Tuskobus z hasłem „Polska w naszych sercach” zaczął objazd 21 września i był już m.in. w Kępnie, Lesznie, Chodzieży, Kaliszu, Pile, Koninie, Wrześni i Mińsku Mazowieckim. Jeździć po Polsce ma do samych wyborów. Autobus z działaczami PiS na czele z premierem Mateuszem Morawieckim wyruszył tuż potem spod Stadionu Narodowego w Warszawie, by – jak mówił premier – „uświadomić Polakom, jak wielkim zagrożeniem jest PO i jej doktryna obrony Polski na linii Wisły”.
Dziennikarze jeżdżą z politykami
W autobusie Morawieckiego są miejsca dla dziennikarzy. Część dosiada się w konkretnych województwach. W województwie śląskim przykładowo ukazujący się tam rządowy „Dziennik Zachodni” (Polska Press) relacjonował szczegółowo każdy punkt programu wizyty. Zaangażował się w to sam naczelny „DZ” Jędrzej Lipski, który z kamerą podążał za premierem, a w autobusie nagrał specjalny wywiad z Morawieckim. „Prezes Rady Ministrów udzielił wywiadu na wyłączność redaktorowi naczelnemu Dziennika Zachodniego dr. Jędrzejowi Lipskiemu” – cieszył się portal. Lipski, siedzący obok Morawieckiego w autobusie, suflował swojemu rozmówcy kolejne propagandowe tematy. Pytał m.in. o najniższe wygrodzenie, „które nie będzie już tak niskie”, a także pochwalił premiera, że „uszczelnił budżet i dzięki temu można rozwijać ten kraj, tak jak to widzimy”.
Kolejne punkty programu objazdu Morawieckiego są relacjonowane przez Telewizję Polską (w TVP Info oraz w dziennikach ośrodków regionalnych), a także w Polskim Radiu (także w regionalnych rozgłośniach PR). Sprawnie działa też kampanijny mechanizm w social mediach organizowany przez aparat partyjny – zarówno spotkania przedstawicieli PO, jak i PiS bardzo szybko w formie spotów, wpisów, haseł, zdjęć i filmików trafiają na platformy. Wpisy na temat objazdów tworzą też sami lokalni działacze partii – niekiedy ograniczają się do promowania wpisów z kont partyjnych.
Obok dziennikarzy z politykami jeżdżą też blogerzy, influencerzy, twórcy internetowi. Przykładem jest Paula Jakubik ze Stowarzyszenia dla Polski – Ruch Adama Andruszkiewicza, z której „trudnych pytań” do Morawieckiego opublikowanych na Twitterze dworowało sobie pół Polski. Pytała m.in. „Buty eleganckie czy sportowe?” A premier odpowiadał: „Oj, zdecydowanie sportowe, tęsknię za nimi i chętnie ubieram takie na weekend”. Albo: „Taniec czy różaniec?”, na co premier wyznał: „No, taniec, muszę powiedzieć. Nigdy nie byłem zbyt dobry w tym różańcu…”.
Z tuskobusa nadawali m.in. Dominika Wielowieyska z „GW”, Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej” i Adamina Sajkowska z Polsatu. Tu także najczęściej czas na rozmowy z Tuskiem jest w trakcie jazdy. Dominika Wielowieyska w tekście w „GW” zatytułowanym „Tusk jedzie przez Polskę, za nim reporter TVP. Już drugi, bo pierwszy był za grzeczny” zauważyła, że jeden z dziennikarzy TVP „nie do końca chyba spełnił oczekiwania przełożonych, bo nie był zbyt agresywny i przyznał, że nie zadał politykom PiS pytania o sprzedane wizy”. I dalej: „Może lęk o to, że PO wykorzysta to w jakimś spocie sprawia, że już wkrótce na wiecach i spotkaniach Tuska zamiast tzw. rysia (w telewizyjnym slangu reportera nagrywającego jedynie zlecone setki) pojawia się gwiazda »Wiadomości« Adrian Borecki”.
Niebezpieczeństwo zbytniego fraternizowania
Jan Grabiec, rzecznik PO, zaznacza, że do wszystkich redakcji ogólnopolskich mediów wyszły zaproszenia – istnieje możliwość podróży tuskobusem, jak i relacjonowania konferencji i spotkań lidera PO.
– Podczas kampanijnego objazdu Polski Donald Tusk często zmienia plany. Bywa, że na gorąco podejmuje decyzje o odwiedzeniu zakładu pracy lub złożeniu wizyty w prywatnym mieszkaniu. Często zmianie ulegają też godziny poszczególnych wystąpień. Dlatego stałe towarzyszenie liderowi PO jest dla dziennikarzy wygodne – mówi rzecznik.
Zarówno PO, jak i PiS nie podaje pełnej listy akredytowanych na objazdy dziennikarzy.
– Naturalnie, byłoby lepiej, gdyby dziennikarze nie korzystali ze środków transportu finansowanych przez partie polityczne – mówi dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Taka bliskość stwarza niebezpieczeństwo zbytniego fraternizowania się z politykami, którzy są przecież po drugiej strony barykady. Rozumiem jednak argument – podróżowanie z politykami znakomicie ułatwia do nich dostęp. A zasadniczym kryterium właściwej postawy dziennikarzy są tworzone przez nich teksty i audycje – podsumowuje Adam Szynol.