TVP, Polskie Radio i PAP postawione w stan likwidacji

Tomasz Sygut

Po tym, jak posłowie PiS zaczęli okupację mediów publicznych, a prezydent Andrzej Duda wstrzymał dla nich finansowanie, minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz postawił w stan likwidacji podlegające mu spółki: Telewizję Polską, Polskie Radio i Polską Agencję Prasową. Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl likwidatorem TVP zostanie Tomasz Sygut, PAP – Marek Błoński, a Polskiego Radia – Paweł Majcher.

Od kilku tygodni trwał pat w mediach publicznych po tym, jak władzę przejęła koalicja Donalda Tuska. Posłowie PiS nie chcieli pogodzić się z porażką i najpierw okupowali główną siedzibę TVP przy Woronicza 17. Kiedy pojawiły się tam nowe władze, przenieśli się do siedziby TVP Info na placu Powstańców Warszawy. Jednocześnie zajęli też budynek Polskiej Agencji Prasowej, nie pozwalając nowemu szefostwu na kierowanie firmą.

Jednocześnie, w odpowiedzi na decyzje nowych władz, ustępującą rada nadzorcza TVP powołała Macieja Łopińskiego, działacza PiS, na prezesa spółki, a kilka dni później Rada Mediów Narodowych wyznaczyła na to stanowisko Michała Adamczyka, dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za rządów PiS, który został wycofany z wizji po tym, jak Onet napisał, że został skazany za znęcanie się nad swoją kochanką.

Wczoraj kontrowersyjną sytuację przeciął minister kultury i dziedzictwa narodowego, wydając komunikat.

– W związku z decyzją prezydenta o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania – podkreślił Bartłomiej Sienkiewicz. – Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela – zaznaczył.

“Można cofnąć stan likwidacji”

Zapytaliśmy prawnika, co oznacza postawienie spółki w stan likwidacji.

– Jeżeli stawiamy spółkę w stan likwidacji, to jej zarząd przestaje funkcjonować, w jego miejsce pojawia się likwidator, który wykonuje wszystkie obowiązki, jakie miał dotychczas zarząd, przy czym jego głównym zadaniem jest spieniężenie majątku, spłacenie długów i złożenie wniosku o wykreślenie spółki z rejestru. Likwidator tak naprawdę wygasza spółkę – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Chmielewski, radca prawny z kancelarii Dubois&Wspólnicy.

Jak dodaje, stan likwidacji spółki może zostać cofnięty przez jej właściciela.

– Jeżeli organ założycielski ma kompetencje, żeby spółkę zlikwidować, to tym bardziej może cofnąć stan likwidacji i kontynuować jej działalność. Oczywiście, dzieje się tak do czasu, kiedy spółka nie zostanie formalnie wykreślona z rejestru, bo wtedy staje się to o wiele trudniejsze. Żeby jednak spółkę wykreślić z rejestru, trzeba wykonać wszystkie czynności likwidacyjnych, czyli wygasić spółkę i zgłosić wniosek do sądu o jej wykreślenie z rejestru. Dopóki te czynności nie zostaną wykonane, spółka jest pod pełną kontrolą właściciela – zaznacza radca prawny.

Jego zdaniem, spółka postawiona w stan likwidacji może dalej działać i nawet zaciągać nowe zobowiązania. – W dużych spółkach zatrudnienie nowego pracownika czy podwykonawcy jest w kompetencji likwidatora – zaznacza.

– Bardzo upraszczając: poza zmianą nazwy i tym, że zamiast zarządu pojawia się likwidator, tak naprawdę ze spółką nic się nie dzieje, może dalej funkcjonować, nadawać, pełnić swoją misję. Nie ma przepisu, który formułuje maksymalny czas trwania spółki w likwidacji. Niektóre robią to latami, bo są stronami długiego postępowania sądowego. W obecnej sytuacji wyobrażam sobie, że ten proces może być wieloletni – aż zmieni się prawo i wtedy ten proces zostanie odwrócony – przewiduje Szymon Chmielewski.

“Likwidatorem może zostać prezes”

Prawnik podkreśla, że postawienie spółki w stan likwidacji oznacza, że pozostaje jej rada nadzorcza, ale na miejsce zarządu wchodzi likwidator. Kto może nim zostać?

