W reakcji na wywiad w „GW” z Tomaszem Kaczmarkiem – czyli agentem Tomkiem, który przedstawił proceder przekazywania przez służby informacji do prorządowych mediów – grupa wskazanych w tekście z imienia i nazwiska dziennikarzy zamierza wytoczyć sprawę byłemu funkcjonariuszowi CBA na podstawie art. 212 Kodeksu karnego.
Wśród dziennikarzy, których wymienił Tomasz Kaczmarek w wywiadzie w „Gazecie Wyborczej”, jest m.in. Cezary Gmyz, korespondent Telewizji Polskiej w Niemczech, w przeszłości m.in. dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Do Rzeczy”.
– Wskazane przez Tomasza Kaczmarka okoliczności, w których jako funkcjonariusz CBA przekazywał mi rzekomo materiały, nigdy nie miały miejsca – mówi Cezary Gmyz. – W grupie oplutych przez niego osób: z Dorotą Kanią, Anitą Gargas i Samuelem Pereirą spotkaliśmy się z prawnikiem. Doszliśmy do wniosku, że najlepszą drogą dochodzenia swoich praw w tej sytuacji będzie skierowanie do sądu prywatnych aktów oskarżenia na podstawie art. 212 Kodeksu karnego – dodaje.
Cezary Gmyz zapytany, czy korzystał z przecieków służb specjalnych, zasłania się instytucją tajemnicy dziennikarskiej. – Prawo i zasady każą utrzymywać źródła i informatorów w tajemnicy. Z tego obowiązku może zwolnić sąd lub osoba, która przekazała dziennikarzowi informację. Taka sytuacja zdarzyła mi się tylko raz – podkreśla Cezary Gmyz.
Zauważa, że Tomasz Kaczmarek w udzielonym wywiadzie podważył jego zawodowe kompetencje. – Dyskredytując dziennikarzy, przyczynił się do ograniczenia swobody debaty publicznej. Przed sądem to na nim będzie spoczywał ciężar wykazania, że podane przez niego zdarzenia i okoliczności faktycznie miały miejsce – dodaje Cezary Gmyz.
W ocenie dr hab. Adama Szynola, medioznawcy z Uniwersytetu Wrocławskiego, wywiad z Tomaszem Kaczmarkiem tylko potwierdził istniejący od lat proceder ujawniania przez służby specjalne przecieków, które prorządowe media publikowały bezrefleksyjnie, z pominięciem podstawowych zasad bezstronności i obiektywizmu.
Natomiast Wiesław Władyka, komentator „Polityki”, zauważa, że prawdziwość podanych przez Tomasza Kaczmarka informacji łatwo sprawdzić, konfrontując je z publikacjami takich tytułów, jak np. „Gazeta Polska”.
O komentarz dotyczący wywiadu z Tomaszem Kaczmarkiem próbowaliśmy poprosić Dorotę Kanię. Gdy usłyszała, jaką redakcję reprezentujemy, rozłączyła się.
Zgodnie z prośbą Samuela Pereiry natomiast wysłaliśmy mu w tej sprawie zapytanie SMS-em. Pozostało bez odpowiedzi.