naukowych wynika, że kobiety kierują zespołami w sposób bardziej demokratyczny, stawiają na racjonalizm i konsultowanie pomysłów. Różnorodność oznacza różne punkty widzenia, a co za tym idzie, bardziej kompleksowe myślenie o produkcie. Dzięki temu można z nim dotrzeć do szerszego grona osób. Zyskuje na tym cała firma – mówi Kurtieva.
Zmiany wymagają czasu. – Przede wszystkim należy przezwyciężyć stereotypy i uprzedzenia. A to nie tylko kwestia przepisów, ale także żmudnej pracy u podstaw, która jednak potrafi dać nadzwyczaj dobre rezultaty. Przykładem niech będzie Wielka Brytania. Jeszcze 13 lat temu miejsca w zarządach i radach nadzorczych tamtejszych spółek były obsadzone przez kobiety tylko w 12 procentach. Dziś już w 40. Ta zmiana dokonała się bez odgórnych przepisów. Wystarczyło dotrzeć do władz firm i przekonać, że zwiększenie roli kobiet w gremiach kierowniczych oraz nadzorczych jest nie tylko sprawiedliwe, ale nade wszystko opłacalne – podkreśla Milena Olszewska-Miszuris.
Na tym oczywiście nie koniec. Bo przebijanie szklanych sufitów mimo wszystko jednak wymaga jednak ostatecznie pomocy państwa.
– Należałoby pewnie zacząć od większego systemowego wsparcia dla matek, które chcą pracować i się rozwijać, ale bardzo często życie zmusza je do dłuższego pozostania w domu z dziećmi lub też podjęcia takiej pracy, która będzie elastyczna – uważa Wiktoria Jakubowska-Karbowniczek, wicenaczelna Wirtualnej Polski. – To niestety sprawia, że na długo wypadają z rynku pracy i w efekcie więcej czasu zajmuje im wspinanie się po szczeblach kariery – dodaje.
Przede wszystkim jednak, jak podkreśla Dorota Warakomska, na rynku pracy, a co za tym idzie, także na szczytach polskich mediów, musi nastąpić pokoleniowa zmiana. – A to oznacza odejście generacji zasłużonych oldbojów, którzy media traktują jak własne terytorium i – jeśli zajdzie taka potrzeba – są gotowi go bronić ze wszystkich sił – podsumowuje.
***
Ten tekst Łukasza Zalesińskiego pochodzi z magazynu „Press”.