– Nie ma wymagań, żeby to był prawnik – mówi specjalista. Czy to oznacza, że nowy prezes TVP, Tomasz Sygut, może zostać jej likwidatorem?

– W spółce, w której nie ma konfliktu, zasadą jest, że członek zarządu zostaje jej likwidatorem, bo on najlepiej zna spółkę, wie w jakiej jest sytuacji finansowej i rachunkowej i tak naprawdę najlepiej wie, co trzeba zrobić. W sytuacji, kiedy mamy do czynienia ze zmianą władz, ja bym go wręcz widział – z punktu widzenia właściciela – jako likwidatora, bo zakładam, że został wybrany na prezesa, ponieważ ma odpowiednie kompetencje i predyspozycje osobowościowe. Nie widzę powodu, żeby to zmieniać i szukać nowego likwidatora – dodaje radca prawny.

Jak mówi Szymon Chmielewski, likwidacja może trwać długo, ponieważ nie ma przepisu, który określa, jak szybko to trzeba zrobić. – W praktyce nie zdarza się, że taki proces trwa krócej niż 12 miesięcy – dodaje.

Dlaczego minister podjął taką decyzję? – W statucie TVP jest wprost napisane, że członków zarządu powołuje i odwołuje Rada Mediów Narodowych, nie ich właściciel. Ale statut milczy na temat tego, co się dzieje w przypadku likwidacji, więc wtedy przechodzimy na kodeks spółek handlowych, który wprost mówi, że likwidatora ustanawia walne zgromadzenie, czyli właściciel. Likwidator jest pewniejszym rozwiązaniem, a faktyczna likwidacja niekoniecznie jest celem, jedynie zażegnaniem konfliktu. Chodzi o to, aby uspokoić sytuację – podsumowuje radca prawny.

Likwidatorem PAP – Błoński, PR – Majcher

– Szef MKiDN podjął w środę uchwały o likwidacji Polskiej Agencji Prasowej SA oraz Polskiego Radia SA i Telewizji Polskiej SA. Decyzja o postawieniu spółki w stan likwidacji oraz ustanowieniu likwidatora nie powoduje, że PAP kończy swoją działalność; zmienia się jedynie prawna formuła działania – napisał w środę w komunikacie Marek Błoński, który przekazał, że został likwidatorem PAP.

Jak wynika z naszych informacji Paweł Majcher – nowy prezes Polskiego Radia, został też likwidatorem PR.

Również nowy prezes TVP, Tomasz Sygut, ma zostać jej likwidatorem.

Tusk zapowiada pieniądze dla mediów publicznych, „żeby nie było zawału”

W środę po południu Donald Tusk na konferencji prasowej zapowiedział, że po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy okołobudżetowej, w której zapisano możliwość przyznania Telewizji Polskiej i Polskiemu Radiu do 2,95 mld zł z państwowej kasy, zostanie złożony nowy projekt. W nim taka kwota będzie do dyspozycji Narodowego Funduszu Zdrowia z przeznaczeniem na onkologię dziecięcą.

Szef rządu wyjaśnił, że prawie 3 mld zł z budżetu państwa miało służyć wsparciu TVP i Polskiego Radia przy czekającej ich restrukturyzacji. – Tam są gigantyczne przerosty zatrudnienia, niektórzy ludzie – ci którzy służyli propagandzie – zarabiali gigantyczne pieniądze, nieuzasadnione. To jest naprawdę stajnia Augiasza i tam trzeba będzie robić dużo, dużo porządków. Niektóre będą kosztowały – opisał.

Zauważył, że jako premier ma do dyspozycji rezerwę budżetową w formie obligacji skarbowych. – To duża rezerwa, jeszcze przygotowana przez rząd Morawieckiego. Więc przy jakichś nagłych potrzebach – tak żeby nie było zawału – media publiczne dostaną wsparcie. Ale nie będzie to Bizancjum – miliardy, które potem przekładały się na jakieś absolutnie kosmiczne zarobki, premie funkcjonariuszy pisowskich w tych mediach – stwierdził.

Zapewnił, że te działania nie wynikają jedynie z motywów politycznych. – Tu chodzi także o racjonalne działania menedżerskie, gospodarcze. Marnotrawiono tam gigantyczne środki i będzie trzeba podejmować stosowne decyzje, takie restrukturyzacyjne – podkreślił.

We wtorek w zeszłym tygodniu Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Resort kultury poinformował w środowym komunikacie, że szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz, powołując się na Kodeks spółek handlowych, odwołał 19 grudnia br. dotychczasowych prezesów zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej oraz ich rady nadzorcze.

Natomiast nowe rady nadzorcze mianowały nowych członków zarządu tych spółek. Nie zgadzają się z tym zdymisjonowani prezesi i część menedżerów, m.in. dyrekcja Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, w czym wspierają ich politycy PiS. W siedzibach TAI i PAP od środy posłowie i senatorzy PiS non stop prowadzą interwencje poselskie.

Rekompensatę dostawały TVP i Polskie Radio

Media publiczne: Telewizja Polska, Polskie Radio i 17 regionalnych rozgłośni publicznych oraz PAP, środki wprost z budżetu państwa dostają od kilku lat, ma to być rekompensata za wpływy z abonamentu radiowo-telewizyjnego utracone wskutek zwolnienia z tej daniny kilku grup społecznych. Rok po roku kwota rekompensat mocno wzrosła.

Na przełomie 2017 i 2018 roku za dwa lata przyznano 980 mln zł, z czego 860 mln zł Telewizji Polskiej, 62,2 mln zł Polskiemu Radiu, a 57,8 mln zł do podziału dla 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia działających jako osobne spółki. Rok później rekompensata tylko za rok wyniosła 1,26 mld zł, z czego 1,12 mld zł trafiło do Telewizji Polskiej.

W latach 2020-2022 TVP, Polskiemu Radiu i jego stacjom regionalnym przekazywano z państwowej kasy prawie 2 mld zł rocznie (z czego ok. 1,7-1,8 mld trafiało do TVP), a br. rekompensatę podwyższono do 2,7 mld zł, uzasadniając do wysoką inflacją).

Ile zarabiają TVP i Polskie Radio

W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto – z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.

Liczba pracowników TVP w ub.r. zmniejszyła się z 2 913 do 2 893, a liczba etatów – z 2888,95 do 2 876,08. Zatrudnienie w spółce było o ponad 100 pracowników i etatów niższe niż planowane przed rokiem. W Telewizji Polskiej w ub.r. zatrudniono 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób.

W ub.r. Polskie Radio zanotowało najwyższą stratę netto od wielu lat – 55,1 mln zł. Nadawca spodziewał się jeszcze gorszego wyniku – w połowie ub.r. prognozował 63,6 mln zł. Strata pogłębiła się ponad dwukrotnie, z 19,74 mln zł w 2021 r. To zdecydowanie najgorsze wyniki nadawcy od dużych zmian w mediach publicznych po przejęciu władzy w 2015 r. przez Zjednoczoną Prawicę.

Na koniec ub.r. nadawca zatrudniał 1 289 pracowników etatowych, o 31 mniej niż przed rokiem. Średnia pensja brutto wzrosła o 5,7 proc. do 9,4 tys. zł, menedżerowie wyższego szczebla zarabiali prawie dwa razy więcej.

Od kilku lat Telewizja Polska ze względu na treści emitowane w TVP Info i programach informacyjnych była wśród najgorzej ocenianych mediów w kraju. W niedawnym sondażu państwowego instytutu CBOS działalność Telewizji Polskiej negatywnie oceniło 45 proc. Polaków, a dobrze 39 proc. TVP i Radio Maryja jako jedyni nadawcy zanotowali więcej ocen krytycznych niż pozytywnych, dużo lepiej zostali ocenieni TVN i Polsat.

W marcowym sondażu Ipsos 69 proc. Polaków uznało, że „Wiadomości” TVP nie pokazują prawdy o wydarzeniach w kraju. Program najbardziej wiarygodny jest dla zwolenników PiS, osób w wieku ponad 60 lat i z wykształceniem zawodowym. Z kolei w badaniu na potrzeby raportu Reuters Institute 47 proc. Polaków stwierdziło, że nie ma zaufania do informacji z Telewizji Polskiej, a przeciwną opinię wyraziło 28 proc. TVP wypadała najgorzej w zestawieniu obejmującym czołowych nadawców telewizyjnych, radiowych, marki prasowe i internetowe.