Tomasz Duklanowski nie chce oddać sprzętu Radia Szczecin

.Znajduje się w Kenii

Tomasz Duklanowski przebywa obecnie w Kenii

Tomasz Duklanowski, były redaktor naczelny Radia Szczecin, oficjalnie przyznał się do przywłaszczenia radiowego sprzętu. Ale stwierdził na X, że go nie odda. Przywłaszczenie mienia grozi karą nawet do pięciu lat więzienia.

– W komputerze służbowym i komórce mam dziesiątki nagrań i dokumentów dotyczących przestępczej działalności ludzi PO. To informacje stanowiące tajemnicę dziennikarską i dowody w sprawach. Są tam choćby dane i nagrania świadków obciążających Grodzkiego, dokumenty związane z aferą melioracyjną i pedofilską w PO – napisał Duklanowski na platformie X. – Sprzęt służbowy zdeponowałem u notariusza, aby nie mieli do niego dostępu nominanci pułkownika Sienkiewicza, którzy przejęli media publiczne.

„Duklanowski zabrał nawet pilot do bramy”

Po wyborczej przegranej PiS Duklanowski nie czekał na początek zmian w mediach publicznych. Pod koniec listopada mailowo wypowiedział pracodawcy umowę o pracę, a następnie wyjechał na misję kościelną do Afryki. W radiu się nie pokazał. Nie zwrócił również służbowego sprzętu o łącznej wartości 17,8 tys. zł. Sprawę opisywaliśmy już w „Presserwisie”.

– Chodzi m.in. o laptop z oprogramowaniem i dwa telefony. Tomasz Duklanowski zabrał nawet pilot do bramy. Łączna wartość przywłaszczonych przez niego przedmiotów ruchomych wynosi 17,8 tys. zł – powiedział „Presserwisowi” mec. Rafał Wiechecki, pełnomocnik Polskiego Radia Szczecin w likwidacji.

– Jesteśmy w posiadaniu sześciu pokwitowań, które zobowiązują Tomasza Duklanowskiego do zwrotu pobranych sprzętów. Półtora miesiąca po komisyjnym stwierdzeniu ich braku i braku odpowiedzi na wysłane pocztą wezwanie do ich zwrotu musieliśmy złożyć w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 284 par. 2 Kodeksu karnego – przekazał nam mec. Wiechecki.

Prokuratura może podjąć kolejne działania

Duklanowski zasłynął publikacją tekstu, który zawierał informacje umożliwiające identyfikację ofiar skazanego kilka lat temu pedofila. Efektem publikacji była samobójcza śmierć jednej z ofiar – nastoletniego syna posłanki KO Magdaleny Filiks.

– Pan Duklanowski zniknął, a ujawnił się dopiero po tym, gdy dowiedział się, że do prokuratury zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – stwierdził Rafał Wiechecki. – Przyjmujemy, że jego opowiadanie, iż sprzęt przetrzymuje ze względu na kwestie dziennikarskie to po prostu jego linia obrony. Dowiedział się o dokumentach, z których wynika, że pobrał powierzony sprzęt i że był zobowiązany do jego zwrotu najpóźniej w dniu rozwiązania umowy o pracę. Dlatego wymyślił, że jest ciemiężony i z tego powodu sprzętu nie zwróci.

Mecenas Wiechecki zwraca uwagę, że z Duklanowskim nie było kontaktu od 30 listopada, czyli od dnia, w którym przysłał wypowiedzenie. Dopiero teraz odezwał się w mediach społecznościowych. – A ponieważ się przyznał do przywłaszczenia, prokuratura może podjąć kolejne działania – dodał.

Duklanowski wyjechał z Polski i obecnie przebywa w Kenii.