„Gazeta Wyborcza” niedawno w ramach zwolnień grupowych pożegnała się z działem korekty. To nowość, jeśli chodzi o polskie media papierowe – większość tytułów ma nawet kilkuosobowe zespoły sprawdzające błędy, a nawet pełniące funkcje dodatkowej redakcji. Inaczej jest w portalach i serwisach, choć i tu znajdą się wyjątki.
W ramach zwolnień grupowych Agora zwolniła dział korekty „Gazety Wyborczej”, jak informowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Biuro prasowe spółki przekazało nam, że odtąd poprawnością językową mają zajmować się redaktorzy „wspomagani rozwiązaniami technologicznymi”.
W redakcji zostanie kilka osób, które pracować będą głównie nad wydaniem drukowanym dziennika. – Oczywiście szeroko wykorzystujemy do tego celu narzędzia technologiczne, ale pewne obszary naszej codziennej produkcji – m.in. pierwsza strona papierowego codziennego wydania – będzie nadal sprawdzana w sposób tradycyjny – mówił Mikołaj Chrzan, członek zarządu spółki Wyborcza, odpowiedzialny za kwestie redakcyjne.
„Jakość tego wymaga, a jakość kosztuje”
Jak wygląda sytuacja korektorek i korektorów w innych polskich mediach?
Dużo do powiedzenia zatrudnieni i zatrudnione na tych stanowiskach mogą mieć w tygodnikach opinii. W „Tygodniku Powszechnym” dział liczy aż cztery osoby, w „Newsweek Polska” są trzy korektorki, a jedna zajmuje się tym w „Polityce”. Podobnie jest w „Gazecie Polskiej” i „Gazecie Polskiej Codziennie”. – To kilka osób, ale mamy taki dział – mówi ich redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz.
Działy korekty są też w Wydawnictwie Bauer, które może się pochwalić największym papierowym portfolio w Polsce (ponad 40 tytułów). – Każda redakcja robi korektę we własnym zakresie – mówi Maciej Brzozowski, dyrektor public relations firmy.
„Nie wierzę, że można robić dobrą robotę dziennikarską bez korekty (i redakcji)” – napisała niedawno na Facebooku Magdalena Kicińska, redaktor naczelna miesięcznika „Pismo”.
„Autorzy/rki zostają w ten sposób jeszcze bardziej osamotnieni w procesie tworzenia tekstów, kolejny obowiązek, dotąd dzielony na kilka osób, zostaje im dodany (a poczucie bezpieczeństwa, że nad materiałem czuwa więcej niż jedna osoba, odebrane). Jakość tego wymaga, a jakość kosztuje. Jeśli nas, Pismo, na to stać, by współpracować z redaktorkami i korektorkami, a jesteśmy małą organizacją to znaczy, że wielkie koncerny medialne również. Że tak zacytuję Sanah: no sorry, to jest kwestia priorytetów i decyzji na co wydajemy pieniądze (i gdzie szukamy oszczędności)” – podkreśliła.
„Dodatkowe redaktorskie oczy”
„Rzeczpospolita” korzysta z zewnętrznej korekty, natomiast w „Dzienniku Gazecie Prawnej” korekta sprawdza jedynie treści ukazujące się w druku – podawał niedawno „Presserwis”.
– Dział korekty „Faktu” liczy obecnie czworo pracowników i jest bardzo ważnym elementem redakcji – mówi Michał Wodziński, redaktor naczelny tabloidu. – To profesjonalny zespół, doskonale znający DNA brandu. W jego skład wchodzą osoby o wieloletnim doświadczeniu, niektóre z nich pracują w Fakcie od ponad 20 lat – podkreśla.
– W przeciwieństwie do wielu innych redakcji, korekta Faktu nie skupia się tylko na błędach językowych, interpunkcyjnych i ortograficznych. To dodatkowe redaktorskie oczy, wychwytujące błędy w wyliczeniach, a nawet tego, czy np. osoba na zdjęciu jest zgodna z podpisem. Każdy korektor ma znaczący udział w redagowaniu tekstów, a także istotny wpływ na poszerzanie kompetencji językowych młodszych dziennikarzy pracujących w redakcji – dodaje naczelny „Faktu”.
Redaktor sprawdzi
Inaczej jest w mediach cyfrowych.
– W WP nie funkcjonuje dział korekty. Każda publikacja przechodzi jednak weryfikację składającą się z minimum 2 etapów, najważniejsze teksty weryfikowane i sprawdzane są kilkukrotnie, zarówno merytorycznie, jak i językowo. W tym procesie uczestniczą wydawcy, ich praca wspomagana jest przez narzędzia oparte na AI – mówi Michał Siegieda, rzecznik prasowy Wirtualnej Polski.
W Interii też nie ma działu korekty. Obowiązki korektorów wypełniają redaktorzy. Dłuższe teksty – choćby ukazujące się w Tygodniku Interia – sczytywane są przez kilka osób. Podobnie jest w Gazeta.pl – błędami zajmują się wydawcy serwisów i strony głównej.
W Onecie, jak mówi nam jego redaktor naczelny Bartosz Węglarczyk, funkcjonuje „bardzo mały”, kilkuosobowy zespół korekty, który sprawdza teksty idące na górę strony głównej portalu.
Na tym tle wyróżnia się Dwutygodnik.com. „Dwutygodnik od początku ma stałą korektę, szczegółowe przygotowanie tekstów to dla nas jeden z priorytetów. Uważamy, że korekta to konieczny etap pracy nad tekstem i powinna być stałym elementem nie tylko w naszej, ale w każdej redakcji. Od kilku lat jest z nami wspaniała Małgorzata Kuśnierz. Dziękujemy za Twoją pracę Małgosiu!” – zaznaczono na profilu tytułu na Facebooku.