– Spodziewamy się, że dzięki kompetencjom i doświadczeniu nowej prezeski Repropolu będzie on zarządzany energicznie i efektywnie – mówi Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy, który podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia zgłosił kandydaturę Renaty Krzewskiej.
Zmiany personalne w zarządzie Repropolu przyjęli członkowie tego stowarzyszenie podczas kontynuacji nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. Trzy miesiące temu w trakcie obrad został zgłoszony wniosek o odwołanie prezesa Grzegorza Cydejki. Walne zgromadzenie zostało przerwane. Obrady wznowiono wczoraj. Za odwołaniem Grzegorza Cydejki głosowały 73 osoby, 65 było przeciw, dwa głosy były nieważne.
– Repropol został powołany jako organizacja dziennikarzy i wydawców – mówi Grzegorz Cydejko. – Wydawcom korporacyjnym, mam na myśli Bauer, RAS Polska, Agora, Grupa ZPR Media, nie podobała się symetria między tymi środowiskami i postanowili tak wybrać zarząd, który będzie reprezentował ich interesy, a nie dziennikarzy i wydawców niekorporacyjnych – ocenia.
W ocenie Cydejki przykładem niesolidarnego działania wydawców korporacyjnych jest stanowisko Izby Wydawców Prasy w sprawie implementacji do polskiego systemu prawnego unijnej dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym (DSM – Digital Single Market) z 2019 roku, która zobowiązuje duże platformy cyfrowe i streamingowe do wypłacenia rekompensat właścicielom i twórcom wykorzystywanych w sieci materiałów takich jak filmy lub artykuły prasowe.
– W ramach konsensusu środowisko dziennikarzy i wydawców przyjęło, że rekompensaty będą dzielone między dziennikarzy i wydawców w relacji pół na pół – mówi Cydejko. – Izba zmieniła zdanie w tej sprawie. Jej przedstawiciele mówią już o podziale proporcjonalnym do środków zainwestowanych w produkcję contentu, a więc należnych dziennikarzom w znikomym procencie – dodaje.
Cydejko krytycznie wypowiada się o nowym zarządzie. Zauważa, że Renata Krzewska jest związana z Grupą ZPR i będzie reprezentować jej interesy. – Do zarządu został wybrany również Jakub Kudła z RAS Polska i ponownie Paweł Czajkowski – główni prawnicy największych koncernów prasowych – dodaje.
Marek Frąckowiak odpiera zarzuty odwołanego prezesa Repropolu. – Jakub Kudła wszedł na miejsce Damiana Flisaka, który zasiadał w zarządzie stowarzyszenia, ale złożył rezygnację w grudniu ub.r. – mówi. – Nie mogę też zgodzić się, że Renata Krzewska będzie reprezentować wyłącznie interesy wydawców korporacyjnych. To osoba z wieloletnim doświadczeniem w zarządzaniu mediami. Myślę, że doskonale wywiąże się z powierzonej jej misji kierowania Repropolem. Na pewno sprosta tak poważnym wyzwaniom, jak negocjacje z dużymi platformami cyfrowymi w sprawie sposobu wypłaty rekompensat zgodnych z dyrektywą DSM. Grzegorz Cydejko jest znakomitym dziennikarzem, ale nie ma w tej dziedzinie doświadczeń.
Frąckowiak dodaje: – Dodatkowym atutem Renaty Krzewskiej jest doświadczenie w pracy na stanowisku prezesa PBC. Ta spółka nie tylko zajmuje się działalnością badawczą. Również promuje szeroko pojętą prasę. To zadanie, choć w innym zakresie, ma również Repropol. Dlatego namawiamy Renatę Krzewską, by nie rezygnowała z prezesury PBC – dodaje prezes IWP.
W jego ocenie Grzegorz Cydejko próbował skonfliktować środowisko dziennikarzy i wydawców. – Wszystko wskazuje na to, że chciał w ten sposób utrzymać się w fotelu prezesa – mówi. – Przywoływany przez niego postulat podziału rekompensat z tytułu implementacji dyrektywy DSA w relacji 50/50 dla dziennikarzy i wydawców jest ahistoryczny. Istotnie, kilka lat temu przyjęliśmy takie rozwiązanie. Ale w tym czasie wszystkie kraje UE implementowały dyrektywę, stosując w zdecydowanej większości elastyczną zasadę odpowiedniego udziału dziennikarzy w przychodach z praw pokrewnych, ustalanego wspólnie przez wydawców i dziennikarzy zależnie od zasad rozliczeń między nimi. Przychody z praw pokrewnych to co do zasady częściowy zwrot kwot zainwestowanych w produkcję contentu. W praktyce pokrywa je w większości wydawca, który w ten sposób zapewnia miejsca pracy dla dziennikarzy – dodaje.
Marek Frąckowiak podkreśla, że stosując sztywny podział na dziennikarzy i wydawców, Grzegorz Cydejko sięgnął po argumenty populistyczne. – Nawet wydawcy lokalni opowiedzieli się za jego odwołaniem. A to przeważnie również autorzy. Mają pełną świadomość, że środowisko powinno działać solidarnie – podsumowuje.