Jak wyłączano TVPiS

Dobre chęci i chaos zdominowały przejęcie mediów publicznych

150 osobom – propagandystom dobrej zmiany – odcięto dostęp. Przestają działać ich karty do drzwi. Ruszają zwolnienia

W atmosferze emocji, lęku i pośpiechu nastąpiła zmiana w mediach zwanych publicznymi. Spektakularny upadek propagandystów PiS szedł w parze z łapanką przy prowizorycznej odbudowie TVP.

Tuż po wyborach euforia. Przecież Donald Tusk zapowiedział rozprawę z propagandą w 24 godziny po przejęciu władzy. Ale nagle wszyscy nabierają wody w usta. Ci, którzy mogą coś naprawdę wiedzieć: Jan Grabiec, Jan Dworak, Krzysztof Luft czy prof. Tadeusz Kowalski – milczą, bo nikt nie zna szczegółów planowanej przez opozycję naprawy mediów publicznych. Joanna Scheuring-Wielgus, członkini rady programowej TVP z Lewicy, ostrzega, że zmiana w TVP w krótkim czasie jest nierealna. Apeluje, by usiąść i wypracować nowe rozwiązania. „Natychmiast. Nikt w tej kwestii nie rozmawia z przyszłymi koalicjantami. Opozycja popełnia kolosalny błąd” – przestrzega.

„MAMY JESZCZE DUŻO CZASU”

Liderzy opozycji zajęci są dużą polityką. Dogrywają obsadę stanowisk w rządzie i umowę koalicyjną. Nikt wtedy nie potwierdza, że toczyły się lub toczą jakiekolwiek przygotowania do przejęcia TVP. Z jednym wyjątkiem: – Prace nad grafikami do głównych programów informacyjnych zaczęły się w październiku – mówi jeden z naszych rozmówców. Po drugiej stronie okopów też bezruch. Na korytarzach w TVP „króluje uspokajająca plotka: mamy jeszcze dużo czasu, do końca obecnej RMN [do 2028 roku – przyp. red.] nas nie ruszą” – piszą prawicowe media.

Ale wkrótce TVP Info wzywa swoich widzów: „Opozycja planuje zamach na wolne media”. Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, mówi o „bezprawiu”. Propagandyści z mediów PiS, m.in. Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Dorota Kania czy Wojciech Surmacz, alarmują w otwartym liście o zapowiedziach „politycznych czystek”, zemście, zakazie uprawiania zawodu i praktykach „żywcem wyjętych ze stanu wojennego”. Ostrzegają, że „siły polityczne czujące się zwycięzcami wyborów zamierzają całkowicie zlikwidować wolność słowa i pluralizm w Polsce”.

Jednocześnie PiS ciągle przekonuje Polaków, że wygrało wybory, wszak zdobyło największe poparcie, lecz „rozbite siły opozycji skrzyknęły się przeciwko Polsce”.

***

To tylko fragment tekstu Krzysztofa Boczka. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.