Kamil Różalski walczy z TVN w sądzie

"Zrobię wszystko, żeby mój proces był jawny"

Kamil Różalski

Były operator kamery w TVN odwołał się od decyzji sądu, zawieszającej jego proces przeciwko stacji do czasu rozstrzygnięcia sporu sądowego z ZUS-em – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. – TVN, który powołuje na konstytucję, stawał w jej obronie, ma za nic jej treść. Składając wnioski w sądach o wyłączenie jawności postępowania, pozbawia nas, osoby, które są ofiarami jego działań, prawa do rzetelnego i jawnego procesu. Zrobię wszystko, żeby mój proces był jawny – zapowiada Kamil Różalski.

Przypomnijmy: Kamil Różalski od kwietnia ubiegłego roku walczy z byłym pracodawcą, TVN, o ustalenie stosunku pracy i o zaległe składki. Sprawę sądową założyła Państwowa Inspekcja Pracy. Różalski, przez 23 lata operator obrazu w TVN, zarzuca nadawcy poważne naruszenia praw pracowniczych, zwłaszcza przechodzenie pod presją zwierzchników z etatów na umowy cywilnoprawne. Według skarżącego, w takiej formie związanych było w pewnym okresie z nadawcą 1,8 tys. osób.

– Zgodnie z procedurami w Discovery, Różalski wraz z grupą sygnalistów skierował do działu compliance w centrali koncernu pismo „o nieprawidłowościach, patologiach oraz łamaniu prawa w TVN S.A.” Dokument miał tam trafić 16 sierpnia 2019 roku, ale wyjaśnianie sprawy nie nabrało tempa. Według autorów przywoływanego dokumentu, współpracownicy nadawcy wykonywali obowiązki typowe dla pracy na etacie. – W związku z tym powinniśmy zgodnie z prawem pracować na umowę o pracę na czas nieokreślony, a tym samym mieć prawo do płatnego urlopu, zasiłku chorobowego oraz emerytury – wyliczyli.

– Przez pierwsze 15 lat pracowałem w TVN na umowę o pracę na czas nieokreślony, później, przez kolejne osiem lat, na umowę o dzieło. Zostałem do tego zmuszony szantażem, że innej pracy nie znajdę. Nic się w moim przypadku się nie zmieniło – ten sam przełożony, taka sama praca, wszystko było identyczne, z wyjątkiem praw pracowniczych. Nie miałem prawa do urlopu, płatnego zwolnienia lekarskiego i musiałem więcej pracować za te same pieniądze. Od stycznia 2013 roku przestał obowiązywać 8-godzinny czas pracy – najpierw było 12 godzin, później dochodziło do absurdów, że pracowaliśmy przez 16-18 godzin – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Kamil Różalski.

“TVN zastosował wybieg prawny”

Pod koniec stycznia tego roku Prokuratura Krajowa nakazała prokuratorowi okręgowemu w Warszawie wstąpienie do postępowania w sądzie pracy dotyczącym ustalenia stosunku pracy Kamila Różalskiego. Równolegle do sprawy sądowej z TVN toczy się spór z ZUS-m, który uznał, że umowa Różalskiego była zleceniem z pełnym oskładkowaniem.

 – TVN po tym, jak prokuratura dołączyła się do sprawy, natychmiast złożył wniosek o zawieszenie postępowania sądowego do czasu rozstrzygnięcia odwołania od decyzji ZUS i uprawomocnienia się wyroku, czyli za wiele wiele lat. To wybieg prawny, który, jeżeli się utrzyma w mocy, może doprowadzić do tego, że nigdy nie odbędzie się proces między mną a TVN o ustalenie stosunku pracy – uważa Różalski.

Pod koniec lutego tego roku były pracownik TVN, prokuratura i PIP, zaskarżyli decyzję sądu. Kamil Różalski podkreśla, że TVN występuje w obronie konstytucji, a jednocześnie, żądając utajnienia procesu, lamie jej 45 artykuł, który mówi, że “każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. –

TVN, który powołuje na konstytucję, stawał w jej obronie, ma za nic jej treść. Składając wnioski w sądach o wyłączenie jawności postępowania, pozbawia nas, osoby, które są ofiarami jego działań, prawa do rzetelnego i jawnego procesu. Efekt jest taki, że świadkowie TVN, a są to głównie osoby na kierowniczych stanowiskach, kłamią bezkarnie. Zrobię wszystko, żeby mój proces był jawny, nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby była wyłączona jawność postępowania – zapewnia Kamil Różalski.

Robert Jałocha wygrał z TVN

Jak pisaliśmy niedawno, sąd drugiej instancji oddalił apelację spółki TVN w procesie, jaki w imieniu Roberta Jałochy, byłego reportera TVN24 i „Faktów” TVN, wytoczył stacji inspektor pracy. To oznacza, że firma zatrudniając go przez cztery lata na umowie o dzieło, obchodziła prawo pracy. Dziennikarz ma otwartą drogę do zażądania wypłacenia zaległych składek.

Wyrok jest prawomocny. – Nie czuję radości, raczej jestem rozczarowany tym, że musiałem przez to przechodzić – powiedział nam Jałocha. Wyrok jest prawomocny, jednak nie kończy sprawy. Robert Jałocha musi jeszcze zawalczyć o nieodprowadzane składki, nadgodziny, urlopy i odszkodowanie za wypadek przy pracy. – Zgodnie z prawem muszę wezwać pracodawcę do uregulowania tych należności w piśmie przedsądowym. TVN otrzyma je jeszcze w tym tygodniu – zapowiedział Jałocha portalowi Wirtualnemedia.pl. Dziennikarz, komentując proces, nie szczędził krytycznych słów stacji.

TVN ma inne procesy w sądzie pracy

To kolejna już sprawa o ustalenie stosunku pracy, jaką wytoczył stacji TVN były pracownik lub (w jego imieniu) Inspektorat Pracy. W sierpniu 2022 roku pozew skierował operator Robert Wyczałkowski. Zażądał ustalenia, w jakim trybie był zatrudniony przez ostatnie 17 lat. Proces objęło kuratelą Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, sprawą zajmuje się też Państwowa Inspekcja Pracy.

TVN w pewnym momencie na umowy o dzieło zatrudniała ponad 1800 osób, teraz ta liczba jest o wiele mniejsza, spółka przeprowadziła bowiem ogromny proces etatyzacji. W listopadzie ub. r. Główny Inspektorat Pracy zakończył kontrolowanie TVN pod kątem warunków zatrudnienia. Stwierdzono, że m.in. Różalskiemu należała się umowa o pracę, gdyż jego zatrudnienie spełniało wszelkie warunki ku temu. Inspektorzy wystąpili do TVN z wnioskiem o stosowne przekształcenie umów, przy czym nadawca – jak ujęto w piśmie pokontrolnym – „przedstawił odmienne stanowisko”.