Sosnowiec miał szczęście do dziennikarskich osobowości związanych ze sportem. Czesław Ludwiczek, 90-letni nestor sosnowieckich dziennikarzy sportowych, nie ma wątpliwości, że w pamięci kibiców najmocniej wyrył się Jan Ciszewski, który komentował największe w historii sukcesy polskich piłkarzy. – To, że Janek został wybitnym sprawozdawcą, to wielka zasługa redaktora Witolda Dobrowolskiego – mówi pochodzący z Niwki Ludwiczek. – Podczas spikerki jednego z meczów motocyklowych okazało się, że Ciszewski ma radiowy głos. Z czasem Janek nagrał próbne sprawozdanie żużlowe, które trafiło do Witolda Dobrowolskiego, a on docenił jego talent. Młody dziennikarz próbował różnych sportów, a w czerwcu 1952 r. przeprowadził pierwszą transmisję radiową meczu piłkarskiego Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk. Tak rozpoczęła się wielka kariera Ciszewskiego. Był to niewątpliwie sprawozdawca obdarzony największym talentem w historii polskiego radia i telewizji – mówi Czesław Ludwiczek, który uważa, że najwybitniejszym sosnowieckim dziennikarzem sportowym był wspomniany już Witold Dobrowolski.
Zamienił biurka
Warto przypomnieć, że początkowo nic nie zapowiadało, że Dobrowolski zostanie dziennikarzem sportowym. Po ukończeniu w 1931 r. Państwowego Gimnazjum Męskiego im. Bolesław Prusa rozpoczął studia w warszawskiej Wyższej Szkole Handlowej. Po ukończeniu trzech semestrów zgłosił się jednak do odbycia obowiązkowej służby wojskowej. W wojsku ukończył Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy przy 73. Pułku Piechoty w Katowicach. Jesienią 1934 r. został zwolniony do rezerwy, a w 1936 r. mianowano go na stopień podporucznika w korpusie oficerów rezerwy piechoty. Po wyjściu z wojska, w listopadzie 1934 r., rozpoczął pracę w Wydziale Kontroli Polskiego Radia w Warszawie.
Zauważono jego dobrą dykcję i głos, co pozwoliło mu przesiąść się z urzędniczego biurka do dziennikarskiego. Pracę przerwała wojna. W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany do 81. pułku piechoty w Grodnie. Walczył w kampanii wrześniowej, dostał się do niemieckiej niewoli.
Po wojnie pracował w Polskim Radiu Katowice, gdzie uczył zawodu Andrzeja Zydorowicza. Dobrowolski był znany przede wszystkim z komentowania kolarskiego Wyścigu Pokoju. Zmarł w 1975 r. w wieku 63 lat. Spoczywa w grobie rodzinnym na cmentarzu w Sosnowcu-Zagórzu.
Kolejne znany dziennikarz sportowy z Sosnowca to nieco zapomniany Ryszarda Dyja, który urodził się i wychował przy al. Mireckiego. W młodości był uzdolnionym tenisistą stołowym i piłkarzem RKU Sosnowiec. Zaraz po wojnie ukończył liceum im. Bolesław Prusa, w którym kierował samorządem uczniowskim.
Studia dziennikarskie ukończył w 1954 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracę dziennikarską zaczynał w „Wieczorze”, katowickiej popołudniówce. Następnie pracował w Polskim Radiu, gdzie tworzył redakcję sportową. Jego zdolności organizacyjne zauważyła Telewizja Polska, w której był wieloletnim szefem redakcji sportowej. Pracował podczas igrzysk w Rzymie, Tokio, Meksyku, Innsbrucku i Sapporo. Reżyserował dokumentalne filmy sportowe i napisał książkę o Janie Ciszewskim „Czas narodzin i czas umierania”. Zmarł w wieku 72 lat w 2002 r.
„Rycerze wiosny” przetrwali do dziś
Z Sosnowcem był też związany Jerzy Zmarzlik, dziennikarz i komentator sportowy, który urodził się w mieście nad Przemszą i Brynicą 103 lata temu.
Zmarzlik najpierw pracował w radiu, a następnie w telewizji. Komentował boks, kiedy nasi pięściarze odnosili największe sukcesy. Gwiazdami ringu byli wtedy m.in. Jerzy Kulej, Marian Kasprzyk, Zbigniew Pietrzykowski, Jan Szczepański czy Józef Grudzień.
W latach 1945-48 Zmarzlik był kierownikiem działu sportowego katowickiej „Gazety Robotniczej”. Następnie był zastępcą redaktora naczelnego katowickiego „Sportu”, który współtworzył. Po przenosinach do Warszawy był przez 27 lat zastępcą redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego”, a przez 8 lat prezesem Klubu Dziennikarzy Sportowych SDP. Na olimpiadzie w Monachium w 1972 r. był attaché prasowym polskiej ekipy. Był kibicem piłkarzy ŁKS-u Łódź i ochrzcił ich mianem „Rycerzy wiosny”, które to określenie przetrwało do naszych czasów. Napisał książkę „100 lat igrzysk olimpijskich, kronika 1896-1996” oraz „Bij mistrza”. W 1962 r. otrzymał Złote Pióro. Zmarł 4 lutego 1997 r. Spoczywa w Warszawie.
Mąż słynnej śpiewaczki
Przed pięcioma laty w wieku 98 lat zmarł – także związany z Sosnowcem – redaktor Roman Paszkowski. Był nie tylko wspaniałym dziennikarzem, ale też świetnym sprawozdawcą i wieloletnim kierownikiem redakcji sportowej Polskiego Radia Katowice.
Komentował w radiu słynny mecz siatkówki mężczyzn Polska – ZSRR o złoty medal na igrzyskach w Montrealu w 1976 r. Choć nie był sosnowiczaninem, to został pochowany na cmentarzu przy al. Mireckiego w Sosnowcu. Spoczął obok swojej żony Natalii Stokowackiej, urodzonej w Sosnowcu, która się wychowała w Klimontowie, śpiewaczki Opery Śląskiej w Bytomiu i Opery Narodowej. Ciekawostką jest fakt, że jej bratanek Ireneusz Stokowacki, świetny chirurg, był przez kilka lat lekarzem klubowym Czarnych Sosnowiec i ordynatorem oddziału chirurgicznego Szpitala Kolejowego w Sosnowcu.
Z Niwki do PKOl-u
Wspominając sosnowieckich dziennikarzy sportowych, nie można pominąć też urodzonego na Niwce Edwarda Strzeleckiego, piszącego też pod pseudonimem Edward Dąbrowski. Był bratankiem Mariana Strzeleckiego, redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego” w latach 1931-39. Po ukończeniu warszawskiej szkoły średniej im. Józefa Poniatowskiego przez dwa lata studiował w Szkole Głównej Handlowej. Przed drugą wojną światową współpracował z „Kurierem Warszawskim” i „Przeglądem Sportowym”. Relacjonował mistrzostwa świata w narciarstwie w Zakopanem w 1939 r. W czasie wojny należał do Armii Krajowej, trafił też do niewoli niemieckiej. Po wojnie był sekretarzem redakcji w „Trybunie Ludu” i sekretarzem generalnym Związku Zawodowego Dziennikarzy RP. W latach 1951-70 był redaktorem naczelnym „Przeglądu Sportowego”. Był też działaczem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, kierował Polskim Związkiem Brydża Sportowego oraz Polskim Związkiem Kolarskim, tworząc podstawy sukcesów polskiego kolarstwa lat 70. Zmarł w 1984 r. w Warszawie w wieku 67 lat. Został pochowany na Powązkach.