W mediach pojawiły się plotki o tym, że dyrektor programowy Polsatu Edward Miszczak, po serii kontrowersyjnych zmian w ramówce, które skończyły się niepowodzeniem, może zostać prezesem TVP. Czy sprawdziłby się w tej roli? Zdania ekspertów są podzielone. – Gdyby Miszczak miał przenieść do TVP doświadczenia TVN przemnożone przez Polsat, byłoby to nieszczęście dla mediów publicznych. Doradzałbym, żeby poprowadził tam kanał nastawiony na rozrywkę, np. TVP2 – łagodnie i inteligentnie skomercjalizowany – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl prof. Maciej Mrozowski, medioznawca.
W czwartek media obiegła wieść, że Edward Miszczak, wiceprezes i dyrektor programowy Telewizji Polsat, miał zostać odsunięty od tworzenia wiosennej ramówki stacji i ma pełnić jedynie rolę konsultanta. Powodem takiej decyzji są słabe wyniki wiosennej ramówki i porażka nowości wprowadzonych przez Miszczaka. Stacja zaprzeczyła jednak tym doniesieniom. – Edward Miszczak cały czas odpowiada za kwestie ramówkowe w Telewizji Polsat – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl rzecznik prasowy stacji Tomasz Matwiejczuk.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, przygotowanie wiosennej ramówki miało przejść na barki prezesa Stanisława Janowskiego i Katarzyny Wajdy, wicedyrektorki programowej, czyli zastępczyni Miszczaka, a wcześniej zastępczyni Niny Terentiew. Miszczak miał otrzymać rolę konsultanta.
Teraz pojawiają się spekulacje, że Miszczak jest jednym z kandydatów na prezesa TVP. Sam zainteresowany rozwiewa spekulacje. – To wszystko ploty – odpisał „Faktowi” Edward Miszczak, dodając do wiadomość emotkę szerokiego uśmiechu.
“Edward Miszczak mógłby kierować TVP2”
Zapytaliśmy ekspertów, czy widzą Edwarda Miszczaka na fotelu prezesa TVP, czy też lepiej by się sprawdził w roli dyrektora programowego tej stacji.
– Przyszła Telewizja Polska to jeszcze mgławica, nie bardzo wiadomo, jak się do niej zabrać. Nawet, jeśli przyjmiemy, że nowe siły w sposób względnie demokratyczny i praworządny tam się usadowią, zwalniając dotychczasowe kierownictwo i rozpocznie się okres naprawy, to nie ulega wątpliwości, że będzie to złożony proces. Jeżeli będzie on poprowadzony w sposób inteligentny, to – w moim przekonaniu – nie wchodzi w grę powrót do ex ante, czyli takiej rzeczywistości i sposobu funkcjonowania tych mediów, jaka była przed przejęciem ich przez PiS w 2016 roku. Potrzebna jest ucieczka do przodu, która spowoduje, że nie tylko odzyskają one wiarygodność wśród widzów dojrzalszych, ale też zaoferują coś, co przyciągnie ludzi młodych – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl prof. Maciej Mrozowski, medioznawca, kierownik Katedry Komunikowania i Mediów na Uniwersytecie SWPS.
– Jeżeli przyjęty zostanie konserwatywny wariant naprawy mediów, to pan Miszczak może mieć tam szanse na powodzenie. Gdyby jednak nowe władze TVP wybrały wariant bardziej progresywny, to on się do tego nie nadaje, ponieważ – czy chcemy czy nie – jest dziadersem, który nie sprawdził się po przejściu do Polsatu. Swego czasu komentowałem, że Edward Miszczak w Polsacie może być lepszą wersją Niny Terentiew, bo TVN był, jest i będzie zorientowany na młodszą publiczność, czyli osoba, która kieruje tam polityką programową, powinna mieć rozeznanie potrzeb i upodobań młodszych pokoleń. Jednak, kiedy zaczął się dobierać do programów Polsatu, to nic z tego nie wyszło. Nie wiem, co było tego przyczyną: brak weny twórczej, pomysłów czy może opór ze strony stacji? W każdym razie zmiany formatów spowodowały, że oglądalność spada – dodaje medioznawca.
Jego zdaniem, Edward Miszczak “nie nadaje się już do zarządzania, ale mógłby być w TVP konsultantem ds. programowych”.
– Daleki jestem od dyskredytowania osoby o takim doświadczeniu, to kapitał wiedzy, który może i powinien być wykorzystany, jednak uważam, że człowiek o takim zaawansowaniu, a to oznacza również posiadanie pewnych nawyków, filozofii życiowej, schematów myślowych, nie sprawdziłby się w roli osoby z nowymi pomysłami i energią. A do tego wszystkiego spadł jego nimb intuicji. Wydaje się, że Edward Miszczak padł ofiarą logiki korporacyjnej. Korporacja komercyjna wie, jak programować, bada to, przetwarza komputerowo i wylicza, jaki ma być nowy format. Natomiast media publiczne nie mają być formatowane, lecz oryginalne, potrzebna jest nowa twórczość. Gdyby Miszczak miał przenieść do TVP doświadczenia TVN przemnożone lub podzielone przez Polsat, byłoby to nieszczęście dla mediów publicznych. Doradzałbym, żeby poprowadził tam kanał nastawiony na rozrywkę, np. TVP2 – łagodnie i inteligentnie skomercjalizowany – uważa prof. Mrozowski. Jego zdaniem, obecny dyrektor programowy Polsatu “nie poprowadzi ambitnej informacji czy publicystyki, bo nie miał z nimi do czynienia”.
Edward Miszczak jako dyrektor programowy TVP?
Podobne zdanie ma Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, a obecnie członek Rady Mediów Narodowych.
– Znam Edwarda Miszczaka jako wybitnego specjalistę od telewizji, zwłaszcza formatów rozrywkowych, natomiast telewizja publiczna to inne zwierzę, niekomercyjne, trzeba mieć do niej inne kwalifikacje. On zawsze odpowiadał za ramówkę, tworzenie programu, a telewizja publiczna to też sprawy techniczne, finansowe i relacje ze światem polityki. Ale to człowiek inteligentny, pewnie by sobie wszędzie poradził – uważa były szef TVP.
– Telewizja to rynek, który z jednej strony jest bardzo dojrzały, bo ma już swoje lata, a z drugiej strony podlega nieustannej presji konkurencyjnej ze strony zbliżonych sektorów – serwisów streamingowych i mediów społecznościowych. Walka o czas wolny konsumenta nasila się, a szczególnie celują w niego nowe technologie, co powoduje, że ten rynek jest coraz trudniejszy i bardziej konkurencyjny. Poza tym widownia TVN i Polsatu to różne światy. Przejście Miszczaka do Polsatu można interpretować jako próbę zdobycia przez tę stację nowej widowni, bardziej wielkomiejskiej. Pytanie: czy to się udało? – podsumowuje Robert Kwiatkowski.
Inne zdanie ma prof. Wiesław Godzic. – Mam problem z mediami publicznymi. Kto ma być ich odbiorcą? Tylko obywatel poszukuje takich mediów. Jak nie ma obywatela, to media są niepotrzebne, bo teraz głównie szuka się rozrywki. W tym kontekście Miszczak byłby kimś bardzo potrzebnym w TVP. Zna się na mediach jak mało kto, ma wyczucie, a poza tym jest elastyczny i mógłby poprowadzić TVP w dobrą stronę. Przez “dobrą stronę” rozumiem media jakościowo najlepsze. Nastolatki, które w ogóle nie oglądają telewizji, są w stanie pójść za jakością, za tym, co jest świetnie zrobione – przekonuje medioznawca.
Dodaje, że bardziej jednak widzi Edwarda Miszczaka w roli dyrektora programowego TVP niż prezesa publicznej telewizji.
