Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz postawił wczoraj w stan likwidacji Telewizję Polską, Polskie Radio i Polską Agencję Prasową. Tłumaczy, że podjął taką decyzję po „wstrzymaniu finansowania mediów publicznych” przez prezydenta RP. – Likwidacja kończy spór prawny wokół tych spółek. Nie kończy jednak stosunku pracy pracowników w nich zatrudnionych. Ogranicza tylko poziom ich ochrony – wskazuje w rozmowie z „Presserwisem” dr Marcin Wojewódka, radca prawny w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.
„W związku z decyzją Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A.” – poinformował w środę wieczorem Bartłomiej Sienkiewicz.
Proces likwidacji TVP, Polskiego Radia i PAP
W dalszej części oświadczenia minister dodał, że „W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowanie tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania”. W komunikacie zastrzeżono też, że „Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela”.
Bartłomiej Sienkiewicz może tłumaczyć swoją decyzję wstrzymaniem finansowania mediów publicznych, bo prezydent Andrzej Duda 23 grudnia zawetował ustawę okołobudżetową, w której przewidziano, że na media publiczne w 2024 roku będzie można przeznaczyć ok. 3 mld zł. Prezydent przesłał też do Sejmu swój projekt tej ustawy, z której wykreślił pieniądze dla mediów publicznych.
Premier Donald Tusk w środę na konferencji prasowej poinformował, że rząd prześle do Sejmu kolejną wersję ustawy okołobudżetowej, w której planowane 3 mld zł na media publiczne zostaną przeznaczone m.in. na onkologię dziecięcą. Zapewniał przy tym, że rząd znajdzie niezbędne pieniądze na funkcjonowanie mediów publicznych, ale nie sprecyzował, jaka to może być kwota i skąd dokładnie mają pochodzić te pieniądze.
Otwarcie procesu likwidacji TVP, Polskiego Radia i PAP oznacza, że zarządzanie nimi przejmą likwidatorzy. Wpływu na ich wybór nie mają zdominowana przez PiS Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ani Rada Mediów Narodowych (również z przewagą polityków PiS).
– Likwidatorami mogą zostać dotychczasowe zarządy, wybrane przez niedawno wymienione przez ministra kultury rady nadzorcze – wskazuje prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT.
Zarząd Polskiego Radia: „Pracujemy normalnie”
Wczoraj po ogłoszeniu rozpoczęcia likwidacji prezes PAP Marek Błoński od razu poinformował pracowników w mailu: „Tym samym zostałem likwidatorem PAP, a dotychczasowy członek zarządu Paweł Kostrzewa oraz dyrektor finansowa Justyna Leszczyńska będą moimi pełnomocnikami”.
Błoński uspokajał też pracowników, że „decyzja o otwarciu likwidacji oraz ustanowieniu likwidatora nie powoduje, że PAP kończy swoją działalność. W okresie likwidacji spółka zachowuje osobowość prawną, likwidacja nie wpływa na ważność umów o pracę ani na ważność umów z kontrahentami. W okresie likwidacji spółka nadal będzie prowadziła bieżącą działalność na podstawie obowiązujących umów”.
Z kolei Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński, tworzący nowy zarząd Polskiego Radia, napisali do pracowników: „Informacja o postawieniu Polskiego Radia w stan likwidacji z pewnością Państwa zaskoczyła i poruszyła. Pragniemy jednak zapewnić, że z punktu widzenia radiowej codzienności nic ona nie zmienia. Pracujemy normalnie i dotyczy to wszystkich działów, zarówno dziennikarzy jak i pracowników biurowych czy działu techniki. Będą wypłacane wynagrodzenia, udzielane urlopy. Decyzję Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozumiemy jako próbę jak najszybszego zabezpieczenia interesów spółki i jej pracowników, a naszym głównym zadaniem pozostaje powrót do Polskiego Radia najwyższych standardów dziennikarskiej pracy” – napisali Majcher i Kaszyński.
Dr Marcin Wojewódka potwierdza, że otwarcie likwidacji nie powoduje rozwiązania umów o pracę, ale ma wpływ na ograniczenie ochrony pracowników. – W takiej sytuacji nie trzeba na przykład konsultować zwolnień zbiorowych z organizacjami związkowymi. Wstrzymana jest też ochrona przedemerytalna, co oznacza, że można zwolnić osoby, którym do emerytury zostało mniej niż cztery lata. Mniejszą ochronę mają też kobiety w ciąży. Ale ich zwolnienie, w tym termin zwolnienia musi być uzgodniony z organizacjami związkowymi. Można rozwiązać też umowy z pracownikami, których nieobecność jest usprawiedliwiona – przykładowo z tymi, którzy są na urlopach. Skrócone mogą też zostać okresy wypowiedzeń, ale w tym przypadku pracownikowi należy się wypłata odszkodowania – wymienia dr Marcin Wojewódka.
Prof. Kowalski: „Prezydent podał piłkę”
Większość prawników komentujących na gorąco decyzję o postawieniu mediów publicznych stan likwidacji jest zgodna, że kończy ona spory prawne dotyczące np. wyboru i obsadzenie zarządów. „Ogłoszenie likwidacji TVP przez właściciela kończy spór prawny. KRS wpisze nowego likwidatora i on będzie zarządem. To dzięki decyzji PAD o wecie rząd mógł podjąć taką decyzję” – napisał na platformie X mecenas Roman Giertych, obecnie poseł na Sejm z list Koalicji Obywatelskiej.
– Przy tym co ostatnio się działo w wokół tych mediów, decyzja o postawieniu ich w stan likwidacji była chyba nieunikniona. Piłkę podał prezydent, wetując ustawę okołobudżetową. Teraz sytuacja staje się bardziej stabilna – ocenia prof. Tadeusz Kowalski.
– Spółki postawione w stan likwidacji będą musiały jednak zmienić pieczątki i dodać na nich informację, że są w stanie likwidacji. To może powodować pewne kłopoty w kontaktach z kontrahentami, którzy mogą na przykład zażądać natychmiastowego spłacenia wierzytelności. Do tego trzeba pamiętać, że procesy likwidacji trwają w sądach długo. W przypadku tak dużych spółek jak TVP mogą być lata – uważa dr Marcin Wojewódka.
Prof. Tadeusz Kowalski: – Zwracam uwagę na zdanie w oświadczeniu ministerstwa o tym, że stan likwidacji może zostać cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela. Ten proces likwidacji nie musi się zakończyć likwidacją PAP, Polskiego Radia czy TVP.