Międzynarodowe organizacje dziennikarskie i pozarządowe apelują o poważne potraktowanie unijnej dyrektywy anty-SLAPP. A w takim kierunku, zdaniem ekspertów, na razie zmierzają negocjacje trójstronne dotyczące tej legislacji. Pod listem w tej sprawie podpisały się m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Sieć Obywatelska Watchdog Polska.
Jak ze źródła w europarlamencie dowiedział się „Presserwis”, uczestnicy negocjacji trójstronnych mają nadzieję, że uda im się jednak osiągnąć kompromis przed zakończeniem 31 grudnia hiszpańskiej prezydencji w Radzie UE. Pozwy typu SLAPP służą zastraszaniu i uciszaniu dziennikarzy oraz aktywistów patrzących na ręce ludziom władzy.
„Rozwodniona dyrektywa”
List podpisany przez 74 organizacje, w tym Międzynarodowy Instytut Prasy i Europejską Federację Dziennikarzy, został skierowany do Komisji Europejskiej, negocjatorów z ramienia Parlamentu Europejskiego, hiszpańskiej prezydencji w Radzie UE oraz ministrów sprawiedliwości wszystkich krajów członkowskich.
„Nie będziemy wspierać rozwodnionej dyrektywy, która zamiast stanowić modelową legislację anty-SLAPP w Europie, nie gwarantuje niezbędnej ochrony dla dziennikarzy, redakcji, aktywistów i organizacji pozarządowych. Na końcowym etapie negocjacji trójstronnych apelujemy do Rady UE, Parlamentu Europejskiego i przy wsparciu Komisji Europejskiej, by dyrektywa była solidnym instrumentem spełniającym swoją funkcję, a nie legislacją do odhaczenia” – czytamy w liście, pod którym podpisały się również dwie polskie organizacje: Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Sieć Obywatelska Watchdog Polska.
Jak pisaliśmy wcześniej, wśród najbardziej spornych kwestii jest definicja transgraniczności objętych przez dyrektywę SLAPP. Europarlament dąży do tego, by były to nie tylko takie sprawy, w których jeden z trzech podmiotów: pozwany, powód lub sąd jest w innym państwie. Przepisy miałyby również objąć przypadki, gdy publikacja będąca przedmiotem sporu dotyczyłaby spraw transgranicznych albo np. sytuacji w innym kraju. Rada Unii Europejskiej od początku temu się sprzeciwia, twierdząc, że zastosowanie powinien mieć tylko ten pierwszy punkt: kiedy jedna ze stron sporu znajduje się w innym państwie.
Spór toczy się również wokół tego, czy powód obciążony byłby pełnymi kosztami postępowania, jeśli wytoczona przez niego sprawa ma charakter pozwu typu SLAPP. Gorąca dyskusja dotyczy także art. 15, gdzie mowa jest o rekompensacie dla pozwanych za poniesione szkody psychiczne i podważanie reputacji poszkodowanych. Według stanowiska PE ofiara pozwu typu SLAPP powinna mieć możliwość ubiegania się o zadośćuczynienie bez konieczności wszczynania oddzielnego postępowania sądowego.
Legislacja będzie pustą ustawą?
Wreszcie osią sporu jest tzw. mechanizm wcześniejszego zwolnienia, dotyczący osób lub instytucji składających wiele pozwów, co do których istnieje podejrzenie, że mają na celu zastraszanie dziennikarzy czy aktywistów. Dochodziłoby wówczas do zawieszenia takiego postępowania albo jego przyspieszenia.
„Jeśli na mocy dyrektywy nie zdołamy zapewnić, że wszelkie pozwy przeciwko uczestnikom debaty publicznej będą poddawane szczegółowej analizie już na wczesnym etapie postępowania, legislacja ta będzie pustą ustawą” – czytamy w apelu międzynarodowych organizacji, obawiających się również, że w wyniku nacisków ze strony Rady UE z tekstu wypadnie wspomniana definicja transgraniczności, a także regulacje gwarantujące system rekompensat dla niesłusznie pozwanych.
„Istnieje ryzyko, że regulacje dotyczące rekompensat pozostaną w dalszym ciągu jedynie w gestii państw członkowskich i ich sądów, co uniemożliwi stworzenie podstawowych standardów dotyczących odszkodowań w całej UE” – czytamy w liście.
Autorzy apelu tak zaś piszą o kwestii transgraniczności: „Jeśli w tekście zabraknie definicji transgraniczności SLAP, dyrektywa będzie miała zastosowanie tylko w niewielu przypadkach, pozostawiając tysiące pozwanych bez ochrony” – przekonują autorzy apelu.