Od 2021 do połowy br. Jacek Kurski i Mateusz Matyszkowicz w Telewizji Polskiej zarobili łącznie 3,88 mln zł, z czego premie były znacznie wyższe od podstawowych pensji. NIK kwestionuje kryteria przyznania części premii. Jacek Kurski dostał też odprawę, a w br. TVP nadal płaciła mu z racji zakazu konkurencji.
W ostatnich dwóch latach Jacek Kurski i Mateusz Matyszkowicz jako członkowie zarządu Telewizji Polskiej zarabiali razem ponad 1,5 mln zł rocznie. Według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli w 2021 roku było to 1,53 mln zł (wszystkie kwoty w tekście są brutto), z czego 530 tys. zł wynagrodzeń podstawowych i 739,8 tys. zł premii „z tytułu realizacji celów zarządczych w roku 2020”. W publicznej wersji raportu NIK utajniono zarobki każdego z członków zarządu. Oczywiste jest, że Jacek Kurski jako prezes zainkasował więcej niż Mateusz Matyszkowicz.
W ub.r. ich zarobki wzrosły do 1,58 mln zł, mimo że Kurski został zdymisjonowany na początku września. Pensje podstawowe sięgnęły 621,7 tys. zł, a premie za wyniki spółki w poprzednim roku – 739,8 tys. zł.
Jacek Kurski dostał odprawę i pieniądze za zakaz konkurencji
To nie wszystko: nadawca wypłacił też Jackowi Kurskiemu odprawę oraz „rekompensatę z tytułu niepodejmowania działalności konkurencyjnej po rozwiązaniu umowy”. Ich kwoty utajniono, natomiast po odjęciu pensji i premii od łącznych wynagrodzeń członków zarządu wychodzi, że łącznie wyniosły 215,8 tys. zł.
Z kolei od stycznia do 20 czerwca br. (czyli dnia zakończenia przez NIK kontroli w TVP) Mateusz Matyszkowicz jako jedyny członek zarządu zarobił 154,1 tys. zł pensji podstawowej. Matyszkowicz i Jacek Kurski dostali też łącznie 621,7 tys. zł premii za realizację celów zarządczych w ub.r. Ponadto spółka dalej płaciła Kurskiemu w związku z zakazem konkurencji (nie podano, ile).
Centrum informacji Telewizji Polskiej przekazało portalowi Wirtualnemedia.pl, że Jacek Kurski dostawał rekompensatę za zakaz konkurencji przez sześć miesięcy. – Za pierwsze trzy miesiące rekompensata została wypłacona w 2022 roku, zaś za kolejne trzy już w 2023 – dodało.
To konsekwencja decyzji zarządu Telewizji Polskiej z sierpnia 2020 roku. Władze spółki wydłużyły wtedy zakaz konkurencji wpisywany do umów z wąską grupą menedżerów: członkami zarządu, dyrektorem i wicedyrektorami Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, szefami biura spraw korporacyjnych i ośrodka administracji, a także z jednym z doradców zarządu. W raporcie NIK nie podano, na jaki okres wydłużono ten zakaz. Mateusz Matyszkowicz wyjaśnił kontrolerom, że tacy pracownicy muszą być objęci dłuższym zakazem, ponieważ mają „dostęp do szczególnie ważnych dla spółki informacji, w tym informacji programowych lub innych informacji chronionych w spółce, także o statucie informacji niejawnych”.
Telewizja Polska, zgodnie z uchwałą rady nadzorczej z maja 2019 roku, pokrywa też członkom zarządu część kosztów związanych z pełnieniem funkcji. W 2021 roku z tego tytułu wypłaciła Kurskiemu i Matyszkowiczowi 81,7 tys. zł, rok później – 88,4 tys. zł, a w pierwszej połowie br. – 60,9 tys. zł.
