Zwołania posiedzenia dwukrotnie domagała się grupa członków rady programowej po tym, jak pod koniec stycznia przewodniczący Marek Suski przerwał je po 15 minutach.
Suski groził wezwaniem policji
– Marek Suski powtarzał, że Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński zostali wybrani nielegalnie i nie będzie z nim rozmawiać – relacjonuje wtorkowe posiedzenie członek rady Jan Ordyński. – Wiceprzewodnicząca Elżbieta Królikowska-Avis mówiła, że są oni tak samo przywiezieni, jak ci, których przywieziono do Polski w 1944 roku – relacjonuje.
Marek Suski obecne władze Polskiego Radia nazwał podczas posiedzenia uzurpatorami i groził nawet wezwaniem policji.
Według Marka Suskiego podczas posiedzenia „doszło do uniemożliwienia odbycia obrad”. – Przebywający na sali bez zaproszenia na posiedzenie, pan Paweł Majcher w sposób skandaliczny zakłócał spotkanie. Wypowiadał się nieustannie pomimo nieudzielenia mu głosu. Perorował przez mikrofon podniesionym głosem twierdząc, że jako likwidator jest uprawniony do przedstawiania informacji o pracy Polskiego Radia – uważa poseł PiS. Dodaje, że był zmuszony „przerwać obrady i odłożyć je do czasu pojawienia się legalnych władz Polskiego Radia”.
– Jesteśmy chętni i gotowi do współpracy z radą programową. W przeciwieństwie do naszych poprzedników chcieliśmy aktywnie uczestniczyć w posiedzeniach i informować o zmianach, jakie zachodzą w radiu – mówi Paweł Majcher, likwidator i redaktor naczelny Polskiego Radia.
Wniosek o odwołanie Marka Suskiego
Paweł Majcher opowiada, że Marek Suski nie chce rozmawiać z osobami, które rozpoczęły pracę w Polskim Radiu w ostatnich miesiącach. – Wszyscy dyrektorzy anten są dla pana przewodniczącego nielegalni? To kończy możliwość współpracy – stwierdza Majcher. I dodaje: – Zadeklarowałem, że jestem w stanie dalej przychodzić na posiedzenia rady.
Podczas wtorkowego posiedzenia, które zwołał sam Marek Suski, wniosek o jego odwołanie z funkcji przewodniczącego złożyli Barbara Zdrojewska, Renata Butryn, Jan Ordyński i Andrzej Różański. – To manifestacja z naszej strony, bo i tak jesteśmy w mniejszości – mówi Ordyński, który liczy, że Suski podda ich postulat pod głosowanie na kolejnym posiedzeniu.
Marek Suski przekonuje: – Wniosek o zmianę przewodniczącego nie mógł być rozpatrzony, ponieważ został zgłoszony pod koniec posiedzenia, a większość członków nie brała udziału stacjonarnie i nie miałaby możliwości uczestniczyć w tajnym głosowaniu. Na sali było tylko pięciu członków rady, czyli nie było wymaganej większości do zmian w prezydium. Jeśli taki wniosek wpłynie odpowiednio wcześnie przed kolejną radą, oczywiście przeprowadzę głosowanie.