Nie ma powrotu do „starej Trójki”, ale jej odbudowa na bazie tego, co znaliśmy, jest możliwa – mówią nasi rozmówcy. I choć większość dziennikarzy, która odeszła lub została zwolniona w ciągu ostatnich ośmiu lat, nie chce słyszeć o powrocie na Myśliwiecką, jest też takie grono, które poważnie rozważa taki powrót. – Niektórzy, także z nowych internetowych rozgłośni, mówią, że chętnie poprowadziliby jakieś audycje w Trójce – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Wojciech Dorosz, wieloletni trójkowy wydawca. Kuba Strzyczkowski zaś, zapytany czy wróciłby na dyrektorski fotel, w rozmowie z nami przyznaje: – Rozważyłbym taką propozycję, gdyby się pojawiła.
W 2015 roku wybory parlamentarne wygrało po raz pierwszy Prawo i Sprawiedliwość, rozpoczynając tym samym karuzelę zmian w mediach publicznych. Choć nie ominęły one żadnego z publicznych nadawców, najwięcej żalu słuchacze mają o zniszczenie Trójki.
Postulaty przywrócenia jej świetności, ale także zapewnienia, że za jej zniszczenie obecne władze radia będą musiały odpowiedzieć, znajdowały się na transparentach wszystkich społecznych protestów po 2015 roku. Na początku 2016 r. ze stanowiska dyrektora Trójki została zwolniona Magda Jethon, a potem zatrudnienie stracił także Jerzy Sosnowski (oboje odnaleźli się potem w Radiu Nowy Świat). W radiu pojawili się prawicowi publicyści, tacy jak Piotr Semka i Paweł Lisicki. Słuchacze odebrali to jako próbę upolitycznienia radia i rozpoczęli protesty przed siedzibą stacji na ul. Myśliwieckiej 3/5/7.
W kolejnych latach odwołano Dariusza Rosiaka i Annę Gacek, na co zareagował Wojciech Mann, odchodząc z Trójki. Po tym, jak piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” zajęła pierwsze miejsce w 1998. notowaniu Listy Przebojów i aferze z tym związanej, odszedł Marek Niedźwiecki, a za nim Hirek Wrona, Piotr Metz, Michał Olszański i Piotr Stelmach (Niedźwiecki, Olszański i Stelmach trafili do Radia 357).
Żal za utraconym radiem był tak duży, że piosenkę poświęconą dawnej Trójce pt. „1999” (od numeru notowania Listy Przebojów, po którym odeszła znaczna część załogi) napisał były dziennikarz tej anteny, Artur Andrus.
Zmienia się władza, więc może zmieni się Trójka?
Jeszcze w maju br. na pytanie, czy Program Trzeci Polskiego Radia może odbudować swoją pozycję, Magda Jethon (szefowa RNŚ, była szefowa Trójki) odpowiedziała nam: – Moim zdaniem, Trójki nie da się odbudować. Fenomen tego kultowego radia jest już tylko historią. Radio to ludzie. W tym przypadku absolutnie sprawą kluczową są personalia. Nie wiemy, jakie plany wobec mediów publicznych ma obecna opozycja i czy w ogóle je ma. Nie wiemy więc, jak i za pomocą jakich osób chciałaby je naprawiać.
Ale gdy opozycja wygrała, a na giełdzie nazwisk następców Agnieszki Kamińskiej pojawił się radiowiec z krwi i kości, czujący publiczną antenę Kamil Dąbrowa, zaczyna zmieniać się sceptyczny dotąd osąd na temat tego, czy Trójka może jeszcze zmartwychwstać.
Zdaniem kilku dziennikarzy obecnej Trójki, a także tzw.” starej Trójki”, z którymi rozmawialiśmy – reanimacja anteny w poprzednim kształcie jest zupełnie niemożliwa, ale coś na jej zgliszczach udałoby się odbudować. Tym bardziej, że niektórzy z tych, co odeszli, myślą już powoli o powrocie (choć nie wiadomo jeszcze czy szybko zmienią się władze Polskiego radia).