Premia mimo skurczenia się zysku, kryteria przyjęto w sierpniu
Zasady wynagradzania zarządu TVP obowiązujące w ostatnich latach zostały określone przez walne zgromadzenie spółki (kontrolę właścicielską nad nią z ramienia Skarbu Państwa sprawuje minister kultury i dziedzictwa narodowego) pod koniec 2016 roku. Wprowadzono kontrakty menedżerskie z członkami zarządu, ustalając, że podstawowa pensja prezesa i pozostałych osób w zarządzie może wynosić od 7- do 12-krotności podstawy wymiaru (w raporcie NIK nie podano kwoty tej podstawy).
Rada nadzorcza została natomiast upoważniona do określania konkretnych wynagrodzeń stałych na kolejne lata oraz szczegółowych celów zarządczych, czyli kryteriów przyznawania premii, a także „wag dla celów zarządczych oraz obiektywnych i mierzalnych kryteriów (wskaźników) ich realizacji i rozliczenia”.
W 2021 roku Telewizja Polska osiągnęła zapisaną jako warunek premii dla członków zarządu kwotę przychodów (wzrosły one o 8 proc. do 3,37 mld zł) i zmieściła się w wyznaczonym limicie kosztów (poszły w górę o 19,1 proc. do 3,35 mld zł), co przełożyło się na spadek zysku netto ze 198,3 do 3,9 mln zł. Przy czym kontrolerzy z NIK zwrócili uwagę, że kryteria przyznania premii „były oparte na pogorszonych wskaźnikach ekonomiczno-finansowych Telewizji Polskiej SA w stosunku do 2020 r.”
Przewodniczący rady nadzorczej TVP Maciej Łopiński nie zgodził się z taką interpretacją, tłumacząc, że w 2021 roku panowały „wyjątkowe uwarunkowania wynikające z ostrej fazy pandemii”. Dla nadawcy oznaczało to m.in. przesunięcie o rok kosztów obsługi piłkarskiego Euro 2020 i letnich igrzysk olimpijskich.
– W przypadku innych obszarów działalności Spółki miały miejsce do poniesienia koszty wznowienia zatrzymanej produkcji i innych działań podejmowanych przez Spółkę. Stąd należy lata 2020 i 2021 rozpatrywać jako całość, nie zaś jako analogiczne okresy pozwalające na porównanie – podkreślił Łopiński, cytowany w raporcie NIK. – Głównym zadaniem było ustabilizowanie spółki i zachowanie ciągłości jej działania i realizowania misji publicznej – dodał. T
Kryteria wypłaty premii za 2021 roku rada nadzorcza TVP przyjęła dopiero pod koniec sierpnia, chociaż według wcześniejszych wytycznych miała je ustalać najpóźniej do końca kwartału. Według Łopińskiego z powodu epidemii „na poważne trudności napotykało planowanie przychodów oraz kosztów i dokładne uszczegółowienie i sformalizowanie celów zarządczych oraz ustalenie ich wartości referencyjnych, a także wagi mierników”. – Na termin określenia celów na 2021 rok miała wpływ także ocena wyników osiągniętych w 2020 roku, która była możliwa dopiero po zatwierdzeniu sprawozdań przez zwyczajne walne zgromadzenie spółki, które odbyło się dnia 29 czerwca 2021 r – zaznaczył.
Najwyższa Izba Kontroli widzi to zupełnie inaczej. – W opisanej powyżej sytuacji w 2021 r. ustalenie celów nastąpiło na koniec ósmego miesiąca roku 2021, kiedy było już wysoce prawdopodobne, że spółka osiągnie zaplanowane na rok 2021 wyniki finansowe, a tym samym określone wartości oczekiwane mogły zostać dostosowane do danej sytuacji – stwierdziła w raporcie.
Krytycznie oceniła też to, że premie wypłacono mimo mocnego pogorszenia się zyskowności spółki. Podkreśliła, że „cele zarządcze w założeniu są ustalane po to, aby poprawić efektywność funkcjonowania spółki, a powiązanie celów zarządczych z wynagrodzeniami ma motywować zarząd spółki do aktywnej działalności budującej jej wartość”.
