To może być spektakl. Chodzi o ujęcia z policjantami o poważnych minach, ochroniarzami blokującymi drzwi, skandowanie „wolne media!”, gest victorii na zdjęciach. Chodzi o dobrze sfotografowany teatrzyk, który przez lata będzie potem służył za dowód prześladowań. Ludzie TVP nie mają nic do stracenia, muszą zbudować nowy mit. Na haśle „przejmowane waszej – drodzy widzowie – telewizji przez reżim Tuska i zamykanie ust niewygodnym dziennikarzom” wykiełkuje on znakomicie – pisze Marek Twaróg z „Presserwisu”.
Gwiazdy propagandy wiedzą, że w szanujących się mediach nie mają czego szukać. Pole manewru w tej branży zawęziło im się na jakiś czas do kilku tytułów, portali i stacji po prawej, które jednak w nowej rzeczywistości będą zarabiać proporcjonalnie do swojej pozycji na rynku – czyli mniej niż za PiS. To znacznie poniżej oczekiwań symboli obecnej TVP.
Nowy mit i nowi bohaterowie są więc dziejową koniecznością. Dla idei – by przetrwać najbliższy czas, trzeba wzmocnić szeregi, a zatem zdefiniować na nowo zło i mu się wspólnie przeciwstawić. Kluby „Gazety Polskiej” mają swój Smoleńsk, dziennikarze niepokorni muszą mieć swój zamach. Ale są też koniecznością ze względów praktycznych – wynoszonemu z siedziby TAI bohaterowi walk o wolność słowa łatwiej będzie zgromadzić pieniądze na własny portal, a może i coś nowoczesnego – na przykład dętą agencję informacyjną, w majestacie której będzie mógł komentować dobro na prawicy.
Potrzeba więc nowych ikon – nowych obrazków niczym te dawne z redakcji „Wprost” z krzyczącym Majewskim i ściskającym laptop Latkowskim. Obrazków cokolwiek przykurzonych dziś, nieliczni już przecież pamiętają, o jaki skandal chodziło.
Słyszę, że drugi szereg w TVP propagandystom nie pomoże – na korytarzach od zawsze z nich kpiono, więc teraz wszyscy odetchną z ulgą. Przy Woronicza zatem Francja elegancja, a demokracji, wolności słowa, swobód obywatelskich, konstytucji, prawa i prawdy ekipa Tulickiego i Pereiry bronić będzie jedynie w swoim pałacu przy Placu Powstańców.