Rada Mediów Narodowych spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą. Zasiadający w RMN Marek Rutka i Robert Kwiatkowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl twierdzą, że Joanna Lichocka pouczała głowę państwa. Sam prezydent miał opowiedzieć się za ustawowym powiązaniem kadencji władz mediów publicznych z kadencją parlamentu.
Od wielu tygodni nie cichnie zamieszanie wokół mediów publicznych. Sejm nowej kadencji przyjął uchwałę, która upoważniła rząd do przywrócenia w nich pluralizmu. Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz doprowadził do odwołania dotychczasowych władz Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem zdominowanej przez Prawo i Sprawiedliwość Rady Mediów Narodowych.
W myśl przyjętych 8 lat temu przepisów tylko to gremium może powoływać zarządy mediów publicznych. Jego kadencja kończy się w 2028 roku.
RMN nie uznała władz mediów publicznych wskazanych przez przedstawicieli rządu. Na prezesa TVP wskazała Michała Adamczyka, wcześniej szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Aby uniknąć jego rejestracji przez KRS, minister Sienkiewicz postawił media publiczne w stan likwidacji. Likwidatorem TVP został Daniel Gorgosz, a Tomasz Sygut stał się dyrektorem generalnym. Ten ostatni 20 grudnia został wskazany przez nową radę nadzorczą na prezesa TVP.
Media publiczne jak spółki Skarbu Państwa?
Związany z Lewicą członek RMN Marek Rutka twierdzi, że prezydent chce, żeby zamieszanie wokół mediów publicznych się zakończyło.
– Pan prezydent na pewno ma świadomość zamieszania, które powstało i chciałby to uporządkować. Powiedział, że powinna być jasność w obszarze tego, do kogo media należą i kto bierze za nie odpowiedzialność. Powiedział, że ta opcja polityczna, która wygrywa wybory przejmuje władzę w mediach i bierze za nie odpowiedzialność. Stwierdził, że powinno być jasne i skoro Polacy zdecydowali, że taka opcja wygrywa, to bierze media, tak jak spółki Skarbu Państwa – relacjonuje Rutka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Głowa państwa miała też pozytywnie zareagować na postulat debaty na temat docelowego modelu mediów publicznych.
– Zaproponowałem, aby powstało coś na kształt „Okrągłego Stołu” w obszarze mediów. Zaprosić dziennikarzy, artystów, polityków i przedstawicieli prezydenta. Pan prezydent przychylił się do tego. Powiedział, że jego środowisko weźmie udział, jeśli do takiego stołu zostanie zaproszone. Jak będzie wypracowany projekt ustawy, to podejmie decyzję czy ją podpisze czy nie. Powiedziałbym, że jakaś zdolność koncyliacyjna jest u pana prezydenta. Jego zdaniem powinno być ustawowo uregulowane, że kadencja w mediach publicznych trwa tyle, ile trwa kadencja parlamentu – mówi Rutka.
Członek RMN zapewnia, że przekaże propozycje kompromisu rządzącym.
– Jaki będzie finał, to trudno powiedzieć. Jeśli jest w tym momencie jakaś przestrzeń, żeby do tego stołu usiąść, to wydaje mi się, że trzeba byłoby to wykorzystać. Oczywiście któraś ze stron może ten stół wywrócić, ale nie trzeba patrzeć tak pesymistycznie. Wydaje mi się, że większość parlamentarna powinna się nad taką propozycją pochylić i taki stół zorganizować do tworzenia projektu ustawy. Na razie stworzenie projektu ustawy zapowiedziała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Na pewno konkluzje z tego spotkania przedstawię przedstawicielom koalicji – zapowiada były poseł Lewicy.
KRRiT, podobnie jak RMN, jest zdominowana przez przedstawicieli Sejmu poprzedniej kadencji i prezydenta. Jej kadencja również wygasa w 2028 roku. Wcześniej Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji także spotkała się z prezydentem. Regulator chce pracować nad projektem ustawy, która określi kształt mediów publicznych. Czy RMN podejmie się podobnej inicjatywy? – Nie mam takiego wrażenia. Andrzej Duda ewidentnie czeka na inne projekty. Te projekty, które Donald Tusk zapowiedział i zapowiadane przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. My nie jesteśmy w stanie stworzyć wspólnego projektu. Rada Mediów Narodowych jest co prawda organem ustawowym, ale trudno sobie wyobrazić, żebyśmy się ja i Czabański pod jednym projektem podpisali. Mówimy o wymyśleniu mechanizmu wyboru władz mediów publicznych, ich kontroli. W pewnym momencie prezydent Duda stwierdził, że rozumie, że skoro rząd chce, to powinno to być rządowe, ale wyborcy muszą wiedzieć, czyje to jest, aby nie było podszywania się. Jak TVP Info ma być rządowe, to powinni powiedzieć, że to jest rządowa telewizja, a nie udawać, że jest publiczna – odpowiada Wirtualnemedia.pl Kwiatkowski.