– Osobiście wierzę, że odbudowanie Trójki jest możliwe, choć na pewno nie będzie to taka sama Trójka, jaka była kiedyś – mówi portalowi Wirtuanemedia.pl Wojciech Dorosz, wieloletni wydawca w Trójce związany z tą anteną nieprzerwanie od 2006 roku. – Tym bardziej, że mówimy o antenie w pewnym sensie mitologizowanej i kultowej. W czasach PRLu była to jedyna stacja, która trochę kpiła, a trochę flirtowała z rzeczywistością. Po 1989 roku stała się miejscem, które wciąż trzymało bardzo wysoki poziom publicystyki i muzyki, ale także wysoki poziom intelektualny.
Co będzie po zmianie szefostwa Polskiego Radia?
Jaka Trójka po Trójce? – Myślę, że uda się zbudować radio publiczne odpowiedzialne, obiektywne, z jakąś nutką intelektualizmu, który cechował dawną Trójkę, z otwartością na wszelkie poglądy – mówi Wojciech Dorosz. – Natomiast nie będzie to na pewno już to samo radio. Mam nadzieję, że wróci część osób, która kiedyś pracowała. Rozmawiałem z kilkunastoma osobami pracującymi także w nowych stacjach: Radiu 357 czy w Radiu Nowy Świat: duża część z tych osób mówi, że na pewno już nie wróci. Niektórzy jednak mówią, że chętnie jakieś audycje by poprowadzili. Myślę, że to bardzo ważne dlatego, że może to być znowu transmisja mistrz – uczeń. Sądzę, że wiele będzie osób, które będzie chciało się uczyć i kontynuować tradycje, które Trójka stworzyła. Kto z dziennikarzy wróci? Ci, którzy się zdecydowali, nie mówią o tym na razie głośno. W maju niechęć do powrotu deklarowali m.in. Michał Olszański, Magda Jethon, Tomasz Michniewicz czy Jerzy Sosnowski. „
To kwestia tytanicznej pracy i niezależności”
Dorota Nygren, była dziennikarka Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia, współzałożycielka i członkini (podobnie jak Dorosz) Stowarzyszenia Dziennikarzy i Twórców Radia Publicznego, potwierdza: jej zdaniem odbudowa Trójki jest możliwa, ale „wymagać to będzie tytanicznej pracy”. – Trzeba wiedzieć, że ostatnie osiem lat to bardzo długi czas psucia anteny. Trójka w tej chwili to już nie jest ta sama Trójka, pozostał tylko szyld. Natomiast radio robią ludzie: ci ludzie stamtąd odeszli.
Odbudowa wymagałaby zatrudnienia ludzi, mówi nam Nygren, którzy rozumieją istotę odbudowy mediów publicznych. – Nie przesądzam, czy mieliby to być nowi ludzie, czy też powracający. Ważne, żeby to była jasna koncepcja, że mają to być niezależne media. Zbyt wiele kosztowały nas te ostatnie lata, mam na myśli dziennikarzy, którzy mocno oberwali i poświęcili bardzo dużo ze swego osobistego życia. Nie można pozwolić, by kolejna, przychodząca ekipa zniszczyła to. Po tym co stało się z mediami odbudowanie wiarygodności będzie wymagało tytanicznej pracy, ale i przeciwstawiania się ewentualnym naciskom na przykład opozycyjnego rządu koalicyjnego, który będzie przekonany o swojej misji uzdrowienia państwa w zakresie praworządności – podsumowuje nasza rozmówczyni.
Kto na dyrektora? Strzyczkowski nie mówi „nie”
W rozmowach na Myśliwieckiej pojawia się wciąż kwestia: kto miałby objąć fotel dyrektora odrodzonej (odradzającej się) anteny. Kilkunastu dziennikarzy, z którymi o tym rozmawialiśmy, wskazuje na Kubę Strzyczkowskiego, który szefował na Myśliwieckiej w ostatnim okresie przed totalnym przewrotem. – Wielu wspomina ten krótki czas bardzo dobrze, bo Kuba nie tylko jest radiowcem i trójkowiczem: ma wyczucie wolności, niezbędne do szefowania publicznej, inteligentnej antenie – mówi nam jeden z obecnych dziennikarzy PR3.
