Pytania dotyczące „afery wizowej” przesłał do Pawła Wrońskiego Witold Jurasz, dziś dziennikarz Onetu, a w przeszłości dyplomata. Pytał m.in.: „Czy MSZ podziela ocenę redakcji Onetu, że praprzyczyną afery wizowej była nieszczelność systemu wizowego, która umożliwiała jego zhakowanie, co miało miejsce zarówno w czasie rządów koalicji PO-PSL, jak i w okresie rządów PiS?”. Dziennikarz pytał też o zwolnienie jeszcze za rządów PiS jednego z dyrektorów w MSZ.
Twardy orzech do zgryzienia
Wroński przygotował wytyczne dla pracowników biura prasowego, jak mają przygotować „projekt odpowiedzi”, ale przez pomyłkę przesłał je pytającemu, czyli Juraszowi. Dziennikarz całość upublicznił w tekście na Onet.pl i napisał, że z wytycznych wynika, że może liczyć tylko na „wybiórczą” odpowiedź.
Jurasz zwraca uwagę, że z maila Wrońskiego wynika, że w sprawie zwolnienia urzędnika biuro prasowe miało zasłaniać się RODO lub ewentualnie oczekiwać na przedstawienie przez dziennikarza „pełnomocnictwa”. W sprawie nieszczelności systemu wizowego odpowiedź zaś miała być oględna, tak by ominąć „niebezpieczeństwa natury politycznej”.
Jerzy Haszczyński, od niemal ćwierć wieku szef działu zagranicznego „Rzeczypospolitej”, przyznaje, że nie przypomina sobie podobnej wpadki rzecznika MSZ. – Ale też przez wiele lat te kontakty były mocno ograniczone. A jeśli ktoś unika udzielania informacji, to też nie popełnia błędów – mówi Haszczyński.
W kontekście wytycznych kierowanych przez Wrońskiego do pracowników MSZ zauważa, że w każdym środowisku – również w redakcjach – są przekazy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
– Przyznam, że Paweł Wroński ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Wiele zależy od jego reakcji. A ta powinna nastąpić w ciągu minut, na pewno nie może z tym czekać do następnego dnia – ocenia Haszczyński.
Jeden grzech nowego rzecznika MSZ
Rafał Czechowski, szef Imago PR i specjalista z zakresu komunikacji kryzysowej. uważa, że sama treść wytycznych napisanych przez Wrońskiego się broni.
– W moim przekonaniu treść tych rekomendacji w żaden sposób nie obciąża rzecznika MSZ ani od strony profesjonalnej, ani od strony etyki zawodowej rzecznika czy urzędnika państwowego – komentuje Czechowski. Zaznacza, że podobne rekomendacje przy tworzeniu odpowiedzi na pytania powstają też w innych resortach czy w dużych korporacjach.
Wskazuje jednocześnie, że Jurasz upublicznił treść korespondencji, która de facto nie była do niego kierowana. – Na miejscu Pawła Wrońskiego napisałbym do dziennikarza Onetu, że jestem zaskoczony faktem, że nie skontaktował się ze mną po otrzymaniu korespondencji ewidentnie przeznaczonej dla kogoś innego. Przeprosiłbym go, ale jednocześnie wskazał na silną stronę samych rekomendacji z merytorycznego punktu widzenia. Sam list bym upublicznił – radzi ekspert od PR.
Według Rafała Czechowskiego jedynym grzechem nowego rzecznika MSZ jest w tym przypadku nieostrożność w używaniu poczty. – A to, szczególnie w dyplomacji, nie powinno się zdarzać – kończy szef Imago PR.
„Przerzucenie pracy na inne osoby”
Maria Buszman, specjalistka w budowaniu wizerunku i komunikacji w sytuacjach zmian, trudnych i kryzysowych zwraca uwagę, że istotne są cele, jakie powinny przyświecać rzecznikowi, który udziela odpowiedzi na pytania dziennikarzy. – Powinien dążyć do jak najpełniejszej odpowiedzi na pytania. Pamiętajmy jednak, że rzecznik nie jest bezstronnym komunikatorem, a niejako ambasadorem miejsca, w którym pracuje – mówi.
– Pełniłam funkcję rzeczniczki nie raz i muszę zwrócić uwagę na to, że sama, otrzymując takie pytania z Onetu, zebrałabym maksymalnie dużo materiałów z informacjami, aby móc samej lub ze współpracownikami przygotować odpowiedzi. A w razie wątpliwości konsultowałabym się z poszczególnymi osobami w ministerstwie. Szczególnie, że mamy do czynienia z sytuacją kryzysową. Tutaj mamy spore „przerzucenie” pracy rzecznika na inne osoby, dla których taka instrukcja może być irytująca, niezrozumiała, ale tez budzić negatywne oceny.
Czy trzeba po tej wpadce ratować wizerunek MSZ? Maria Buszman uważa, że trzeba dobrze sytuację wyjaśnić. – W MSZ powinni wyciągnąć wnioski na przyszłość i wdrożyć odpowiednie działania, instrukcje wewnętrzne, aby do takiej sytuacji już nie doszło. I chodzi mi tutaj zarówno o treść i sporą część instrukcji, jak i o model działania przy udzielaniu informacji – mówi specjalistka.