Rada Polskich Mediów zaapelowała do Sejmu i Senatu o zniesienie obowiązku autoryzacji wypowiedzi. „Autoryzacja jest prawną furtką umożliwiającą kłamstwo” – stwierdziła. – Autoryzacja w dobrej wierze służy sprawdzeniu przez osobę, której wypowiedzi mają uzyskać status publiczny, czy rzeczywiście prawidłowo się wysłowiła. Tylko do tego służy autoryzacja. A nie do cenzury – komentuje mec. Jerzy Naumann.
Rada Polskich Mediów podjęła uchwałę, w której apeluje do Sejmu i Senatu „o zniesienie obowiązku autoryzacji wypowiedzi jako zapisu archaicznego i nieprzystającego do realiów kraju demokratycznego”.
W stanowisku podpisanym przez przewodniczącego RPM Bartosza Węglarczyka w imieniu członków rady, zwrócono uwagę na fakt, że obowiązek autoryzacji sprawia, iż wyborcy „nie mają dostępu w mediach do prawdziwych wypowiedzi osób publicznych”.
„Obowiązek autoryzacji, nieznany w większości krajów Unii Europejskiej niewywodzących się z dawnego bloku wschodniego, jest zaprzeczeniem prawa dostępu wyborców do prawdziwej i pełnej informacji na temat pracy i poglądów osób sprawujących stanowiska publiczne” – zaznaczono.
„Autoryzacja jest prawną furtką umożliwiającą kłamstwo. Apelujemy o jak najszybsze zniesienie art. 14a Prawa prasowego. Stanowisko to podzielają wszyscy członkowie Rady Polskich Mediów” – dodał Węglarczyk.
Autoryzacja to sprawdzanie, a nie przeinaczanie
Zdaniem mec. Jerzego Naumanna, specjalizującego się m.in. w zakresie prawa autorskiego, ochrony dóbr osobistych czy prawa prasowego, „ta argumentacja jest ciut naciągana”. – Autoryzacja nie polega na tym, że ktoś dostaje do wglądu tekst i całkowicie go przerabia, przeinacza, skutkiem czego wychodzi coś zupełnie innego niż w rzeczywistości zostało wypowiedziane – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl –
Autoryzacja w dobrej wierze, a tylko o takiej możemy mówić, służy sprawdzeniu przez osobę, której wypowiedzi mają uzyskać status publiczny, czy rzeczywiście prawidłowo się wysłowiła, czy nie popełniła błędu przeinaczającego myśl, niezręczności językowej albo czy przekaz stał się niezbyt czytelny. Tylko do tego służy autoryzacja. A nie do cenzury – mówi Naumann.
– Nie może być tak, że ja się zgadzam z panem rozmawiać, potem dostaję wypowiedź do autoryzacji, a ja mówię, że nie zgadzam się na publikację. To nie autoryzacja, to forma cenzury, na którą prasa w żadnym razie nie powinna się zgadzać Wtedy górę powinna wziąć potrzeba przekazania opinii publicznej tego, co ktoś de facto powiedział, a potem się zreflektował – mówi Naumann.
– W uczciwej autoryzacji nie widzę żadnych zagrożeń dla wolności wypowiedzi, wolności słowa czy wolności prasy – podkreśla adwokat. I dodaje, że w gestii dziennikarzy jest, aby autoryzacja była uczciwa. – Rzadko się zdarza, żeby dziennikarz celowo cytował przeinaczoną wypowiedź, na niekorzyść tego, kto się wypowiadał. To przypadki pomijalne. Oczywiście mówimy o dziennikarzach, a nie funkcjonariuszach partyjnych oddelegowanych do obsługi odcinka propagandy – zastrzega Naumann.
– Polityków i tak zwanych polityków boli to, że coś chlapną i nie mogą tego potem wycofać. Po to potrzebna jest im autoryzacja. Ale takie prawa autoryzacji bym nie honorował – dodaje prawnik. Co w takich przypadkach? – Żeby unaocznić faktyczne intencje publikowałbym wypowiedź in extenso, a obok wypowiedź po tak zwanej autoryzacji osoby wypowiadającej się. Żeby pokazać to przeinaczenie – mówi.
PZPN wykreśla w autoryzacji pytania
Kilka dni temu Polski Związek Piłki Nożnej wykreślił z wywiadu TVP Sport z trenerem polskiej reprezentacji piłkarskiej U-17 Marcinem Włodarskim fragment o aferze alkoholowej z udziałem czterech jej zawodników. Przeprowadzający rozmowę Przemysław Chlebicki poinformował pod tekstem, że pytania „zostały (…) usunięte przy autoryzacji”.
Tomasz Kozłowski, dyrektor departamentu komunikacji i mediów w PZPN, nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie.
Dziennikarze krytykowali wtedy PZPN za cenzurę. Michał Janczura z TOK FM zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 49b Prawa prasowego TVP Sport mogło bez narażania się na kary opublikować „wypowiedź identyczną z udzieloną”.
Warto zacytować punkt 6. artykułu 14a: „Nie stanowi autoryzacji zaproponowanie przez osobę udzielającą informacji nowych pytań, przekazanie nowych informacji lub odpowiedzi ani zmiana kolejności wypowiedzi w autoryzowanym tekście materiału przewidzianego do publikacji w prasie”.
RPM przyzna swoje nagrody
Radę Polskich Mediów powołano w październiku br. Znaleźli się w niej przedstawicielki i przedstawiciele dwudziestu redakcji. To „Dziennik Gazeta Prawna”, „Fakt”, „Gazeta Wyborcza”, „Newsweek”, „Pismo. Magazyn Opinii”, „Polityka”, „Rzeczpospolita”, „Tygodnik Powszechny”, Business Insider Polska, Fakty TVN, Gazeta.pl, OKO.press, Onet.pl, Radio RMF FM, Radio TOK FM, Radio ZET, Radiozet.pl, TVN 24, TVN 24 BiS, TVN24.pl i Wirtualna Polska.
Na przewodniczącego RPM na dwuletnią kadencję wybrano redaktora naczelnego Onetu Bartosza Węglarczyka. Jego zastępcami zostali Jerzy Baczyński, Marek Balawajder, Kamila Ceran, Brygida Grysiak, Barbara Kasprzycka, Magdalena Kicińska, Aleksandra Sobczak i Michał Szułdrzyński.
Wśród obszarów działań RPM będzie m.in. podejmowanie inicjatyw samoregulacyjnych. Wśród celów jest też nagradzanie dziennikarzy i materiałów dziennikarskich. Odbywające się co najmniej raz w roku walne zgromadzenie rady ma natomiast aktualizować zasady przyznawanych Polskich Nagród Dziennikarskich (pierwsza ich edycja ma odbyć się w 2024 roku).