Przed zeszłorocznymi świętami Bożego Narodzenia prezes Matyszkowicz spotkał się z zespołem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Złożył wówczas deklarację, że współpracownicy, którzy wyrażą taką wolę, będą mogli wnioskować o zatrudnienie bezpośrednio przez Telewizję Polską. Także Centrum Informacji TVP potwierdziło chęć zwiększenia etatów.
– Jednocześnie chcąc zapewnić pracownikom możliwie stabilne warunki pracy, Telewizja Polska podejmie działania mające na celu zwiększenie liczby etatów kosztem umów współpracowniczych. Aktualnie przygotowywane są szczegółowe rozwiązania pozwalające na wdrożenie tych działań – poinformowało nas biuro prasowe nadawcy publicznego.
Liczba chętnych na etaty przerosła oczekiwania
Jak informowaliśmy w lutym, ponad 300 osób zgłosiło się do kadr TAI po etaty (obecnie TAI zatrudnia w ten sposób blisko 200 dziennikarzy i pracowników technicznych). Wnioskujący chcieli być zatrudnieni bezpośrednio przez TVP, a nie firmy leasingowe. Z nieoficjalnych informacji Wirtualnemedia.pl wynikało, że TVP była przygotowana na podpisanie umów o pracę z maksymalnie 100-150 osobami. – Ponad 300 współpracowników TAI chce zawrzeć umowy bezpośrednio z Telewizją Polską. Obecnie spółka analizuje różne możliwości, by wypracować rozwiązania, które byłyby korzystne dla obu stron – informowało nas na początku roku biuro prasowe TVP.
– Prezes Matyszkowicz przyjechał na Plac i spotkał się z dziennikarzami i innymi pracownikami. Pytał o problemy, oczekiwania. Głównym oczekiwaniem były etaty. Obiecał, że każdy, kto będzie chciał, to dostanie etat. Prosił, żeby napisać wniosek i każdy zostanie rozpatrzony pozytywnie. I na obietnicach się skończyło. Ludzie są wkurzeni. Oszukał ich. Od momentu spotkania słuch o etatach zaginął. Ludzie dalej pracują na śmieciówkach, w zewnętrznych firmach, a są traktowani jak pracownicy, bo mają rozpisane grafiki na miesiąc w przód. Jeśli ktoś tak robi, to łamie prawo – mówi Wirtualnemedia.pl dziennikarz TVP Info, który pragnie zachować anonimowość.
Centrum informacji TVP zapewnia Wirtualnemedia.pl, że zapowiedź prezesa Matyszkowicza jest realizowana stopniowo. – Telewizja Polska posiada wewnętrzne procedury w zakresie zatrudniania pracowników, które korespondują z przepisami powszechnie obowiązującego prawa, każde zatrudnienie to proces, który trwa. Zawieranie przez współpracowników umów bezpośrednio z Telewizją Polską przeprowadzane jest sukcesywnie, zgodnie z wcześniej przygotowanymi rozwiązaniami – informuje nas nadawca publiczny.
Strach przed falą zwolnień w TVP
Prawdopodobnie już za tydzień rozpocznie pracę rząd Donalda Tuska. Przyszły premier w kampanii wyborczej zapowiadał zmiany w mediach publicznych w ciągu 24 godzin. Z nieoficjalnych informacji wynika, że minister kultury lub aktywów państwowych zwoła Walne Zgromadzenia spółek, które postawią je w stan likwidacji. Likwidatorzy zastąpią obecne zarządy TVP i będą mogły wprowadzić szereg zmian w mediach publicznych.
Niedawno Rada Mediów Narodowych zaakceptowała zmiany statutów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. W jej myśl, likwidatorami zostaliby jednocześnie obecni członkowie zarządów, czyli m.in. Matyszkowicz i Agnieszka Kamińska. Pomogłoby to zablokować zmiany. Sęk w tym, że statuty musi najpierw zaakceptować Krajowy Rejestr Sądowy. Procedury w takich sprawach trwają zwykle kilka miesięcy. Tymczasem dotychczasowa opozycja może już w przyszłym tygodniu podjął próbę zmian w mediach publicznych.
– Atmosfera na korytarzach jest fatalna. Prezes Matyszkowicz, który nie zrealizował obietnicy o etatach, tylko ułatwi ekipie Tuska zmiany kadrowe w TVP. Osoby, które są zatrudniane przez zewnętrzne firmy po prostu nie będą dostawać zamówień, bo wypadną z grafików. Na ich miejsca już czekają tłumy chętnych, którzy byli w TVP przed 2016 rokiem. O jakimś okresie wypowiedzenia czy odprawie, możemy zapomnieć. Prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki zapowiadali, że nie da nam zginąć, ale w rzeczywistości uchronią tylko tych ze świecznika, którzy i tak mają duże oszczędności czy kilka mieszkań na wynajem – narzeka w rozmowie z Wirtualnemedia.pl inny dziennikarz TVP.
Część osób postanowiła wyprzedzić zmiany i złożyła wypowiedzenia. Tak postąpili Bartłomiej Graczak (prezenter TVP Info i reporter „Wiadomości”) oraz Karol Jałtuszewski (reporter „Wiadomości”). Obaj przeszli do TVP z TV Republika. Z redakcją sztandarowego programu nadawcy publicznego żegna się też Damian Diaz. Z nieoficjalnych informacji wynika, że trafi do Narodowego Banku Polskiego.
Niektórzy odchodzić nie zamierzają, ale twierdzą, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Adam Giza przesłał Wirtualnemedia.pl komunikat, w którym zapewnia, że nie zajmował się polityką, tylko tematyką zdrowotną. Z grafiku TVP Info „wypadł” z kolei prezenter Sławomir Siezieniewski, od lat związany z nadawcą. Z nieoficjalnych informacji wynika, że miał zmieniać treść „białych”, czyli zapowiedzi czytanych na antenie na bardziej „lajtowe”. Miało się to nie spodobać dyrekcji Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. W ostatnich latach Siezieniewski miał być już kilka razy zawieszany.
TVP w liczbach
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto – z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.
Liczba pracowników Telewizji Polskiej w ub.r. zmniejszyła się z 2 913 do 2 893, a liczba etatów – z 2888,95 do 2 876,08. Zatrudnienie w spółce było o ponad 100 pracowników i etatów niższe niż planowane przed rokiem. W Telewizji Polskiej w ub.r. zatrudniono 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób.