Już niedługo PiS może stracić wpływ nad TVP. Sympatyzujące z władzą stacje nie wystartowały w konkursach dotyczących naziemnej telewizji cyfrowej. – Wydaje mi się, że brak zabezpieczenia jest zawsze błędem. Swoją porażkę dostrzegli za późno, żeby cokolwiek zrobić – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
W grudniu może rozpocząć pracę rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy. Opozycja nie kryje, że chce szybko zmienić władze Telewizji Polskiej. Może unieważnić sejmową uchwałą wybór członków Rady Mediów Narodowych, która powołuje zarządy publicznych mediów. Inna opcja to postawienie TVP przez ministra kultury w stanie likwidacji i powołanie zarządu komisarycznego. W nieoficjalnych rozmowach dziennikarze TVP obawiają się masowych zwolnień. Mówią, że atmosfera przypomina trochę Titanica.
– Zjednoczona Prawica rządziła 8 lat. Miała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Urząd Komunikacji Elektronicznej i chętnie doceniała grantami bliskie wartościom PiS media. Nie rozumiem dlaczego przez tak długi czas nie podjęto nawet próby zabezpieczenia się na wypadek przegranej i zbudowania komercyjnej telewizji, która byłaby alternatywą dla TVP, Polsatu czy TVN w przyszłości. Obawiam się, że już za parę miesięcy wszystkie telewizje głównego nurtu będą jak kanał z „Całą prawdą, całą dobę” z Wiertniczej – ubolewa dziennikarz TVP, który pragnie zachować anonimowość.
Wydaje się, że problem dostrzega także rządzące ugrupowanie, którego lider sugeruje, że dziennikarze obecnie związani z mediami publicznymi, będą mogli spać spokojnie. – Stoi przed nami ogromne wyzwanie, żeby stworzyć media dużo większe niż obecna Strefa Wolnego Słowa i doprowadzić do tego, że jednak ten nasz przekaz medialny będzie funkcjonować – mówił w ten weekend prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Przespane okazje
W ciągu ostatnich miesięcy były okazje, żeby stacje sympatyzujące z PiS-em trafiły do naziemnej telewizji cyfrowej. W ten sposób mogłyby dotrzeć do starszych widzów, którzy nie korzystają z płatnej telewizji czy internetu. Żaden z takich podmiotów nie zgłosił się ani do konkursu dotyczącego MUX-8, ani MUX-1.
Prezes Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz nawet zastanawiał się nad takim scenariuszem. – Chcemy dowiedzieć się więcej na temat tej możliwości. Jesteśmy zainteresowani emisją kanału TV Republika. Wszystko zależy od tego, jak zostanie finansowanie zaproponowane. Przecież można koszty rozłożyć, pozyskać inwestorów. To musi być propozycja, która poprawi naszą pozycję na rynku – mówił w lutym. W lipcu twierdził, że koszt nadawania musiałby być niższy, żeby to się opłacało. – Liczyliśmy skutki medialne czy zasięgowe plus finansowe i to nam w żaden sposób się nie skleja. W tej chwili mamy 60 proc. zasięgu technicznego kraju, bez koncesji ogólnopolskich i zasięg rośnie – stwierdził. TV Republika poza emisją w sieciach kablowych i na platformach cyfrowych Polsat Box i Canal+ jest dostępna z multipleksów eksperymentalnych naziemnej telewizji cyfrowej w Gdańsku, Katowicach, Warszawie i Wrocławiu.
W konkursach nie wzięła udziału Fratria, nadawca telewizji wPolsce.pl, dostępnej na platformie cyfrowej Polsat Box i w sieciach kablowych. – Kiedyś rozważaliśmy to. Nie wypowiadam się teraz za władze spółki, tylko za siebie. Nie sądzę, żeby coś się zmieniło. Multipleks to bardzo drogie przedsięwzięcie. Głównie ze względu na opłaty. Dla nas to nie jest do udźwignięcia. To niemalże równowartość całego naszego rocznego budżetu. Narzut kosztów powoduje, że nie ma nawet co siadać do analizy, bo jest po prostu za duży – przekonywał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”, również wydawanego przez Fratrię.
Także związana z Robertem Bąkiewiczem stacja TVMN nie starała się o miejsca na multipleksach. Początkowo, podobno jak TV Republika, rozważała ten wariant. – Po dłuższej analizie biznesowej zrezygnowaliśmy ze starań o MUX. Zbyt niskie perspektywy przychodu na rozdrobnionym rynku w stosunku do poziomu inwestycji. Brak pewności zysku – tłumaczył w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Piotr Barełkowski, członek zarządu spółki Telewizja Media Narodowe.
