„Korytarz marszałkowski. Kolejny symbol zmiany władzy. PiS zaciągało kotarę i na lata wygoniło stąd dziennikarzy w obawie przed pytaniami. Po latach znów można swobodnie przejść. Bez gróźb, że postawienie tu nogi skończy się zakazem wstępu do Sejmu” – słusznie ucieszył się na Twitterze Patryk Michalski, reporter sejmowy WP. Praca dziennikarzy w budynkach parlamentu będzie łatwiejsza, przepisy, które ją regulują nie są jednak szczególnie precyzyjne i wymagają aktualizacji.
Przepisy, które mówią o pracy dziennikarzy, zawarte są w zarządzeniu nr 1 Marszałka Sejmu z 9 stycznia 2008 roku w sprawie wstępu i wjazdu do budynków i na teren pozostający w zarządzie Kancelarii Sejmu. Co jakiś czas służby prasowe Sejmu lub straż marszałkowska powołuje się na nie albo wraca do nich na oficjalnych stronach.
Pod tym linkiem znajdą Państwo pełny tekst zrządzenia marszałka Sejmu.
Kurcząca się strefa dla dziennikarzy
„Przypominamy, że dziennikarze i pracownicy obsługi technicznej mają obowiązek noszenia w widocznym miejscu przepustki. Nie należy jej udostępniać innym osobom, a naruszenie tego obowiązku może wiązać się z unieważnieniem dokumentu i koniecznością opuszczenia budynku. Przepustkę należy okazać bez wezwania podczas wchodzenia do budynku. Strażnik może poprosić także o okazanie dokumentu tożsamości ze zdjęciem” – to pierwszy akapit z komunikatu, który w styczniu 2017 roku biuro prasowe sejmu (potem Centrum Informacyjne Sejmu) wystosowało do dziennikarzy.
Dalej biuro prasowe zwraca uwagę: „Nalegamy, aby okrycia wierzchnie, bagaże, torby etc. były zostawiane w szatni. Prosimy o niezostawianie wyżej wymienionych przedmiotów w korytarzach, co w istotny sposób zagraża bezpieczeństwu i narusza porządek w Sejmie i Senacie”. A potem poucza: „Niezmiennie zwracamy szczególną uwagę na dopasowanie ubioru do powagi budynku polskiego parlamentu” oraz „Prosimy o niekorzystanie z lamp błyskowych oraz o zachowanie ciszy i powagi”.
Dziennikarze z przepustką dziennikarską mieli kiedyś prawo do swobodnego poruszania się po budynkach parlamentu. W latach 90. nie było problemu z wejściem nawet do hotelu sejmowego, a najsprytniejsi pamiętają całkiem huczne imprezy, jakie niektórzy posłowie tam organizowali. Potem jednak strefa dla dziennikarzy kurczyła się. Szczególne zasady dotyczyły Sali Posiedzeń, kuluarów, galerii oraz Domu Poselskiego (przepustki dziennikarskie nie uprawniają do wstępu do Sali Posiedzeń i w kuluary). Od zawsze ograniczone lub niemożliwe było fotografowanie, filmowanie i przeprowadzanie wywiadów w Domu Poselskim, w czytelni Biblioteki Sejmowej oraz w restauracjach i innych punktach gastronomicznych.
Można było się co prawda starać o zgodę marszałka Sejmu lub marszałka Senatu, ale w praktyce większość dziennikarzy liczyła raczej na łut szczęścia, a nie przychylność marszałków. Lub pod rękę z zaprzyjaźnionymi posłami korzystała z zapisu w par. 5 pkt 4 zarządzenia nr 1 marszałka Sejmu z dnia 9 stycznia 2008 roku: „W wyjątkowych przypadkach dopuszcza się wstęp do budynku E-F – Domu Poselskiego, zwanego dalej »Domem Poselskim«, gości nieposiadających dokumentów uprawniających do wstępu do budynków. Wstęp przysługuje gościom po uprzednim zgłoszeniu ich wejścia do Straży Marszałkowskiej przez posła, senatora lub dyrektora albo wicedyrektora Biura Administracyjnego Kancelarii Sejmu”.
Z czasem praca w Sejmie profesjonalizowała się, a monitoring rejestrował już wszystko. Ostatnie dwie kadencje to otwarta walka z dziennikarzami – posłom nie podobała się ich wszędobylskość, popierali więc wszelkie zakazy stosowane wobec mediów.
Marszałek Sejmu będzie w mediach
W kontekście prawa do uczestniczenia w posiedzeniach warto przypomnieć batalię prawną, która miał miejsce po sytuacji z 10 maja 2018 roku, kiedy marszałek Sejmu nie wydał dziennikarzowi OKO.press jednorazowej przepustki, przez co faktycznie odmówił mu wstępu na posiedzenie Sejmu. Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie „zgodził się z Marszałkiem Sejmu, że konstytucyjne prawo dostępu do posiedzeń nie jest tożsame z prawem do udziału w posiedzeniach, co oznacza, że nieuprawnione jest domaganie się przez każdego wzięcia udziału w posiedzeniach organów kolegialnych pochodzących z wyborów powszechnych” (prawo.pl https://tiny.pl/cn5bb). Przypomnijmy, że chodzi tutaj o art. 61 pkt 2 Konstytucji RP: „Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu”.
NSA uznał jednak, że podstawę odmowy wstępu na posiedzenia mogą stanowić regulaminy obu izb parlamentu jako samodzielne akty wydawane na podstawie Konstytucji (a nie zarządzenia marszałka Sejmu). Cóż kiedy zasadą wynikającą z Regulaminu Sejmu jest jawność posiedzeń Sejmu, a wyjątki od tej zasady nie zostały w Regulaminie Sejmu określone. Ostatecznie więc dziennikarz miał rację: nie ma podstaw do niewpuszczenia go do Sejmu.
Na pierwszym posiedzeniu Sejmu marszałek Szymon Hołownia zapowiedział, że „zaprosi najstarszych sejmowym stażem dziennikarzy, by pomogli mi znów mądrze otworzyć dla nich Sejm. Przywrócimy śniadania prasowe, regularne briefingi. Marszałek Sejmu będzie obecny w mediach, będzie miał swój podcast”.
Wczoraj odbyło się pierwsze spotkanie konsultacyjne marszałka Hołowni z dziennikarzami w Sejmie w sprawie organizacji pracy mediów przy Wiejskiej. Byli m.in. Justyna Dobrosz-Oracz, Agata Adamek, Roch Kowalski, Patryk Michalski i Klaudiusz Slezak. W planach – kolejna narada.