Lichocka nie dawała za wygraną
Rutka i Kwiatkowski twierdzą, że podczas spotkania zaskoczyło ich zachowanie zasiadającej w RMN posłanki PiS Joanny Lichockiej. Miały jej nie spodobać się koncyliacyjne słowa prezydenta.
– Przewodniczący Krzysztof Czabański z tym nie polemizował, bo to nie jest jego rola. Posłanka Joanna Lichocka zaczęła strofować pana prezydenta. Wszyscy zdziwiliśmy się, że można w taki sposób rozmawiać z prezydentem. Wywołało to też reakcję otoczenia pana prezydenta Zwrócili uwagę pani Lichockiej w związku niestosownym zachowaniem. Powiedziała, że media niepubliczne reprezentują interesy zagranicy. Mówiła, że Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną partią, która dba o polskość i patriotyzm. Pozbycie się przez nią mediów publicznych będzie według niej niekorzystne dla Polski. Uderzyła w patriotyczne tony – mówi Rutka.
Prezydent miał spokojnie wytłumaczyć posłance swoje stanowisko. – Przebieg tego spotkania był dość intrygujący. Jestem zdumiony zachowaniem pani Lichockiej, która pana prezydenta zaczęła pouczać, aż szefowa kancelarii interweniowała. Posłanka Lichocka mówiła, żeby nie negocjować, trzeba się przeciwstawić, bo to jest jedyna patriotyczna polska telewizja. Telewizja publiczna, która została zniszczona przez barbarzyńców, którzy archiwa niszczą i anteny wyłączają. Andrzej Duda bardzo spokojnie jej odpowiadał, że różnie z tą telewizją było i nie można udawać, że nie była rządowa do wyborów. Nie może być tak, że on będzie głosił potrzebę, żeby telewizja była opozycyjna, bo to śmieszne – relacjonuje Kwiatkowski.
Andrzej Duda krytykował TVP zarówno przed 2016 rokiem, jak i później. Przypomniał krytykowany przez prawicę wywiad, który w trakcie kampanii wyborczej przeprowadziła z nim Beata Tadla, wówczas związana z TVP. Oberwało się też Jackowi Kurskiemu.
– Przedstawiciele PiS-u naciskali, żeby prezydent wetował, protestował, nie negocjował. On mówił, że pamięta jaka telewizja za Jacka Kurskiego była. Także jego, czyli Andrzeja Dudy wyborcy, nie chcieli tej telewizji oglądać. Poza tym on nie neguje prawa koalicji rządowej do zmian w mediach, zwłaszcza w telewizji. Pod warunkiem oczywiście, że to się odbywa zgodnie z prawem. Mówił, że ta telewizja mu się nie podobała, usiłował zmienić ten stan rzeczy, zmian dokonał, ale jak wiadomo było to krótkotrwałe. Z dystansem podszedł do siebie, trochę autoironicznie i to mi się spodobało – ocenia Kwiatkowski.
Członek RMN zwrócił też uwagę na koszty, które podatnicy ponoszą w związku z działalnością TVP. – Mówiłem, że Kurski zafundował nam taką telewizję, która ma 3,5 mld zł budżetu. W dużej mierze w większości finansowanego z pieniędzy podatników. Ta sytuacja jest nie do utrzymania. Już Morawiecki nie mógł tego finansować na poziomie 3 mld. Potrzeby państwa, takie jak finansowanie sił zbrojnych czy służby zdrowia, są olbrzymie. Dla Lichockiej żadne pieniądze, żeby finansować TVP nie są za małe, bo to decyduje o tym czy będziemy mówić po polsku czy będziemy Polakami, bo inne media jej zdaniem są mediami zewnętrznymi – mówi Kwiatkowski.