Wypełnić lukę

YouTube to świetne miejsce dla prawdziwych dziennikarzy

Tilo Jung w kanale Jung & Naiv zapytał ambasadora Ukrainy Andrija Melnyka o Banderę. Melnyk się zagalopował, 10 dni później stracił pracę

YouTube jest świetnym miejscem dla prawdziwych dziennikarzy. Przekonują o tym przykłady z Niemiec.

Kim jesteś?” – to pierwsze pytanie, które stawia swoim gościom niemiecki dziennikarz i youtuber Tilo Jung. Na swoim kanale Jung & Naiv przyjmuje rolę naiwnego reportera, stawiającego proste pytania i zwracającego się do swoich gości na ty. A prowadzi rozmowy ze znanymi politykami, ekspertami i ciekawymi osobistościami. U Junga był już m.in. ówczesny ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk, amerykański filozof Noam Chomsky czy była przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach. Wywiady trwają zwykle ponad trzy godziny, prowadzone są w studiu i transmitowane na żywo. Potem trafiają na kanał. – Robimy co najmniej jeden długi wywiad tygodniowo. W miesiącu mamy ich od sześciu do ośmiu – mówi Tilo Jung. Przyznaje, że nie zawsze łatwo jest namówić polityków na trzygodzinną rozmowę. – Jednak doceniają, że mają wystarczająco dużo czasu na wyjaśnienie swojego punktu widzenia – przyznaje.

Zapowiedzi, fragmenty rozmów i linki do nich zamieszczane są także w mediach społecznościowych – Instagramie, TikToku i X. Na Jung & Naiv trafiają ponadto trzy razy w tygodniu nagrania z konferencji prasowych niemieckiego rządu. – Przed nami nikt tego nie robił, istniały tylko protokoły z konferencji. Teraz my udostępniamy je opinii publicznej – zauważa Jung.

GRILLOWANIE AMBASADORA

Jak twierdzi, również swoimi wywiadami wypełnia lukę. Za przykład podaje rozmowę z ambasadorem Ukrainy w czerwcu 2022 roku, w której zapytał Andrija Melnyka o jego stosunek do legendarnego przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Stepana Bandery. – Duże niemieckie media pomijały ten temat, a mnie zależało, żeby to wyjaśnić – mówi Tilo Jung. – Przez atak Rosji na Ukrainę Melnyk stał się bardzo prominentną osobą w mediach i niemówienie o jego osobistej postawie wobec Bandery było dla mnie dziennikarskim zaniedbaniem – dodaje. Nie spodziewał się jednak, że ambasador tak bardzo zagalopuje się w rozmowie.

– Jako ambasador byłeś na grobie Bandery i powiedziałeś, że go czcisz. Od kiedy czcisz Banderę i dlaczego? – zapytał Tilo Jung, nawiązując do złożenia przez Melnyka w 2015 roku kwiatów na grobie przywódcy OUN w Monachium. Melnyk tłumaczył, że Bandera jest dla niego i wielu Ukraińców „uosobieniem walki o niepodległą Ukrainę” i zakwestionował jego rolę w zbrodniach na Polakach i Żydach. – Nie ma dowodów, że oddziały Bandery zamordowały setki tysięcy Żydów. To narracja, którą do dzisiaj forsują Rosjanie i która wspomagana jest w Niemczech, Polsce i Izraelu – mówił Melnyk. Bronił swojego bohatera, tłumacząc, że kilka dni po wkroczeniu niemieckich wojsk do Związku Sowieckiego w 1941 roku Bandera został aresztowany przez Niemców i osadzony (jako więzień specjalny w przebudowanej na małe mieszkanie celi – przyp. red.) w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. – Jestem przeciwny przypisywaniu Banderze wszystkich zbrodni – podkreślał dyplomata. Na uwagę dziennikarza, że banderowcy zamordowali setki tysięcy Polaków na zachodzie Ukrainy, Melnyk odparł, że „były też takie same masakry prowadzone przez Polaków na Ukraińcach”, a „Polacy chcą upolityczniać historię”.

Słowa Melnyka wywołały dyplomatyczną burzę. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Kijowie odcięło się od słów swego ambasadora. Polski MSZ nazwał wypowiedzi Melnyka „próbą prowokacji”, a ambasador Izraela w Niemczech zarzucił mu bagatelizowanie Holokaustu. Dziesięć dni później Melnyk został odwołany.

TYSIĄCE DARCZYŃCÓW

Rozmowa z ambasadorem Ukrainy ma prawie 540 tys. odsłon, a kanał Jung & Naiv w ciągu 11 lat dorobił się 533 tys. subskrybentów. Większość z nich to mężczyźni, odbiorcy mają przeważnie 18–35 lat.

Kanał finansuje się z crowdfundingu, czyli datków wielu ludzi. – Wspierają nasze dziennikarstwo różnymi sumami, niektórzy wpłacają po kilka euro, inni po sto. Mamy tysiące małych darczyńców, a nie jednego milionera. Dzięki temu jesteśmy niezależni – mówi Jung. Ci, którzy przekażą co najmniej 20 euro, są współproducentami, a ich nazwiska ukazują się przez miesiąc na końcu programu. W odcinkach z listopada 2023 roku było to ponad 700 osób.

Do crowdfundingu dochodzą niewielkie wpływy z reklamy puszczanej na YouTubie i opłaty licencyjne, jeśli fragmenty programu przejmowane są przez stacje radiowe lub telewizyjne. – Na platformie nie puszczamy zbyt dużo reklamy, nie chcemy być od niej zależni – tłumaczy Jung. Pytany o wpływy, mówi, że wystarczają na opłacenie biura i studia. Z datków z kolei opłacany jest siedmioosobowy zespół pracujący dla kanału i zagraniczne podróże. Zespół był już w Ukrainie, Afganistanie, a przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w kilku krajach Unii Europejskiej. W sierpniu 2023 roku Jung pojechał do Izraela, by przygotować nowy cykl rozmów i gdyby nie atak Hamasu, byłby tam także w październiku ub.r.

WIEDZA W PIGUŁCE

Inny format programu na YouTubie wybrał Mirko Drotschmann, twórca kanału MrWissen2Go. „Wissen” oznacza „wiedzę” i to właśnie wiedzą na różne tematy dzieli się Drotschmann w kilkunastominutowych filmach na YouTubie. Kiedy wymyślił format w 2012 roku, był już po studiach historii oraz kulturoznawstwa i pracował dla różnych mediów – radia, telewizji i dziennika. Na YouTubie zaczął opowiadać o rewolucji francuskiej, absolutyzmie, kolonializmie i II wojnie światowej. Przez pierwsze cztery lata kanał dorobił się ok. 600 tys. subskrypcji, a miesięczne wpływy z partnerskiego programu YouTube’a wynosiły przeważnie kilkaset euro. – Pod względem finansowym ponosiłem straty, nie pokrywając kosztów produkcji ani zainwestowanego czasu – mówi Drotschmann.

Ale wysiłek się opłacał. Teraz MrWissen2Go ma ponad dwa miliony subskrypcji i od 2016 roku jest częścią sieci Funk – internetowej platformy stworzonej przez publiczne stacje ARD/ZDF i przeznaczonej dla młodych odbiorców w wieku 14–19 lat. Od tego czasu na kanale MrWissen2Go nie wyświetlają się reklamy, a Drotschmann i jego firma otrzymują od publicznej telewizji honoraria za produkcję każdego odcinka. – Ich wysokość zależy od nakładu pracy, a nie od zasięgu – mówi Mirko Drotschmann. Pytany o ich wysokość zasłania się jednak tajemnicą zawodową.

GDYBY HITLER WYGRAŁ WOJNĘ

Na potrzeby programu Mirko sam prowadzi research, robi nagrania i przegląda komentarze od internautów. Postprodukcję przejmują osoby zatrudnione w jego firmie. – Praca nad kilkunastominutowym odcinkiem trwa średnio jeden, dwa tygodnie – mówi. Dodaje, że w komentarzach internautów często natrafia na nowe tematy.

Na kanale MrWissen2Go w ponad 800 filmach dzieli się swoją wiedzą na temat polityki i zagadnień bieżących. Tłumaczy m.in. zarzewie konfliktu na Bliskim Wschodzie, jak doszło do niemieckiego kryzysu budżetowego, co się kryje za atomowymi groźbami Putina albo jak wyglądałyby Niemcy, gdyby Hitler wygrał wojnę. Co tydzień na kanał trafia co najmniej jedno nowe wideo z tej serii. Ponadto istnieje jeszcze seria exclusive’ów (jeden odcinek miesięcznie) – krótkich reportaży dotyczących współczesnych zjawisk. W ostatnich odcinkach tematem była sztuczna inteligencja albo „tajna władza osób niegłosujących w wyborach”.

Pokrewny kanał MrWissen2go Geschichte I Terra X poświęcony jest tylko historii i ma ponad 1,2 mln subskrypcji. Tutaj w produkcji pomaga redakcja Funk. Na potrzeby tego kanału powstaje co dwa tygodnie nowy kilkunastominutowy odcinek, w którym Mirko opowiada np. o średniowiecznych miastach, Napoleonie, charakterystycznych cechach dyktatur czy historii Unii Europejskiej. Niektóre odcinki mają nawet po 5 mln odsłon.

W Niemczech nie ma chyba ucznia, który nie obejrzałby filmów z MrWissen2Go. W szkołach średnich nauczyciele wykorzystują te treści na lekcjach albo zadają uczniom obejrzenie danego odcinka w domu. Z nagrań chętnie korzystają maturzyści – co tłumaczy piki zasięgu w czasie egzaminów maturalnych, choć – jak mówi Mirko – wśród odbiorców nie są już tylko uczniowie.

Czym tłumaczy ten sukces? – Poruszam się w obszarze, na którym nie dzieje się aż tak wiele. Nie ma zbyt wielu niemieckojęzycznych kanałów poświęconych historii. Jeśli ktoś szuka na YouTubie materiałów na przykład o rewolucji francuskiej, szybko natrafi na mój kanał – mówi. – Ponadto ludzie szukają wyjaśnienia dla wielu zjawisk na świecie, zarówno historycznych, jak i współczesnych. Moje filmy pomagają im w orientacji – dodaje Mirko Drotschmann. Dlatego w październiku 2023 roku otrzymał państwowe odznaczenie – Krzyż Zasługi na Wstędze. Kanał MrWissen2Go „przekazuje wiedzę powszechną, wiedzę z historii i polityki w zrozumiały i ekscytujący sposób”, „promuje wiedzę o demokratycznych zasadach i wartościach” – uzasadniła kancelaria prezydencka.

JAK DZIENNIKARZE

Tilo Jung i Marko Drotschmann to jedni z najbardziej znanych dziennikarzy youtuberów w Niemczech. Są jeszcze inni (m.in. Rayk Anders, Marvin Neumann, Mathias Hervix), jednak na platformie przeważają komercyjni influencerzy – mówi prof. Lutz Frühbrodt z Wyższej Szkoły Technicznej Würzburg-Schweinfurt. Kilka lat temu Frühbrodt prześledził sto niemieckich kanałów na YouTubie. – Dziennikarzy nie jest zbyt wielu, tym bardziej takich, którzy robią to prywatnie, a nie pod skrzydłami publicznych mediów – mówi. Niektórym influencerom udaje się na krótko zabłysnąć w roli dziennikarskiej gwiazdy – stwierdza Frühbrodt.

