Przed wyborami parlamentarnymi Ogólnopolska Grupa Badawcza zaproponowała wydawcom lokalnych portali wyniki exit poll i late poll ze swoich gmin i powiatów. W zamian wydawcy mieli umieścić na swoich stronach aktywne linki do serwisu OGB „Stan polityki” i okienka z transmisją live wieczornego programu wyborczego sondażowni.
„To trochę za mało”
Efekt umowy w niczym nie przypominał zapowiedzi. Lokalne portale dostały tylko wyniki ogólnopolskie, które i tak przedstawiono wcześniej w telewizjach i na dużych portalach. Łukasz Pawłowski, prezes OGB, tłumaczył, że przyczyną badawczej wpadki była niespodziewanie wysoka frekwencja i fakt, że część ankieterów po prostu porzuciła swoją pracę.
Pierwotnie wydawcy zadeklarowali zbiorowy pozew przeciwko OGB, która nie wywiązała się z umowy barterowej. Podstawą pozwu miało być określenie wysokości wzajemnych świadczeń w barterze.
– Okazało się, że wielu wydawców wyceniło swoje roszczenia na 1,5-2 tys. zł – mówi redaktor naczelny portalu Moja-Ostroleka.pl Krzysztof Chojnowski. On również znalazł się w gronie pokrzywdzonych przez OGB. – Stwierdzili, że to trochę za mało, by w sprawę angażować prawników. W zasadzie sprawa upadła, choć słyszałem, że jeden z portali chce jednak się sądzić. Ale zrobi to indywidualnie.
Łukasz Pawłowski, dążąc do porozumienia z wydawcami, zaproponował im swoje usługi w czasie wyborów samorządowych. Jednak po październikowej wpadce lokalne portale wolą zajmować się lokalnymi wyborami same. Mają w tym już praktykę.