Odejście Krzysztofa Stanowskiego nie dziwi?

"Zawsze wolał być sobie sam sterem, żeglarzem i okrętem"

Krzysztof Stanowski

Co dalej z Krzysztofem Stanowskim? Odszedł z Kanału Sportowego, pracuje nad nowym projektem. – Miałem okazję współpracować kilka lat temu z Krzysztofem Stanowskim i pamiętam jego podejście. Zawsze wolał być sobie sam sterem, żeglarzem i okrętem. Taka też była jego kariera – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dziennikarz Kacper Sosnowski.

Krzysztof Stanowski poinformował we wtorek o uruchomieniu kanału youtube’owego z nickiem @KanalZeroPL. Zachęcił do subskrybowania go.

– Dzień dobry, chciałem was bardzo grzecznie poprosić o zostawienie suba na Kanale Zero. To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas. Natomiast wasze suby pozwolą mi nadać odpowiedni rozmach i ułatwią rozmowy ze sponsorami. Jeśli więc znacie kogoś, kto lubił mnie oglądać to też możecie w moim imieniu o takiego suba poprosić. Z góry dziękuję – napisał na X/Twitterze. W sobotę wieczorem Kanał Zero miał już ponad 200 tys. subskrypcji.

– Nowy projekt. Planowany start 1 lutego 2024 – czytamy w opisie Kanału Zero. Stanowski w Kanale Sportowym przez kilka lat prowadził cykl „Dziennikarskie Zero”, w którym prześmiewczo komentował różne wydarzenia spoza świata sportu. Latem br. w kilku dużo dłuższych odcinkach szczegółowo opisał, jak celebrytka Natalia Janoszek zmyśliła swoją karierę w Bollywood.

Krzysztof Stanowski zapowiedział też na Instagramie, że w nowym kanale będzie jednym z wielu twórców. – To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas – opisał.

Wandzel w Kanale Sportowym

Krzysztof Stanowski, za pomocą spółki Weszło TV, był posiadaczem jednej czwartej udziałów Kanału Sportowego. Pozostałe walory należały do Michała Pola, Tomasza Smokowskiego (który także jest prokurentem spółki) oraz Mateusza Borka. Stanowski długo milczał na temat utrzymania swojego pakietu.

Z informacji, jakie przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl Michał Pol wynikało jednak, że Stanowski (dokładniej: WeszloTV) pozostanie udziałowcem Kanału Sportowego: – Tutaj nic się nie zmienia – zapewniał Pol. Ostatecznie Krzysztof Stanowski jednak sprzedał udziały Maciejowi Wandzlowi, byłemu współwłaścicielowi Legii Warszawa.

Borek atakuje, Stanowski odpowiada

W poprzednią niedzielę w programie „Hejt Park” głos w sprawie odejścia Stanowskiego z Kanału Sportowego zabrali pozostali współwłaściciele kanału. W najmocniejszych słowach wypowiedział się Mateusz Borek.

– To jest dziecinada. Usuwanie opisu z Twittera, Instagrama. Ja z Krzyśkiem odbyłem rozmowę (…) Mieliśmy ustalić jakieś warunki brzegowe, datę, obwieszczenie odejścia z kanału. Krzysiek umówił się ze mną w środę czy czwartek i w piątek. W piątek nagrywając ostatniego Mazurka, który został niewyemitowany, zapłacony ale niewyemitowany, to sobie [Stanowski] zamieścił oświadczenie – ujawnił Borek.

– Nie chce mi się owijać w bawełnę, bo ja zawsze mówię prosto i uczciwie i szczerze. My nie byliśmy zgodni co do tego, czy ten materiał powinien był wyemitowany – powiedział dziennikarz o październikowym odcinku programu „Mazurek i Stanowski”, nagranym krótko przed wyborami parlamentarnymi. – I ja nie mówię przed wyborami. Ja jednak byłem zwolennikiem, żeby to wyemitować po wyborach, żeby sobie ludzie obejrzeli, co w tym odcinku wymyślili sobie Krzysztof Stanowski i Robert Mazurek – stwierdził Mateusz Borek. Czemu protestował?

– Tam padały różne treści o Tusku co leży i kwiczy i nie tylko. Ja byłem za tym, że jeśli ktoś wziął odpowiedzialność za ten materiał, jeśli ktoś za ten materiał zarobił pieniądze, to dlaczego tego nie wyemitować? Powzięliśmy wspólną decyzję, bo u nas decydują głosowania. Przegrałem to głosowanie jeden do trzech – wyjaśnił powód braku emisji materiału Mateusz Borek.

W opublikowanym w piątek po południu nagraniu Krzysztof Stanowski tłumaczył, dlaczego zdecydował się odejść z Kanału Sportowego. Wskazał m.in. na spór z pozostałymi wspólnikami, a głównie z Mateuszem Borkiem. Opowiedział także m.in., że nie zgadzał się z obowiązującym w Kanale sposobem rozliczania efektów pracy i w jakich okolicznościach miała zostać zwolniona jego matka. Przyznał, że chciał odkupić udziały od Borka, ale ten nie był zainteresowany. Następnie chciał sprzedać współwłaścicielom swoje udziały, ale też nie przyjęli jego propozycji. Zapewnił, że czeka na emisję ostatniego odcinka “Mazurek – Stanowski”, o co zaapelował do Borka.

Aktualni współwłaściciele Kanału Sportowego odpowiedzieli kilka godzin później w jednym z programów. – Dochodzimy do wniosku, że warto w pewnym momencie zamilknąć niż mówić za dużo – powiedział Tomasz Smokowski. – Nie chcę nakręcać niepotrzebnej spirali – dodał Mateusz Borek.

Co dalej z Kanałem Sportowym i Krzysztofem Stanowskim?

