Paweł Gąsiorski, lokalny dziennikarz z okolic Częstochowy, zgodnie z wyrokiem sądu opublikował sprostowanie tekstu o wójcie gminy Lelów, którego domagał się tenże polityk. Wójt proces wytoczył w trybie wyborczym, choć w momencie publikacji artykułu nie był jeszcze kandydatem w wyborach samorządowych.
Krótki tekst „Chyba czas na zmianę byłego księdza na kogoś z pomysłem na gminę Lelów…” ukazał się w serwisie Gminalelow.pl 1 marca. Jego autor Paweł Gąsiorski (jednocześnie redaktor naczelny serwisu) zarzucił tam wójtowi gminy Krzyszofowi Molendzie „fatalny stan dróg w gminie Lelów, brak ronda w Staromieściu, brak oświetlenia ulicy w Ślęzanach i innych miejscach, brak ośrodka zdrowia, zaniedbane place zabaw w gminie Lelów, brak monitoringu w gminie, fatalne odśnieżanie zimą”.
Molenda 28 marca wniósł do sądu o sprostowanie w trybie wyborczym, bo ośrodek zdrowia w gminie jest (Gąsiorski tłumaczy, że chodziło mu o nowy budynek ośrodka, który wójt obiecał wybudować).
Problem w tym, że Molenda zarejestrował się jako kandydat w wyborach samorządowych 6 marca, czyli kilka dni po publikacji artykułu. Zgodnie zaś z Kodeksem wyborczym wniosek o wydanie orzeczenia może wnieść kandydat lub pełnomocnik wyborczy. Jeśli uzna, że rozpowszechniane materiały wyborcze, wypowiedzi czy inne formy agitacji wyborczej, zawierają nieprawdziwe informacje.
Sąd rozpoznaje wniosek złożony w trybie wyborczym w ciągu 24 godzin. Kolejne 24 godziny mają strony na złożenie zażalenia do sądu apelacyjnego (on też ma 24 godziny na jego rozpoznanie).
– Materiał prasowy to nie agitacja wyborcza. Sąd uznał inaczej – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Gąsiorski.
Sąd: Komitet zarejestrowany, tryb wyborczy na miejscu
2 kwietnia Sąd Okręgowy w Częstochowie nakazał Gąsiorskiemu publikację sprostowania. Zasądził także kwotę 257 zł tytułem kosztów postępowania. Oddalił wniosek z żądaniem zapłaty 5 tys. zł na fundację.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że choć sam wójt na kandydata został zarejestrowany 6 marca, to jego komitet wyborczy został zarejestrowany 8 lutego, „a więc sprawa mogła być rozpatrywana w trybie wyborczym”.
Uznał też, że skoro w artykule są zarzuty wobec Molendy jako urzędującego wójta i jednocześnie kandydata na stanowisko, a ponadto Gąsiorski wspomina, że gminie potrzebny jest nowy włodarz, jego treść „stanowi niewątpliwie agitację wyborczą”.
Przeciwko wyrokowi zaprotestowało Centrum Monitorowania Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
„W ocenie CMWP SDP karanie dziennikarza w przyspieszonym trybie wyborczym za teksty opublikowane przed rejestracją kandydata, którego dotyczą, narusza zasadę wolności słowa i psuje debatę publiczną. Konsekwencją przyspieszonego działania sądu jest bowiem m.in. konieczność usunięcia spornego tekstu z internetu, podczas gdy w interesie społecznym jest raczej publiczna dyskusja na problemy poruszane przez dziennikarza” – podkreśliła dyrektorka CMWP SDP Jolanta Hajdasz i Michał Jaszewski, doradca prawny SDP.
Gąsiorski złożył zażalenie. W piątek sąd apelacyjny podtrzymał jednak wyrok sądu niższej instancji. Postanowienie jest prawomocne, nie przysługuje od niego skarga kasacyjna.
Tego samego dnia na stronach Gminalelow.pl pojawiło się sprostowanie. Dziennikarz stwierdza w nim, że informacja o „brak [sic! – red.] ośrodka zdrowia na terenie gminy Lelów jest nieprawdziwa, albowiem na terenie gminy funkcjonuje Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Gminny Ośrodek Zdrowia w Lelowie (…)”.
Treść sprostowania ma znajdować się na stronie do końca 21 kwietnia br., kiedy może odbyć się ewentualna druga tura wyborów w Lelowie. –
Wyrok jest o tyle niebezpieczny, że stanowi pewnego rodzaju precedens – komentuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Gąsiorski. – Daje możliwość sądzenia w trybie nadzwyczajnym-wyborczym dziennikarzy za opublikowanie krytycznych materiałów na temat samorządowców jeszcze przed ich rejestracją jako kandydatów w wyborach. Samorządowcy będą mogli dowolnie wybierać dla nich niewygodne artykuły czy treści w nich zawarte, często w nieprzychylnych mediach, by zemścić się na dziennikarzach, mimo iż dotyczyły momentu, gdy „nie byli jeszcze w kampanii wyborczej”. Po ich rejestracji jako kandydatów, mogą pozywać dziennikarzy za ich materiały z przeszłości. To pewnego rodzaju kuriozum, ale to wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Częstochowie – podkreśla dziennikarz.