– On się na tym zna, zrobił polskiego “Big Brothera”, różnie o nim sądziliśmy, ale wszyscy to oglądali. Teraz brakuje etapu, który jest w amerykańskiej stacji CBS, mianowicie rozmawiania o tym z nauczycielami i dziećmi. Mamy ciągoty do nowej pedagogiki, ale ciągle oferujemy stare narzędzia – podkreśla prof. Godzic. – Prezes, jak podejrzewam, większość czasu spędza na salach posiedzeń, a chodzi o kontakt z widzami, który w tej telewizji jest słabiutki. Miszczak umie szukać programów, formatów. Siłą TVN było właśnie znajdowanie fajnych programów dla coraz to większej puli odbiorców – podkreśla.
Jego zdaniem, niepowodzenia Edwarda Miszczaka w Polsacie można szukać w tym, że “dwóch programerów w jednej stacji to za dużo”. – Kiedy Miszczak przyszedł do tej stacji, Nina Terentiew pewnie jeszcze coś kończyła, czymś się zajmowała. Te dwie wspaniałe dla polskiej telewizji postacie bardzo się różnią. Trzeba by też cofnąć się i zapytać, dlaczego odszedł z TVN, skoro było tak świetnie i wspaniale? Widocznie tak nie było albo Miszczak daje sobie ciągłe wyzwania. Ale stale jest tym samym człowiekiem. Polsat zaczynał od niezbyt ambitnej rozrywki i to zjednało mu ludzi. Myślę, że Miszczak pod koniec kariery chciał robić TVN bis w stylu amerykańskim – uważa prof. Godzic.
Edward Miszczak bez sukcesów w Polsacie
Edward Miszczak w Polsacie pracuje od połowy stycznia tego roku. Od początku nie miał silnej pozycji w stacji i szans na zbudowanie wokół siebie swojego zespołu, jaki miał w TVN, gdzie pracował 25 lat. Jego sytuację pogorszyły słabe wyniki jesiennej ramówki Polsatu, za którą miał w pełni odpowiadać jako nowy szef programowy. Wprowadzono do niej trzy duże nowe reality-show: „Real Housewives. Żony Warszawy”, „Temptation Island Polska” i „Doda. Dream Show”, które Miszczak nazwał w jednym z wywiadów „krążownikami”.
Wszystkie mają wyniki niższe od oczekiwań, ale najgorzej wypadły dwa pierwsze. Średnia oglądalność sześciu pierwszych odcinków programu „The Real Housewives. Żony Warszawy” wyniosła zaledwie 292 tys. widzów, co przełożyło się na 2,96 proc. udziału stacji w rynku wśród wszystkich widzów, 4,56 proc. w grupie komercyjnej 16-49 i 3,99 proc. w grupie 16-59. Jeszcze gorzej ma się „Temptation Island Polska” – sześć pierwszych epizodów gromadziło 160 tys. oglądających, co dało stacji średnio 2,20 proc. udziału w grupie 4+, 3,28 proc. w 16-49 i 2,86 proc. w 16-59. Tymczasem we wrześniu średni udział Polsatu w grupie 16-59 wyniósł 7,31 proc. Po trzech tygodniach oba programy przesunięto na późniejszą porę. Zdecydowano też o tym, że nie doczekają się kolejnych sezonów.
Sukcesem nie okazała się też zmiana prowadzącej „Nasz nowy dom” – od jesiennego sezonu prowadzi go Elżbieta Romanowska, a nie Katarzyna Dowbor. Decyzja ta nie spodobała się ogromnej rzeszy widzów. Z naszych informacji wynika, że zmiana ta raczej nie była decyzją Miszczaka. Jednak to on wziął za nią odpowiedzialność.
W połowie jesiennej ramówki Polsat zdecydował się również ściągnąć z anteny popularny program „Kabaret na żywo. Młodzi i moralni”, nie tłumacząc tej decyzji. Nieoficjalnie wiadomo, że zapadła ona poza Miszczakiem, ale wpływa to negatywnie na wyniki ramówki za którą odpowiada. „Kabaret na żywo” oglądało jesienią bowiem średnio 1,29 mln osób, co przełożyło się na 9,98 proc. udziału stacji w rynku wśród wszystkich widzów, 9,44 proc. w grupie 16-49 oraz 10,29 proc. w grupie 16-59.