Chan powiedział przed sądem, że przed żądaniem okazania dokumentu, który muszą mieć przy sobie wszyscy mieszkańcy Hongkongu, poprosił policjantów o pokazanie nakazu aresztowania.
Kara pozbawienia wolności nie jest zaskoczeniem
Sędzia uznała Chana za winnego. Stwierdziła, że kaucja co prawda nie odzwierciedla wagi przestępstwa, ale ostatecznie zasądziła kwotę 30 tys. HKD (3800 dol.) Odmówiła zamiany kary na prace społeczne, ponieważ – jak stwierdziła – podejrzany nie okazał skruchy. Dziennikarz nie może opuścić Hongkongu i musiał oddać dokumenty podróżne.
Chan oświadczył, że nie jest zaskoczony karą pozbawienia wolności. Wyraził nadzieję, że dziennikarze będą wywiązywać się z obowiązku przedstawiania prawdziwych wiadomości dla Hongkongu i świata. Stwierdził, że trudno powiedzieć, jaki wpływ jego sprawa będzie miała na wolność prasy.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Hongkongu jest jedną z ostatnich dużych grup zawodowych w tym kraju opowiadających się za prawami podstawowymi i wolnościami prasy po przyjęciu w czerwcu 2020 r. przez władze chińskie ustawy o bezpieczeństwie narodowym.
Niektóre zachodnie rządy skrytykowały to prawo jako represyjne, biorąc pod uwagę wolności przyznane Hongkongowi przed jego powrotem pod chińskim rządy przez Wielką Brytanię w 1997 r. Urzędnicy Pekinu i Hongkongu twierdzą, że prawo było potrzebne, aby zapewnić stabilność po miesiącach wstrząsów wywołanych prodemokratycznymi demonstracjami w 2019 roku.