Obecna opozycja może dotrzeć do widzów TVP
Po zmianach na Placu Powstańców, Prawo i Sprawiedliwość straci siłę rażenia ogólnopolskiej telewizji, która przyciąga widzów nie tylko programami informacyjnymi, ale także emitowanymi od wielu lat serialami czy teleturniejami. Dzięki „M jak miłość” czy „Na dobre i na złe” czy imprezom sylwestrowym w Zakopanem, newsy w TVP mogły liczyć na szerszą publikę. Teraz sympatykom, którzy najbardziej będą tęsknić za TVP, zostaną tylko niszowe stacje. Sympatyzujące z PiS media mogły tego uniknąć, startując w konkursach KRRiT. –
Popełnili błąd. Wydaje mi się, że oni byli pewni tego, że utrzymają władzę w TVP. Zaskoczyły ich te wyniki i nie czuli, że takie coś będzie potrzebne. Nie muszą docierać do elektoratu za pośrednictwem ogólnokrajowej telewizji czy w ogóle telewizji. Mogą to robić także przez media internetowe, z myślą o młodych, którzy na nich głosowali. TVP oglądają starsi ludzie, ale oni tradycyjnie byli odziedziczoną publicznością. Duża część z nich została kupiona narracją, która była prezentowana w mediach publicznych. Zastanawiam się czy niektórzy z nich nie przejdą teraz na stronę opozycji – mówi dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab z Wydziału Dziennikarstwa Informacji i Bibliologii UW.
Zdaniem ekspertki, takie ruchy jak wejście na multipleks naziemnej telewizji cyfrowej przygotowuje się co najmniej z dwuletnim lub rocznym wyprzedzeniem. Poza tym zmiany w TVP nie oznaczają, że obecne „gwiazdy” jej kanałów pozostaną w mediach. – Większość tych ludzi wcześniej nie miała do czynienia z dużymi mediami. Nie wykonywali typowych działań dziennikarskich. Oni są świadomi, że ich czas w TVP będzie limitowany i że później na rynku mediów nie odnajdą się. To trochę jak z dziennikarzami, którzy pracują lub pracowali w „Nie” Urbana czy Radiu Maryja. To dziennikarze mocno stygmatyzowani. Oni będą musieli się odnaleźć poza tradycyjnym rynkiem medialnym. Mogą pomyśleć o rozwinięciu działalności okołomedialnej. Mogą pisać książki, zaangażować się w działalność różnych fundacji. Na rynku medialnym się nie odnajdą, bo nie wykonywali typowej pracy dziennikarskiej. Z punktu widzenia warsztatu dziennikarskiego, nie mają zdolności – ocenia Gajlewicz.
TV Trwam nie przejmie widzów TVP
Dzięki wywalczonej wieloma protestami koncesji, TV Trwam jest dostępna w MUX-1 naziemnej telewizji cyfrowej. Ma więc niemal identyczny zasięg jak TVP1 czy TVP Info. Sęk w tym, że różni się zarówno profilem, jak i stylem przekazywania informacji od nadawcy publicznego. W TV Trwam można natrafić na sformułowania „dewiacyjne związki homoseksualne”, ale nie ma ścigania polityków opozycji po sejmowych korytarzach czy ciągle powtarzanego „Für Deutschland” Donalda Tuska. Dużo treści ma charakter religijny, a toruńskie media nie zawsze chwaliły PiS. Zjednoczonej Prawicy obrywało się od nich na przykład za chęć zakazania hodowli zwierząt futerkowych. Z danych Nielsena ujętych w sprawozdaniu KRRiT za 2022 rok wynika, że stacja ojca Tadeusza Rydzyka miała 0,42 proc. udziału w rynku telewizyjnym. To 23 proc. mniej niż przed rokiem.
Medioznawca z UW prognozuje, że dla PiS-u ważniejsza niż obecnie stanie się TV Republika. – Gdzieś będą musieli położyć nacisk i mówimy raczej o TV Republika. Będą musieli jakoś ją wypromować. Jaką inną mają alternatywę? Moim zdaniem bardzo oglądalność tej stacji nie wzrośnie, ale niewielki wzrost będzie. Ludzie będą bardzo mocno zdezorientowani. Telewizja Polska miała zawsze mocno przywiązane audytorium. Silną tradycję i przywiązanie nie tylko do programów informacyjnych – przekonuje Gajlewicz-Korab.