Inwestycje ważniejsze niż rentowność
Z kolei wśród kryteriów wypłaty premii za ub.r. znalazła się realizacja planu inwestycyjnego. Przypomnijmy, że na początku roku rozpoczęto budowę nowej hali TVP. Początkowo miała kosztować maksymalnie 148 mln zł, ale po negocjacjach z realizującą projekt firmą Doraco pod koniec ub.r. podwyższono budżet o 87,7 mln zł.
Równocześnie publiczny nadawca rozwiązał zawarte z Doraco kilka miesięcy wcześniej umowy na budowę nowej siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za 606,9 mln zł oraz muzeum telewizyjno-filmowego za 25,44 mln zł.
Dlaczego premie dla zarządu uzależniono częściowo od wydania odpowiedniej kwoty na inwestycje? Maciej Łopiński zauważył, że także w planie ekonomiczno-finansowym i w strategii Telewizji Polskiej wskazano cele w zakresie planu inwestycyjnego.
– Cel ten zawiera wskaźnik ekonomiczny jak i jego poprawę względem 2021 r. Akurat ten cel, ze względów rozwojowych, ujęto ilościowo w formie wskaźnika finansowego, inne cele ujęto jakościowo – opisał. Zaznaczył, że kryteria wypłaty premii dostosowano do warunków, w których TVP działała w ub.r. – Przede wszystkim uwzględniono w nich napaść Federacji Rosyjskiej na Ukrainę rozpoczętą 24 lutego 2022 r., jako eskalacja wojny trwającej w tym rejonie od 2014 r. oraz związaną z tym wydarzeniem konieczność dynamicznego dostosowywania w kolejnych miesiącach działalności publicznego nadawcy telewizyjnego do sytuacji za wschodnią granicą – wyliczył.
Najwyższa Izba Kontroli podkreśliła natomiast, że zrealizowanie przez TVP zaplanowanych inwestycji „nie wskazuje w żaden sposób na poprawę wskaźników ekonomiczno- finansowych”. W ub.r. spółka zanotowała 50,69 mln zł straty netto.
Według NIK jedna piąta z 621,7 tys. zł premii wypłaconych zarządowi nadawcy za ub.r. i 30 proc. z 739,8 tys. zł za 2021 roku wynikało z „realizacji działania opartego na nierzetelnie ustalonym celu zarządczym”.
W 2020 r. Kurski bez odprawy
Jacek Kurski we wrześniu ub.r. drugi raz stracił stanowisko szefa Telewizji Polskiej. W lutym 2020 roku został odwołany jedynie na kilka miesięcy: pozostał w firmie jako doradca zarządu, w czerwcu wrócił do zarządu, a w sierpniu ponownie został prezesem. Wówczas nadawca zapewniał, że Kurskiemu po dymisji nie wypłacono odprawy.
Natomiast ponad rok temu na dobre pożegnał się z Woronicza. W grudniu zaczął pracę jako alternate executive director szwajcarsko-polskiej konstytuanty w Grupie Banku Światowego w Waszyngtonie. Jego kandydaturę zgłosił prezes Narodowego Banku Polskiego.
Według sprawozdań Banku Światowego w ub.r. osoba zajmująca stanowisko alternate executive directora zarobiała 226,5 tys. dolarów netto, plus 42,6 tys. dolarów świadczeń emerytalnych.
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto – z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.
Liczba pracowników Telewizji Polskiej w ub.r. zmniejszyła się z 2 913 do 2 893, a liczba etatów – z 2888,95 do 2 876,08. Zatrudnienie w spółce było o ponad 100 pracowników i etatów niższe niż planowane przed rokiem. W Telewizji Polskiej w ub.r. zatrudniono 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób.