Standardy bezstronnego agencyjnego dziennikarstwa, mechanizm odwoławczy dla dziennikarza w razie podejrzenia ich naruszenia – to wskazane podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami Polskiej Agencji Prasowej priorytety Marka Błońskiego, powołanego przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego prezesa PAP. Dotychczasowy prezes, Wojciech Surmacz, nie chciał się odnieść do planów Błońskiego.
„Przede wszystkim standardy. Cieszę się, że dostałem od właściciela (Skarb Państwa reprezentowany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – PAP) wolną rękę, zapewnił mnie o tym osobiście. Działam na zasadzie takiej, żeby osiągnąć te cele, które zostały wyznaczone, a są to cele związane przede wszystkim z przywróceniem prawidłowej realizacji publicznej misji Agencji. Do tego zmierzam i dlatego się zgodziłem (zostać prezesem PAP – przyp. red.), bo gdybym usłyszał, że chodzi o to, że trzeba odwrócić przekaz, bo było +ich+, a teraz ma być +po naszemu+, to w ogóle nie mógłbym kontynuować takiej rozmowy. Niczego takiego nie usłyszałem od pana ministra i w dobrej wierze to przyjmuję i zakładam, że taki jest cel całej tej operacji we wszystkich publicznych spółkach medialnych” – powiedział Błoński.
Podkreślił, że będzie trzeba bardzo szybko skierować pracę redakcji „na właściwe tory”. „Chodzi o to, żeby mieć pewność, że te standardy są zachowane. Docelowo będzie trzeba te standardy odświeżyć” – dodał.
Przypomniał, że „Vademecum PAP” – dokument z merytorycznymi zasadami pracy dziennikarskiej w Agencji – liczy już prawie 20 lat, a w związku z tym potrzebuje aktualizacji, m.in. jeśli chodzi o dopuszczalne dla dziennikarza PAP źródła informacji i media społecznościowe.
Będzie audyt nowości z ostatnich lat
Zapowiedział też program monitoringowy dla młodych dziennikarzy oraz program szkoleniowy. Jego zdaniem potrzebna będzie też zmiana struktury redakcji. Zapewnił, że wkrótce podane zostaną nazwiska nowych redaktorów naczelnych.
Przypomniał, że odwołał z funkcji: redaktora naczelnego Cezarego Bielakowskiego, z funkcji pierwszego zastępcy redaktora naczelnego Radosława Gila i drugiego zastępcy Tomasza Grodeckiego. Poinformował, że zostali oni odcięci od systemu edycyjnego PAP.
Błoński podkreślił, że konieczne będzie przeprowadzenie audytu oraz analizy zasadności działania produktów uruchomionych w ostatnich latach przez PAP, jak na przykład platformy The First News. Zastrzegł, że „na pewno nie będziemy działać w taki sposób, że teraz będziemy wszystko zamykać czy likwidować to, co było”.
„Ta sama zasada dotyczy dziennikarzy. Nieważne kto skąd przyszedł, tylko jakie ma kompetencje i jak pracuje” – dodał.
„Pewnie początek stycznia to będzie ten moment, kiedy to porządkowanie będzie miało już określone ramy. To jak podczas przyjmowania pacjentów na SOR – jest triaż, kto potrzebuje pomocy najszybciej, a kto później” – powiedział Marek Błoński.
Błoński bez dostępu do gabinetu prezesa PAP
Marek Błoński poinformował, że w dalszym ciągu nie ma dostępu do gabinetu prezesa PAP, ale to nie uniemożliwia mu czynności zarządczych. „Wielokrotnie ze strony posłów spotkałem się z zarzutem, że tu działamy na podstawie uchwały Sejmu. To nie jest prawdą – nie zostaliśmy powołani na podstawie uchwały Sejmu” – zaznaczył. „Właściciel powołał radę (nadzorczą – PAP), rada powołała zarząd. To, że gabinet prezesa jest zajęty, nie uniemożliwia czynności zarządczych i są one wykonywane” – dodał.
Marek Błoński jako dziennikarz jest związany z PAP od około 20 lat.
Poprzedni prezes Polskiej Agencji Prasowej Wojciech Surmacz nie ustosunkował się do wypowiedzi Marka Błońskiego i odmówił jakichkolwiek komentarzy.