Prokurator z filmu o Wiśniewskim w Kanale Zero: „Moje wypowiedzi nagrano bez zgody”

Mariusz Zielke wykorzystał w filmie "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara” fragmenty rozmowy telefonicznej z prokuratorem Michałem Chałubińskim. Prokurator twierdzi, że nie wiedział, iż jest nagrywany

Mariusz Zielke, dziennikarz Kanału Zero, w filmie „Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara” nagrał prokuratora Michała Chałubinskiego, nie informując go o tym i nie autoryzując pociętej wypowiedzi. Wykorzystał też bez pytania fragmenty filmu „Korzenie zła” braci Tomasza i Marka Sekielskich, których niedawno oskarżał.

Film Mariusza Zielkego „Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara”, wyprodukowany dla Kanału Zero, został w nim umieszczony w sobotę 3 stycznia. Tematem jest sprawa muzyka Michała Wiśniewskiego, lidera zespołu Ich Troje, który został skazany nieprawomocnym wyrokiem na 1,5 roku więzienia za to, że w 2006 roku miał wyłudzić ze SKOK Wołomin 2 mln zł kredytu. Wiśniewski w filmie przytacza argumenty na swoją niewinność. Wkrótce sąd drugiej instancji ma wydać kolejny wyrok w tej sprawie.

„Zielke uzyskał, pociął i usunął kontekst”

Michał Chałubiński – prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, którego wypowiedzi pojawiły się w filmie dokumentalnym Mariusza Zielkego w Kanale Zero, mówi, że nie wiedział, iż jest nagrywany. Zdziwił się, gdy usłyszał w filmie swój głos.

– Zostałem poinformowany, że celem rozmowy jest umówienie się na spotkanie. Później Mariusz Zielke już ze mną się nie kontaktował, bo dostał co chciał, czyli uzyskał moje wypowiedzi, pociął je, usunął z nich kontekst, który zawierały, a następnie zmontował i wykorzystał bez mojej zgody w filmie. A na koniec zostałem oceniony i odpowiednio nazwany w rozmowie po filmie – mówi „Presserwisowi” Michał Chałubiński.

W filmie Zielkego słychać nieoficjalną wypowiedź prokuratora Michała Chałubińskiego z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Chałubiński mówi dużo m.in. o tym, że gdyby nie był przekonany o winie Michała Wiśniewskiego, to nie wnosiłby do sądu o jego skazanie. – Sąd drugiej instancji z pewnością wypowie się o tym, czy pan Wiśniewski zasługuje na taką karę, czy nie zasługuje, czy został wrobiony, czy nie i czy rzeczywiście ma iść do tego więzienia na karę bezwzględną, czy sąd drugiej instancji da mu na przykład karę w zawieszeniu. Wszystko jest możliwe, może go uniewinni. Ale według mnie, prywatnie, wyrok jest słuszny, bo niestety pan Wiśniewski nie został wmanewrowany w nic konkretnego. Po prostu wziął sobie pieniądze, jak mnóstwo innych osób, które uważały, że ze SKOK-u można je wziąć i nie płacić, bo inni spłacą. Takie życie, niestety – mówi w filmie Michał Chałubiński.

Prokurator dodaje tam, że Wiśniewskiego powinno się traktować zgodnie z Kodeksem karnym: – Popatrzeć na niego tak, jak patrzy się na człowieka, który wyłudził niemałą kwotę: milion złotych. Ten przykładowy milion złotych to jest 10 lat pracy prokuratora.

Mariusz Zielke: „Sytuacja jest chyba jasna”

Po emisji „Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara” o sprawie w studiu rozmawiali Mariusz Zielke i założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski. Krytycznie ocenili prokuratora Chałubińskiego. – Sfrustrowany prokurator, który chce komuś zrobić krzywdę – tak Krzysztof Stanowski powiedział o Michale Chałubińskim.

Mariusz Zielke na pytanie, czy informował prokuratora Chałubińskiego o nagrywaniu rozmowy, która została wykorzystana w filmie, odpowiada, że przedstawił się na początku rozmowy jako dziennikarz i poinformował, że chce rozmowę wykorzystać w realizowanym przez siebie filmie. Jak dodaje, prokurator na koniec rozmowy sam stwierdził, iż ma świadomość, że to, co powiedział, może być w filmie wykorzystane.

