W poniedziałek w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy rozpocznie się proces karny Magdy Mieśnik, dziennikarki Wirtualnej Polski. Jest oskarżona z artykułu 212 o zniesławienie Jacka Izydorczyka, byłego ambasadora RP w Japonii. Zarzuca on dziennikarce, że nie zapytała go o niektóre informacje, które zawarła w swoim tekście i podała nieprawdziwe dane. – Zostałam pozwana za tekst, który oparłam na oficjalnych informacjach pochodzących z MSZ. Poprosiłam też Jacka Izydorczyka o komentarz i on go udzielił – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Magda Mieśnik.
Chodzi o artykuł “MSZ oskarża b. ambasadora Jacka Izydorczyka. Miał wypłacać żonie służbowe diety. «To zemsta»”, który ukazał się na portalu Wirtualna Polska 10 lutego 2020 roku. Magda Mieśnik napisała w nim, że Jacek Izydorczyk, odwołany ambasador RP w Japonii, “zabierał swoją żonę w podróże służbowe, łamiąc przepisy i wypłacając jej diety niezgodnie z prawem – tak twierdzi MSZ”. Izydorczyk stracił stanowisko ambasadora w połowie 2019 roku. Jak informował wówczas Onet, był to efekt wewnętrznej wojny w MSZ.
Dziennikarka opisała, na podstawie informacji uzyskanych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (co podkreśla w swoim tekście), że „ w 20 spośród 34 podróży służbowych ambasadora Jacka Izydorczyka towarzyszyła mu małżonka”. „W niektórych przypadkach były to wyjazdy kilkudniowe. Wspólnie odwiedzili m.in. Hiroshimę, Osakę, Kobe i Sapporo” – czytamy w artykule. Wypowiada się w nim też MSZ, które twierdzi, że ‘”pan ambasador nie występował o zgodę do dyrektora właściwej komórki organizacyjnej ministerstwa ani placówka nie zawierała umów na pokrycie kosztów podróży żony”.
Jak czytamy w tekście, „za dwudniową podróż do Gifu i Hiroshimy żona ambasadora otrzymała dietę sięgającą 1704 zł. Do tego doszedł koszt dodatkowego noclegu – 7,1 tys. zł. W związku z podróżą do Tsurugi żonie Jacka Izydorczyka wypłacono 351 zł diety. Za wyjazd do Kobe dieta wyniosła 263 zł”.
Były ambasador chce od Magdy Mieśnik 20 tys. zł odszkodowania
W artykule Magdy Mieśnik jest też komentarz Jacka Izydorczyka, który odpierał zarzuty ministerstwa. – Szukali na mnie haków, by doprowadzić do mojego odwołania. Ani w czasie szkoleń przed moim wyjazdem, ani jak już dotarłem do Japonii nie było żadnych uwag, że moja żona towarzyszy mi w podróżach służbowych. Zastrzeżenia pojawiły się dopiero ze strony dyrektora generalnego MSZ Andrzeja Papierza, który doprowadził w końcu do mojego odwołania – powiedział wtedy Wirtualnej Polsce były ambasador. Dodał, że ta sprawa to „zemsta za jego zawiadomienie dotyczące skandalicznego zachowania Andrzeja Papierza”.
Jacek Izydorczyk miał na początku kwietnia 2019 roku zawiadomić Jacka Czaputowicza, ówczesnego szefa MSZ, o rzekomym obscenicznym zachowaniu Papierza podczas wizyty w japońskiej świątyni. – Odwiedzaliśmy najważniejszą świątynię w Kamakurze z oficjalną delegacją. Papierz zachował się skandalicznie, gdy po wejściu na teren świątyni należało dokonać symbolicznego obmycia wodą. Podszedł do kadzi z wodą i zaczął symulować, że obmywa sobie genitalia. Radośnie przy tym rechotał – opowiadał Izydorczyk Onetowi. – Po piśmie do Czaputowicza, opisującym skandal w świątyni, Papierz zaczął się na mnie mścić i doprowadził do odwołania mnie z placówki – przekonywał.
Pod koniec grudnia 2020 roku Izydorczyk złożył w sądzie prywatny akt oskarżenia przeciwko Magdzie Mieśnik, autorce artykułu. „Oskarżam Magdę Mieśnik o to, że pomówiła mnie za pomocą środków masowego komunikowania o postępowanie i właściwości, które poniżają mnie w opinii publicznej i narażają na utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej oraz wykonywania zawodu wykładowcy akademickiego i adwokata oraz jakiejkolwiek innej działalności publicznej” – czytamy w akcie oskarżenia, który Izydorczyk skierował do sądu. Chce od dziennikarki 20 tys. zł nawiązki.
Były ambasador zarzuca Magdzie Mieśnik, że nie zapytała go o niektóre informacje, które zawarła w swoim tekście, m.in. te dotyczące diet, które miała otrzymać jego żona w czasie podróży do Japonii. Jego zdaniem, podane kwoty nie są prawdziwe. Kiedy Izydorczyk wytknął to Wirtualnej Polsce, otrzymał od redakcji informację, że takie dane podał im MSZ.
– Zostałam pozwana za tekst, który oparłam na oficjalnych informacjach pochodzących z MSZ. Poprosiłam też Jacka Izydorczyka o komentarz i on go udzielił. W moim tekście nie ma nieoficjalnych informacji – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Magda Mieśnik.
Izzydorczyk oskarżył też Cezarego Gmyza
W odpowiedzi na nasze pytania Jacek Izydorczyk przesłał nam akt oskarżenia dziennikarki, który skierował do sądu. – Mieśnik opisała jakąś informację – podobno od MSZ – i napisała kłamstwa, w tym takie, o które w ogóle mnie nie pytała. Zachowanie pani Mieśnik stawia ją w bardzo złym świetle z puntu widzenia etyki i prawa – napisał nam były ambasador.
Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, Główna Komisja Orzekająca w Sprawach o Naruszenie Dyscypliny Finansów wydała niekorzystny dla Izydorczyka werdykt. Były ambasador nie odpowiedział nam jednak na pytanie, czy odwołał się od tej decyzji.
Jacek Izydorczyk oskarżył też o zniesławienie Cezarego Gmyza i Piotra Goćka za cykl tekstów, które opublikowali na jego temat w tygodniku “Do Rzeczy” w latach 2019-2021. Sugerowali m.in., że stracił stanowisko ambasadora za „swobodny stosunek do grosza publicznego”. Zdaniem Izydorczyka, to pomówienie, które naraziło go na „utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia funkcji publicznej oraz wykonywania zawodu ambasadora RP, urzędnika państwowego, wykładowcy akademickiego i adwokata”. Domaga się od obu dziennikarzy 100 tys. zł na Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. jak dowiedzieliśmy się, proces nadal trwa.