Dzisiejsza debata przedwyborcza na antenie TVP 1 odbędzie się na warunkach narzuconych przez Telewizję Polską. O godz. 18.30 zamiast planowanej 21, czyli poza czasem największej oglądalności. Bez widzów i nie przy ul. Woronicza, tylko w wynajętej hali firmy ATM poza centrum miasta, żeby utrudnić ewentualne demonstracje polityczne po debacie.
Przed przejęciem władzy przez PiS zasady, według których przeprowadzano debaty, były negocjowane w gronie przedstawicieli komitetów wyborczych. Konsensus wypracowywano często po kilkutygodniowych negocjacjach. Tym razem negocjacje były krótkie, większość zasad nakreśliła TVP.
Debata obowiązkowa
Do przeprowadzenia debaty na swojej antenie Telewizja Polska, jako nadawca publiczny, jest zobowiązana ustawowo. W paragrafie 1 art. 120 Kodeksu wyborczego czytamy, że TVP „ma obowiązek przeprowadzenia debat pomiędzy przedstawicielami tych komitetów wyborczych w wyborach do Sejmu lub w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Rzeczypospolitej Polskiej, które zarejestrowały swoje listy kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych, a w przypadku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej – pomiędzy kandydatami”.
Krótko i poza prime time, bo PiS się boi
Tydzień temu TVP ogłosiła, że spotkanie zacznie się o godz. 21, czyli w najlepszym czasie antenowym. Jednak po kilku dniach – kiedy okazało się, że wystąpi Tusk, a nie wystąpi Kaczyński – moment startu zmieniono na godz. 18.30. Po to, by ograniczyć nieco jej widownię, gdyby Tusk miał odnieść w tej debacie zwycięstwo. Dodatkowo TVP ogłosiła, że audycja potrwa tylko godzinę, aby ustąpić miejsca głównemu wydaniu „Wiadomości” TVP o godz. 19.30. Debata zostanie wyemitowana w TVP 1, TVP Info i TVP Polonia.
Pomysł na krótką debatę i zwieńczenie jej „Wiadomościami” jest czytelny. Chodzi o to by cokolwiek na debacie się wydarzy, ostatnie słowo i tak należało do partyjnego przekazu w głównym programie informacyjnym TVP, który od lat agituje na rzecz kandydatów obozu Zjednoczonej Prawicy i dyskredytuje polityków opozycji.
W reakcji na zmianę godziny debaty (i na zorganizowanie jej w wynajętym studiu ATM) członkowie rady programowej TVP Krzysztof Luft i Janusz Daszczyński wysłali skargę do prezesa TVP.
„Pierwotnie planowano przeprowadzić tę debatę o godz. 21, jednak decyzja ta została zmieniona i ostatecznie ma ona zostać przeprowadzona o godz. 18.30. Nikt lepiej niż Pan Prezes nie zdaje sobie sprawy, że ta zmiana godzinowa oznacza zmniejszenie widowni tego wydarzenia. […] Decyzja, której efektem będzie mniejsza oglądalność debaty wyborczej w TVP, niż byłaby o godz. 21, jest całkowicie niezrozumiała w kontekście realizowania przez TVP misji mediów publicznych”.
W ATM zamiast w TVP
Debata przedwyborcza nie odbędzie się w siedzibie Telewizji Polskiej przy ul. Woronicza, a więc praktycznie w centrum Warszawy. Przeniesiono ją do hal przy Wale Miedzeszyńskim na Wawrze, na zapleczu trasy szybkiego ruchu, dokąd trudno dotrzeć samochodem i gdzie mniejsze jest zagrożenie pojawienia się protestujących, którzy demonstracjami mogliby wesprzeć kandydatów opozycyjnych.
„Realizowanie przez publiczną telewizję wydarzenia tej rangi społecznej, jak przedwyborcza debata liderów partii politycznych, w studiu wynajmowanym od prywatnego producenta, to decyzja katastrofalna wizerunkowo dla narodowego nadawcy jakim jest TVP” – napisali Luft i Daszczyński.
Podkreślają, że jeżeli publiczny nadawca, zasilany ze środków publicznych kwotą przekraczającą 2 mld zł nie może przeprowadzić we własnej siedzibie debaty liderów politycznych przed wyborami parlamentarnymi, to znaczy, że nie ma możliwości realizacyjnych do wywiązywania się z najważniejszych obowiązków misyjnych.
W ocenie Krzysztofa Lufta do centrali TVP przy ul. Woronicza łatwo dostać się metrem, autobusem czy tramwajem. „Tam obywatele mogliby skutecznie, podczas tej para-debaty, zaprotestować przeciwko obecnej władzy. Jednak studio ATM mieści się przy Wale Miedzeszyńskim, w zasadzie przy trasie szybkiego ruchu, gdzie jakikolwiek protest jest w zasadzie logistycznie wykluczony” – mówił w rozmowie z Onetem.
