– Wrócił do nas w listopadzie ubiegłego roku, po tym jak w ostatnich wyborach nie dostał się do sejmu. Napisał kilka tekstów. Ze mną nie rozmawiał, nie uprzedził mnie o swojej decyzji – mówi „Presserwisowi” Waldemar Kuchanny, redaktor naczelny „NIE”.
W październiku Andrzej Rozenek starał się o mandat poselski z listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu obejmującym gminy podwarszawskie. Ponieważ nie dostał się do sejmu, zgodnie z obowiązującymi przepisami mógł wrócić na etat zastępcy redaktora naczelnego „NIE”. Zwolnił go w 2019 roku, gdy zdobył wtedy mandat w sejmie, startując z list Lewicy i idąc na urlop bezpłatny.
– Andrzej Rozenek zachowywał się kuriozalnie – mówi Waldemar Kuchanny. – Marcie Miecińskiej (prezeska spółki Urma, wydawcy tygodnika) zaproponował rozmowę na temat reformy tygodnika. Zanim do niej doszło, udzielił Onetowi wywiadu, w którym wyraził się na nasz temat bardzo krytycznie. Na koniec złożył wypowiedzenie.
„Teraz jestem w gazecie (tygodnik „Nie” – red.), choć ta gazeta nie za bardzo przypomina tę z czasów Jerzego Urbana, w której było dużo reportaży, sporo dziennikarstwa śledczego” – powiedział w wywiadzie dla Onetu Andrzej Rozenek. „Tam dzisiaj dominuje dziennikarstwo oparte na tym, co się da wygooglać. Mam koncepcję, jak to zmienić, ale nie sądzę, żeby ona była przyjęta przez właścicielkę” – stwierdził.
Według nieoficjalnych informacji Andrzej Rozenek chciałby wejść do władz Polska Press lub wydawnictw wojskowych, takich jak „Polska Zbrojna”
– Mam konkretne plany, ale nie mogę ich ujawnić – ucina pytania były już wicenaczelny „NIE”.