Z danych Nielsena wynika, że w 2022 roku udział w rynku TVP Info wyniósł 5,14 proc. W przypadku TV Republika było to 0,09 proc., a Telewizji w Polsce.pl tylko 0,02 proc. Prawicowe stacje dzieliły więc lata świetle od TVP Info. wPolsce.pl i TVMN to przede wszystkim stacje publicystyczne. „Gadające głowy” nie są atrakcyjne dla wielu widzów. Więcej różnorodnych programów i serwisy informacyjne można znaleźć w TV Republika. Sęk w tym, że co jakiś czas media informują o narzekaniu pracowników tej stacji na opóźnione wypłaty. Trudno sobie wyobrazić, żeby kanał przyjął niedługo wielu zwalnianych dziennikarzy TVP. – Nie zmieszczą się tam wszyscy. Jakie jest zapotrzebowanie TV Republika czy TV Trwam na taką liczbę ludzi? Tradycyjny rynek dziennikarski się kurczy – zauważa ekspertka z UW.
Miejsca w MUX-8, MUX-5, MUX-4 dla stacji sympatyzujących z PiS?
TV Republika, wPolsce.pl i TVMN wciąż mogą wziąć udział w konkursie na miejsca w multipleksie. Trwa postępowanie dotyczące MUX-8. Jeśli dwa kanały Red Carpet Media Group otrzymają koncesje, to jedno miejsce po rezygnacji W24 Polsatu pozostanie nieobsadzone. Nowe ogłoszenie jest kwestią czasu. KRRiT przyjęła też rekomendację, aby UKE nie przedłużał po 31 grudnia rezerwacji dla MUX-4 dla związanej z Cyfrowym Polsatem spółki INFO-TV-FM. Rada chce, żeby na ten multipleks trafiły niekodowane kanały. Niewykorzystany pozostaje też MUX-5. Może się to zmienić po konferencji WRC-23, która odbędzie się na przełomie listopada i grudnia.
Tym samym sympatyzujące z PiS media, mają jeszcze szanse trafić do naziemnej telewizji, ale nieprędko. Czy będzie podjęta próba ze strony KRRiT, żeby przekazać miejsca na multipleksach dla kanałów, takich jak TV Republika, wPolsce.pl i TV MN, sympatyzujących z PiS-em? – KRRiT nie przekazuje częstotliwości, tylko ogłasza konkurs. To proces, który trwa kilkanaście tygodni. Posiadanie koncesji na nadawanie na multipleksie wiąże się z wysokimi kosztami 15 mln zł, czyli 1,5 mln zł rocznie przez 10 lat. To duży wydatek. Aby takie wydatki ponosić, trzeba mieć zaplecze programowe, przychody reklamowe i oglądalność. Część z tych mediów, które Pan wymienił korzysta teraz z pieniędzy spółek Skarbu Państwa, to się pewnie skończy – mówi prof. Tadeusz Kowalski, opozycyjny członek KRRiT. Poza opłatami koncesyjnymi, trzeba płacić jeszcze ponad 6 mln zł rocznie Emitelowi, operatorowi multipleksów naziemnej telewizji cyfrowej.
Politycy PiS-u nie znikną całkowicie z anten TVP. – To jest telewizja publiczna. Jest to telewizja dla wszystkich, także dla wyborców PiS-u. Partia obecnie rządząca zawłaszczyła telewizję w sposób arogancki i wątpliwy pod względem zgodności z przepisami prawa. Zmiana nie będzie polegała na tym, że politycy nie będą zapraszani do programów i nie będą mogli przedstawić swojego punktu widzenia, ale musi być ona głęboka, jakościowa, żeby robili to na normalnych, cywilizowanych warunkach, jak to się w demokracji dzieje – zauważa prof. Kowalski.
Tylko duże wsparcie ze strony prywatnych inwestorów i funduszy partyjnych PiS-u, może pozwolić mniejszym stacjom na staranie się o koncesję naziemne. Czy możemy spodziewać się większego wsparcia PiS-u dla tych mediów? – Na pewno. Oni będą cały czas starali się wytykać błędy opozycji, jej skłócenie i tego, że po wyborach różowo już nie będzie, skoro w skład koalicji wejdzie trzech graczy. Potrzebują do tego platformy. Ruchy z ich strony będą. Tak jak mówi się, że premier Mateusz Morawiecki będzie miał super expose i będzie chciał wszystko utrudniać, tak ruchy ze strony Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jakiekolwiek decyzje ze strony PiS-u będą podyktowane tym, żeby zapewnić sobie bytność na arenie. Na przykład na Podkarpaciu oglądalność telewizji publicznej jest bardzo wysoka. Oni muszą mieć możliwość dotarcia do tych ludzi. Mówimy o starszym audytorium – zauważa Gajlewicz-Korab.