Po medialnej wymianie ciosów wielu zastanawia się: co dalej z Kanałem Sportowym i Krzysztofem Stanowskim? Borek, Smokowski i Pol zapowiadają, że chcą patrzeć tylko w przyszłość. Stanowski również stwierdził, że nie chce wracać – jeśli nie będzie zmuszony – do tematu rozstania z KS.

– Nie wiem, co dzieje się dziś w Kanale Sportowym i jakie plany ma Krzysztof Stanowski, a plotek nie zwykłem komentować. Szanuję deklarację Michała Pola, który powiedział kiedyś Wirtualnym Mediom, że od lat nie czuje się dziennikarzem sportowym: że został youtuberem i że woli określenie infotainment niż dziennikarstwo. Dla mnie tu wszystko jest klarowne: oglądam program rozrywkowy, ale w jego trakcie słyszę czasem ciekawe komentarze i analizy ludzi, których znam z uprawiania jakościowego dziennikarstwa – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Okoński, publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego” (specjalizuje się w piłce nożnej, o której napisał dwie książki, ale także w stosunkach polsko-żydowskich).

Odejście Krzysztofa Stanowskiego z Kanału Sportowego nie jest wielkim zaskoczeniem? Kacper Sosnowski z portalu Sport.pl przyznaje: „Miałem kilka razy na końcu głowy taką myśl, jak długo czterem mocnym charakterom uda się razem współpracować ze sobą, gdy w grę wejdą większe pieniądze czy nowe projekty, a sam Kanał Sportowy po prostu znacznie się rozwinie. Tym bardziej, że miałem okazję współpracować kilka lat temu z Krzysztofem Stanowskim i pamiętam jego podejście. Zawsze wolał być sobie sam sterem, żeglarzem i okrętem. Taka też była jego kariera.”

Sosnowski pracowała wcześniej m.in. w TVN 24 czy Orange Sport. Jak wielu dziennikarzy na rynku przyglądał się karierze Stanowskiego. – Gdzieś koło 25. urodzin po rozstaniu z „Przeglądem Sportowym” i kilkoma innymi gazetami, miał ambitną myśl, by starać się rozkręcać własne biznesy. Pojawił się portal Weszło. To zresztą dość komfortowa sytuacja dla dziennikarza, by tworzyć swoje treści, być sobie szefem w swojej instytucji. Wchodząc do Kanału Sportowego Krzysztof Stanowski zdecydował się na współpracę z trzema innymi kolegami. Dołączał do tego projektu w momencie, gdy ogólnie mocniejszą pozycję na rynku dziennikarstwa sportowego – przynajmniej pod względem rozpoznawalności – miał Mateusz Borek i Michał Pol. Same ich media społecznościowe były wtedy dwa razy większe niż Stanowskiego, miały ponad pół miliona odbiorców. Wydaje mi się, że dla każdego z tej czwórki to była dobra okazja do połączenia swoich sił, wiedzy, zasięgów i możliwości finansowych – ocenia Sosnowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Połączyli siły, a dziś idą w swoim kierunku

– Środki też były tu ważne, bo tworzenie projektu telewizyjnego w internecie wymaga nakładów finansowych. Krzysztof Stanowski zakładając Weszło również mierzył się z tą sprawą. Nie startował przecież od razu z produkcjami wideo czy radiem. To były późniejsze projekty, a zaczynał od portalu. Współpracował już kiedyś m.in z Orange Sport, potem z Eleven Sports, gdzie trochę przy udziale innych podejmował i tworzył pewne telewizyjne przedsięwzięcia, przekładając produkcję na tych co mieli techniczne zaplecze. Natomiast im bardziej rozbudowana stała się jego działalność, tym większe miał możliwości. Do tego pamiętajmy o rozwoju techniki. Kilkanaście lat temu do stworzenia programu potrzeba było większych i wówczas droższych środków innej wiedzy. Dziś nakręcenie programu, to nie jest kosmos, a pewne rozwiązania w produkcji internetowej są dostępne dla szerokiej grupy twórców – podkreśla Kacper Sosnowski.

Rozwój platformy YouTube umożliwił działalność wielu dziennikarzom sportowym na zupełnie innych warunkach w porównaniu do przeszłości, gdy byli bardziej związani z konkretnymi redakcjami czy telewizjami.

– W momencie, gdy założyciele Kanału Sportowego połączyli swoje siły pomyślałem, że to był dla każdego z nich dobry i sprytny ruch. Po kilku latach okazało się, że Krzysztof Stanowski zajmując się nie tylko sportem, ale także tematami społecznymi, rozgrywkowymi wypłynął na inne wody, które dały mu też nowe zasięgi. Nabrał pewności, że to, co robi w Kanale Sportowym, może realizować sam w sposób zupełnie dowolny i sam z tego czerpać profity. Nie wiem, co poróżniło ostatecznie czterech dziennikarzy, ale Krzysztof zapewne jak zwykle dobrze wyjdzie na własnej działalności. To pokazują wyświetlenia filmów i programów z jego udziałem. Jestem też absolutnie pewien, że w innym zestawieniu personalnym dalej poradzi sobie też Kanał Sportowy – kończy Kacper Sosnowski.

Kanał Sportowy, działający od wiosny 2020 roku, na swoim głównym kanale youtubowym ma 1,12 mln subskrybentów, a zamieszczone tam 4,3 mln materiałów zanotowało łącznie ponad 665 mln odtworzeń.

W ub.r. Kanał Sportowy zwiększył przychody ponad dwukrotnie do 24,07 mln zł, a jego zysk netto poszedł w górę z 1,6 do 5,57 mln zł. Wypłacił udziałowcom 4 mln zł dywidendy.