Zgodnie z Ustawą o radiofonii i telewizji nie można przerywać serwisów informacyjnych reklamami lub telesprzedażą. Za takie naruszenie przewodniczący KRRiT może wydać decyzję nakładającą na nadawcę karę pieniężną w wysokości do 50 proc. rocznej opłaty za prawo do dysponowania częstotliwością przeznaczoną do rozpowszechniania programu drogą rozsiewczą naziemną.
Opłata roczna dla TVN za prawo do dysponowania częstotliwością w ramach drugiego multipleksu wynosi 986 tys. zł. Szef KRRiT mógł więc nałożyć karę do 493 tys. zł.
„Biorąc powyższe pod uwagę oraz roczne przychody Nadawcy i aktualny cennik biura reklamy TVN Media, gdzie koszt 30-sekundowej reklamy po emisji „Faktów” wynosi do 86 500 zł netto, Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wymierzył karę pieniężną w wysokości 80.000 zł” – podano w komunikacie.
Jak podkreślono, wydanie decyzji o ukaraniu w przypadku takiego naruszenia jest według prawa obligatoryjne.
Nadawca wyjaśniał przewodniczącemu KRRiT, że 23 czerwca doszło do „przypadkowego wyzwolenia bloku reklamowego przez operatora emisji, co skutkowało omyłkowym nadaniem planszy rozpoczynającej blok reklamowy oraz fragmentu spotu reklamowego”. Podkreślono, że był to pierwszy tego typu incydent w historii „Faktów”, a nadawca podjął niezwłocznie wszelkie niezbędne czynności zmierzające do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji oraz zapobieżenia wystąpienia tego rodzaju zdarzeń w przyszłości.
Nadawca nie otrzymał też i nie otrzyma wynagrodzenia z tytułu omyłkowej emisji tej reklamy. Ponadto prowadząca program Diana Rudnik od razu przeprosiła widzów za błąd.
TVN wskazał też, że nie każde przerwanie serwisu informacyjnego będzie stanowiło naruszenie ustawy, uzasadniające nałożenie kary, „ponieważ art. 53 ust. 1 urt pozwala nałożyć karę jedynie za naruszenie nadawcy, czyli (…) intencjonalne prowadzenie przez nadawcę działalności w sposób sprzeczny z ustawą o radiofonii i telewizji, a nie za jakąkolwiek, chociażby niezależną od nadawcy, sprzeczność programu z tym aktem prawnym”.
Przewodniczący KRRiT nie zgodził się jednak z tymi argumentami. „Organ nie ma także faktycznych możliwości weryfikowania prawdziwości twierdzeń o błędach technicznych, a tym bardziej twierdzeń o błędach po stronie pracowników nadawcy” – podano w uzasadnieniu.
Ponadto poinformowano, że nałożenie kary w związku z naruszeniem integralności serwisu informacyjnego ma służyć nie tylko realizacji funkcji represyjnej, ale także prewencyjnej i dyscyplinującej – ma zapobiec tego rodzaju naruszeniom w przyszłości. „Dlatego, zdaniem Organu, nałożenie na Nadawcę kary przewidzianej w art. 53 ust. 1 ustawy, jest niezbędne” – podkreślono.