Tak było z youtuberem o imieniu LeFloid (2,8 mln subskrypcji), który w 2015 roku przeprowadził wywiad z ówczesną kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Dziennikarsko zabłysnął także Rezo, który w 2020 roku pokazał prawie godzinne wideo „Destrukcja CDU”. Oskarżył w nim niemieckich chadeków o zaniechania w polityce klimatycznej, uprawianie polityki na rzecz bogatych i wykazywanie „rażącej niekompetencji” m.in. w kwestii praw autorskich i polityki narkotykowej. Za solidny research i ciekawą prezentację zdobył nawet renomowaną nagrodę dziennikarską im. Henriego Nannena w kategorii najlepszy projekt internetowy, a w ciągu tygodnia wideo obejrzało blisko 10 mln – głównie młodych – osób. Sam Rezo nie chce być jednak kojarzony z dziennikarstwem – w przeszłości krytykował „głupotę” dziennikarzy i szydził z mediów drukowanych.

YOUTUBER CZY DZIENNIKARZ?

Branża medialna nie jest jednak zgodna co do tego, kiedy youtuber może nazywać się dziennikarzem. Kilka miesięcy temu rozstrzygał o tym nawet niemiecki sąd, orzekając w sprawie youtubera, który chciał nagrywać własny proces. Sąd Administracyjny w Minden stwierdził, że youtuber powinien być traktowany jak dziennikarz, a posiadanie kanału na YouTubie wystarczy do prowadzenia działalności prasowej. Przeszkodą nie jest to, że youtuber udziela się jako reporter prywatnie, a nie zawodowo i że jego kanał ma niewielki zasięg.

Decyzję sądu negatywnie ocenia Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV). – Youtuberzy nie są automatycznie dziennikarzami – zaznacza rzecznik DJV Hendrik Zörner. – To, czy mogą nimi być, zależy od ich pracy – dodaje. DJV powołuje się na Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że dziennikarzem może się nazywać tylko osoba, która regularnie lub zawodowo zarabia w ten sposób na życie. Argument ten jednak nie sprawdza się w przypadku popularnych youtuberów o milionowych zasięgach.

Orzeczenie sądu ucieszyło za to Niemiecki Związek Dziennikarzy Fachowych (DFJV), dla którego było ono równoznaczne z uznaniem nowych form dziennikarstwa. Wielu youtuberów relacjonuje bieżące wydarzenia, analizuje trendy społeczne i tym samym przejmuje rolę, która odpowiada definicji dziennikarstwa w pierwotnym znaczeniu – argumentuje związek. „YouTube przyczynia się do demokratyzacji dziennikarstwa, umożliwiając informowanie także osobom bez etatu w korporacji medialnej” – oświadczył DFJV.

NAJLEPIEJ WSPÓŁPRACOWAĆ

Tymczasem badania wskazują, że youtuberzy zajmujący się dziennikarstwem i media mogą z kooperacji czerpać duże korzyści. Ci pierwsi uważają się za modernizatorów dziennikarstwa i mają dostęp do młodej publiczności, której tak bardzo szukają tradycyjne media i która przeszła do internetu. W powiększeniu liczby subskrypcji i profesjonalnej pracy mogą youtuberom pomóc sieci, takie jak niemiecka Funk (w stacjach publicznych) lub Studio 71 (w prywatnych) – wynika z badań Austriackiej Akademii Nauk.

– YouTube ma swoje słabe strony. To w pierwszej linii platforma reklamowa, pełna bezwartościowych treści, ale bardzo różnorodna. Można na niej znaleźć długie filmy na każdy temat, czego nie oferują inne media społecznościowe. Na pewno YouTube przetrwa niejedną konkurencję – przewiduje prof. Lutz Frühbrodt.

Tego zdania jest także dziennikarz Tilo Jung, który jest przekonany, że oferuje internautom coś, czego nie mają tradycyjne media. Życzyłby sobie, żeby takich niezależnych kanałów jak jego było więcej na niemieckim YouTubie.

***

Ten tekst Katarzyny Domagały-Pereiry pochodzi z magazynu „Press” – wydanie nr 01-02/2024.