KOD mimo wszystko nie odpuszcza. Demonstracja przed studiem ATM się odbędzie. W niedzielę wieczorem już montowano tam nagłośnienie. Rozważano też drugą demonstrację – przy Woronicza. Donald Tusk wczoraj po południu napisał natomiast na Twitterze (X): „Cokolwiek jeszcze wykombinują z debatą, wiem, że tam będziecie! Do zobaczenia”.
Michał Rachoń i Anna Bogusiewicz-Grochowska
Prowadzących debatę wybrały władze TVP. Głównym rozgrywającym będzie naczelny propagandysta TVP Michał Rachoń, jeden z autorów serialu „Reset”, zarzucającego Tuskowi zdradę i związki z putinowską Rosją. Niedawno Rachoń zakłócił konferencję Donalda Tuska, gdy ten informował przed budynkiem TVP, że przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej ponownie będą obecni w programach publicystycznych publicznej telewizji.
Towarzyszka Rachonia – Anna Bogusiewicz-Grochowska – jest mniej znana. Ma za to za sobą udział w finale Miss Polski w 2008 roku, gdzie zdobyła tytuł Miss Foto. Z Telewizją Polską nawiązała współpracę w roku 2017, jako researcherka w zespole „Wiadomości”. W grudniu 2020 roku została prowadzącą w wieczornych serwisach TVP Info. Była też twarzą „Poranka Info” i „Planu dnia”. Po odsunięciu Michała Adamczyka w związku ze skandalem obyczajowym zaczęła pojawiać się w „Wiadomościach”. Prowadziła też niedzielne, wieczorne wydanie.
Sześć pytań i minuta na odpowiedź
Formułę debaty narzuciła TVP. Bez możliwości negocjacji. W czasie debaty uczestnicy mają mieć łącznie po 7 minut na udzielenie odpowiedzi na sześć pytań. Wszyscy uczestnicy dostaną też 60 sekund na swobodną odpowiedź na każde z nich. Politycy w studiu nie będą mogli zadawać pytań konkurentom i nie dostali też prawa do ripost.
W czasie rozmów nad warunkami debaty przedstawicielom Koalicji Obywatelskiej udało się jednak dopisać istotny punkt (dopisano go zresztą za zgodą wszystkich uczestników): „Prowadzący debatę nie przerywa wypowiedzi uczestników debaty i nie komentuje wypowiedzi o udzielonej swobodnej wypowiedzi uczestnika”. Swobodnej – tzn. w tym czasie nieprzerywanej.
W protokole zapisano jednak zastrzeżenie, że czasami prowadzący mogą sobie pozwolić na więcej. I zapewne nie omieszkają z tej furtki skorzystać. „Interwencja prowadzących debatę może wynikać z potrzeb organizacyjnych celem zachowania ustalonych zasad debaty”.
Tusk, Morawiecki i inni
Najważniejsze jest oczywiście starcie pomiędzy przedstawicielami Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Donald Tusk będzie miał konkurenta w osobie premiera Mateusza Morawieckiego.
Udział w debacie zapowiedzieli także: Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), Szymon Hołownia (Trzecia Droga), Krzysztof Bosak (Konfederacja) i Krzysztof Maj (Bezpartyjni Samorządowcy).
W piątek Mateusz Morawiecki napisał w mediach społecznościowych: „Nie mogę się doczekać! Widzimy się w polskiej telewizji! #TuskZnaczyBieda”.
Zdaniem ekspertów pewność siebie premiera może wynikać stąd, że jako przedstawiciel partii rządzącej, w przeciwieństwie do konkurentów, będzie wcześniej znał pytania prowadzących debatę. Spin doktorzy PiS z pewnością wpływali na kształt zagadnień, o których będzie mowa.
Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie) został zapytany, czy weźmie udział w debacie, „m.in. z Tuskiem”. „Ale mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie bezpiecznej wsi” – powiedział. „Pytanie, co wybrać? Czy rozmowę z kłamczuchem, jeszcze do tego człowiekiem zupełnie zależnym od innych, wiadomo od kogo. Bo żeby to chociaż był Weber (przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej – red.). No i jednak wybrałem Przysuchę” – mówił lider i prezes PiS.
Lider Platformy Obywatelskiej poniedziałkową debatę porównał do meczu piłki nożnej. „To jest trochę tak, jakby miały wejść dwie drużyny piłkarskie na boisko. Jakby Kaczyński miał w rękach sędziego, transmisję telewizyjną, trzech bramkarzy i od razu trzy czerwone kartki. On takie warunki miał do tej debaty i uciekł” – powiedział Donald Tusk.
Opinie, komentarze
Komentarzy do debaty można się spodziewać m.in. w „Faktach po Faktach” na antenie TVN 24 oraz w rozmowach z gośćmi „Wiadomości” w TVP Info. Komentarze pojawią się też w podcastach głównych portali internetowych.
Jednocześnie już po debacie, o 21.10 TVP chce wyemitować na TVP 1 i TVP Info trzydziestominutowy film dokumentalny Anny Pawelec i Marcina Tulickiego „Na sprzedaż”, dotyczący negatywnych skutków prywatyzacji w Polsce. Jednym z głównych bohaterów negatywnych filmu jest Donald Tusk.