Jak ustaliliśmy, zapytania spływają do związków partiami. Dotyczyły już m.in. byłego kierownictwa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, czyli Michała Adamczyka, Samuela Pereiry i Marcina Tulickiego.
Związki zawodowe dostały też zapytania, w których były nazwiska doradców zarządu czy korespondentów zagranicznych.
Trafiły do nich także zapytania o odwołanych dyrektorów, m.in. Filipa Styczyńskiego (kierował TVP World), Piotra Kierzkowskiego (kierował TVP 3), Marcina Skabarę (był wicedyrektorem biura programowego) i Roberta Malinowskiego (był wicedyrektorem Biura Reklamy TVP), a także byłych już szefów oddziałów terenowych, w tym Marcina Szypszaka, Ryszarda Montusiewicza, Józefa Matusza i Piotra Dziemiańczuka.
– W zapytaniach, które do nas spływają, spółka pyta, czy związek reprezentuje daną osobę. Pracodawca nie wskazuje, w jakim celu potrzebna jest mu ta informacja – mówi „Presserwisowi” Bogdan Wiśniewski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w TVP. – Najczęściej takie zapytania wpływają w przypadku zamiaru wypowiedzenia pracownikowi umowy o pracę – dodaje. Tłumaczy, że informacja o wypowiedzeniu jest drugim krokiem
– Zapytanie jeszcze o niczym nie świadczy, nie musi być ciągu dalszego. Wiedzą, że nie mogą zwolnić więcej niż 29 osób, by nie wejść w zwolnienia grupowe – mówi osoba z innego związku zawodowego, chcąca zachować anonimowość. Ze zwolnieniami grupowymi mamy do czynienia, jeśli w ciągu 30 dni zwalnianych jest co najmniej 30 pracowników, gdy twoja firma zatrudnia co najmniej 300 osób.