Strzyczkowski pracuje teraz w Radiu 357, wydaje się dobrze tam zakorzeniony. Czy przyjąłby propozycję powrotu na dyrektorski fotel? W rozmowie z nami mówi tak: – Moje rządy na Myśliwieckiej trwały krótko, więc dużą frajdę sprawia mi to, że moje nazwisko pada w tym kontekście. Jestem mistrzem świata w unikaniu odpowiedzi, jednak jak trzeba to ujmę to tak: uczciwość i dorosłość nakazywałyby rozważyć taką propozycję, gdyby się pojawiła.
Kuba Strzyczkowski przyznaje: – Prawdę mówiąc chyba pobiłem wszelkie rekordy, jeśli chodzi o krótkość kadencji na fotelu dyrektorskim w Trójce. Trzy miesiące zaledwie, to jakiś rekord świata. Ale mam przeświadczenie, bo wielokrotnie zdarzyło mi się to usłyszeć, że był to czas niezwykły w Programie Trzecim, kiedy to dziennikarze przejęli stery, a nie politycy. Podjęliśmy wtedy decyzję, że chcemy być tacy, jakimi powinny być prawdziwe media publiczne, czyli niezależni od jakiejkolwiek władzy.
– Kogo widziałbym jako dyrektora?
– zastanawia się Wojciech Dorosz. – Kogoś, kto zostanie wyłoniony w konkursie i wraz z innymi kandydatami stanie do współzawodnictwa, zostanie zobowiązany do przedstawienia jakiejś idei. Chciałbym, żeby była to osoba niezwiązana z polityką, która nie może być zaszufladkowana jako zwolennik tej czy inne partii, fachowiec, osoba możliwie transparentna, która będzie potrafiła rozmawiać z innymi, z dziennikarzami, pracownikami i twórcami. O dużej otwartości i doświadczeniu – to jest bardzo ważne.
Czy zmartwychwstanie PR3 oznacza koniec internetowych stacji?
Nasi rozmówcy podkreślają, że ewentualna odbudowa PR3 nie musiałaby oznaczać tym osłabienia czy likwidacji dwóch internetowych rozgłośni, które powstały na jej zgliszczach: – One mają już swoich wiernych słuchaczy i choć R357 generalnie mocno przypomina „starą Trójkę”, to i tak reaktywacja Programu Trzeciego w nowym kształcie nie odebrałaby tej stacji zbyt wielu słuchaczy – słyszymy od radiowca z Myśliwieckiej.
Innego zdania jednak jest medioznawca prof. Igor Borkowski, który w maju br. mówił nam, że Radio Nowy Świat i Radio 357 straciłyby na powrocie Trójki. – Wśród części ich odbiorców jest sentyment do Trójki. I jakaś część wyrobionego audytorium ma świadomość wartości mediów publicznych. Po jej zrekonstruowaniu ważnym argumentem będzie dla nich: „Wróćcie do Trójki, chcemy odbudować jakościowo media publiczne” – podsumował.
Od lipca do września br. Trójka miała 1,9 proc. udziału w rynku słuchalności, wobec 1,7 proc. rok wcześniej (według badania Radio Track).
Finanse mediów publicznych
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto – z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.
Liczba pracowników Telewizji Polskiej w ub.r. zmniejszyła się z 2 913 do 2 893, a liczba etatów – z 2888,95 do 2 876,08. Zatrudnienie w spółce było o ponad 100 pracowników i etatów niższe niż planowane przed rokiem. W Telewizji Polskiej w ub.r. zatrudniono 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób.
W ub.r. Polskie Radio zanotowało najwyższą stratę netto od wielu lat – 55,1 mln zł. Nadawca spodziewał się jeszcze gorszego wyniku – w połowie ub.r. prognozował 63,6 mln zł. Strata pogłębiła się ponad dwukrotnie, z 19,74 mln zł w 2021 r. To zdecydowanie najgorsze wyniki nadawcy od dużych zmian w mediach publicznych po przejęciu władzy w 2015 r. przez Zjednoczoną Prawicę.
Na koniec ub.r. nadawca zatrudniał 1 289 pracowników etatowych, o 31 mniej niż przed rokiem. Średnia pensja brutto wzrosła o 5,7 proc. do 9,4 tys. zł, menedżerowie wyższego szczebla zarabiali prawie dwa razy więcej.