Dziennikarze idą do samorządów

To wyzwanie, problem i droga bez odwrotu

Dla dziennikarza kandydowanie w wyborach powinno być jednoznaczne z odejściem z zawodu

Każdy może kandydować w wyborach, ale dziennikarz, który wchodzi w politykę, traci istotny atut bezstronności. A jednak dziennikarze decydują się na start w samorządowych kampaniach, a w przypadku przegranej zamierzają wrócić do zawodu.

Urlop na czas kampanii wzięła Monika Smól, dziennikarka „Gazety Pomorskiej”, która chce zostać burmistrzynią Chojnic.

„Mówię o tym, o czym mówili mi czytelnicy”

– Nie widzę tu żadnego konfliktu – mówi w rozmowie z „Presserwisem” Smól. – Na czas kampanii jestem na urlopie, pracuję w Chełmnie, a kandyduję w Chojnicach, nie próbuję wykorzystywać swojej pracy w kampanii wyborczej. To chyba uczciwe podejście.

Monika Smól kandyduje ze Stowarzyszenia „Głos Chojniczan”. – Na początku poprosili mnie o pomoc przy redagowaniu informacji, ale jak przyjechałam na spotkanie, to ostatecznie zostałam kandydatem na burmistrza – mówi. – To nie jest partia, a stowarzyszenie mieszkańców, które chciałoby, żeby miasto nadawało się do życia. I wydaje mi się, że to dobre podejście, zwłaszcza że kandydując, mówię o tym, o czym przez lata mówili mi czytelnicy, którzy prosili o interwencje.

W Toruniu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości startuje Adrian Mól. Był dziennikarzem i reporterem TV Trwam znanym z tego, że na pielgrzymce rodzin Radia Maryja na Jasną Górę w 2018 roku ojciec Tadeusz Rydzyk zwrócił się do niego bezpośrednio w czasie homilii.

Również z poparciem PiS w Starym Sączu o fotel burmistrza chce walczyć Paweł Nalepa, były dziennikarz radiowy i telewizyjny, m.in. w Telewizji Polskiej i TVP Info. Z PiS na radnego w Jastrzębiu Zdroju startuje również obecny redaktor naczelny „Dziennika Zachodniego” Jędrzej Lipski, mianowany na to stanowisko przez poprzedni zarząd Polska Press.

Granicę można przekroczyć tylko w jedną stronę

W wyborach na prezydenta Chełma startuje Wanda Jaroszczuk, dawna dziennikarka i redaktorka „Dziennika Wschodniego”, „Super Tygodnia Chełmskiego”, naczelna chełmskiego radia Bon-Ton. Ale – zaznaczmy – z mediami rozstała się już dwa lata temu. We Włocławku, z zapożyczonym od Donalda Trumpa hasłem „Make Włocławek great again”, startuje na prezydenta właściciel i dziennikarz nieistniejącej już stacji telewizyjnej CW24 i autor youtubowego kanału „Musisz to wiedzieć” Maciej Maciak. Ma już za sobą start w wyborach w 2018 roku (zdobył 14,2 proc. głosów).

– Nie wiem, jak zagłosują wyborcy, stawiam, że mogę zdobyć 30 proc. głosów w pierwszej turze. Co będzie w drugiej – nie wiadomo – mówi Monika Smól i zaznacza, że w razie niepowodzenia chce wrócić do pracy w „Gazecie Pomorskiej”, choć zdaje sobie sprawę, że dla tytułu, w którym pracuje od 19 lat, nastały ciężkie czasy.

– Każdy ma prawo startować w wyborach, ale jeżeli na kandydowanie decyduje się dziennikarz, powinien zrezygnować z zawodu – uważa Andrzej Andrysiak, autor książki „Lokalsi” obnażającej kulisy funkcjonowania samorządu i autor podcastu „Mała władza” w Tok FM.

– Sam start w wyborach, bez względu na ich wynik, to przejście z dziennikarstwa na stronę polityki. I po takim epizodzie nie powinno się wracać do zawodu dziennikarza. Nie mówię o felietonistach czy okazjonalnych publicystach, ale o czynnych zawodowo dziennikarzach informacyjnych, a zwłaszcza o dziennikarzach lokalnych. Tę granicę, granicę między dziennikarstwem a polityką, można przekroczyć tylko w jedną stronę.