– Skoro rozmówca wie, że dzwoni do niego dziennikarz, który na dodatek realizuje film, to sytuacja jest chyba jasna – mówi Mariusz Zielke. – W żadnym momencie rozmowy prokurator nie mógł odnieść wrażenia, że chodzi jedynie o umówienie się na spotkanie.

Mariusz Zielke w swoim filmie wykorzystał też fragmenty filmu o SKOK braci Tomasza i Marka Sekielskich „Korzenie zła”. Były to m.in. zdjęcia prokuratora Chałubińskiego, którymi zilustrowano rozmowę z prokuratorem. Zielke tłumaczy, że fragmenty filmu braci Sekielskich wykorzystał na prawach cytatu. – To raptem kilka sekund i zostały podpisane – mówi.

Marek Sekielski: „Cały Mariusz Zielke”

Jednak wykorzystanie fragmentów filmu Sekielskich jest o tyle zaskakujące, że Zielke w swojej poprzedniej produkcji „Bagno” zarzucał Sekielskim, iż zajmują się tematyką pedofilii wśród duchownych tylko dla sławy i pieniędzy. O Tomaszu Sekielskim, redaktorze naczelnym tygodnika „Newsweek Polska”, Zielke mówił w rozmowie z serwisem I.pl, należącym do państwowego PKN Orlen: „Myślałem, że to jest inny człowiek. Tymczasem okazał się być ostatnim draniem”.

Marek Sekielski komentuje dla „Presserwisu”: – Nic nie wiedzieliśmy o tym, że wykorzystał jakieś fragmenty naszego filmu. Nie kontaktował się z nami. Cóż, cały Mariusz Zielke. Usta pełne wzniosłych słów o sprawiedliwości, ale jak wykorzystuje fragmenty czyjegoś filmu, to nawet o tym nie informuje.

Mariusz Zielke już raz zastosował metodę zdobywania wypowiedzi od ludzi występujących w jego filmie bez ich wiedzy i zgody. Realizując dokument „Bagno”, chciał udowodnić tezę, że największe polskie media nie chcą się zajmować tematyką pedofilii, jeżeli nie dotyczy ona duchownych. W tym celu nie informował, że nagrywa nieoficjalne rozmowy telefoniczne z szefami redakcji, a potem bez ich zgody wykorzystał je w filmie.

– Zadzwonił człowiek, którego nie znam. Przedstawił się jako Mariusz Zielke. Mówił coś o muzyku Krzysztofie S., o którym nigdy nie słyszałem i którego nie znam. Zielke nagrał mnie bez mojej zgody i wiedzy – mówił „Presserwisowi” latem 2023 roku Jarosław Kurski, wtedy pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Nagrywanie potajemnie rozmów wątpliwe prawnie

Zielke tłumaczył się wtedy pokrętnie: – Nie jest prawdą, że ich nie informowałem, że ich nagrywałem. Ja ich nie nagrywałem, ja nagrywałem siebie. (…) Jeżeli nie chcieli się ze mną spotkać przed kamerą, to puściłem ten materiał, który uzyskałem, zbierając materiały – mówił.

Mecenas Witold Głuchowski z kancelarii Kochański & Partners wyjaśnił dla „Press”, że kwestia nagrywanych potajemnie rozmów, a następnie ich upubliczniania jest wątpliwa prawnie.

– Nagrywanie rozmów, w których się uczestniczy, nie stanowi przestępstwa. Natomiast sądy są podzielone w kwestii, co możemy zrobić z takim nagraniem. Za każdym razem sąd będzie ważył, czy kierować się tym, że dane nagranie zostało wykonane w interesie wykazania prawdziwości ważnej informacji, czy zastanawiać się, czy upublicznienie rozmowy nagranej bez wiedzy i zgody rozmówców jest zgodne z zasadą współżycia w demokratycznym państwie prawa – stwierdził Głuchowski.