Jolanta Hofer, była producentka TVN, wygrała proces ze stacją o ustalenie stosunku pracy – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. – Cieszy mnie ten wyrok, ponieważ sąd wyraźnie pokazał, na podstawie zeznań świadków, również drugiej strony, że to, co robiłam nie było umową o dzieło, lecz stosunkiem pracy – mówi nam była producentka “Rozmów w toku”.
Jolanta Hofer pracę w TVN zaczęła pod koniec 2006 roku i do lipca 2011 roku pracowała jako szefowa dokumentalistów programu TVN “Rozmowy w toku”. W sierpniu 2011 roku została powołana na stanowisko producentki tego programu, na którym pracowała do 2018 roku na umowę o dzieło. Jej pozew o ustalenie stosunków pracy dotyczył lat 2011-2018.
Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, Jolanta Hofer wygrała na początku tego roku proces z TVN w pierwszej instancji.
– Sąd ustalił, że powódkę Jolantę Hofer i stronę pozwaną TVN SA z siedzibą w Warszawie łączył stosunek pracy na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony w okresie od 1 sierpnia 2011 r. do 14 maja 2018 r. na stanowisku producenta – czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa– Nowej Huty w Krakowie.
Stacja odwołała się od wyroku. Rozprawa apelacyjna odbędzie się 3 października tego roku.
– Przechodziłam do TVN z pracy na etacie w radiu publicznym i od początku zaznaczałam, że chcę mieć etat. Mnie ten etat obiecywano i przesuwano ciągle w czasie jego realizację. Potem życie się toczyło… Jak zostałam producentką, wróciłam do sprawy. Usłyszałam: “Albo pani akceptuje to, co jest, pani Jolu, albo…” i tu rozłożenie rąk – mówi nam Jolanta Hofer.
“Doświadczyłam mobbingu w pracy”
Jak dodaje, w 2018 roku doświadczyła mobbingu w pracy.
– Gdybym była wtedy na etacie, to mogłabym się odwoływać do sądu pracy. Osoba, która była świadkiem tych sytuacji, zgłosiła to do działu HR. Amerykańscy właściciele TVN mieli kodeks etyki, w którym było napisane, że takie sytuacje powinny być zgłaszane i z cała starannością przeanalizowane. I nawet, jeśli się te zarzuty nie potwierdzą, to osobie, która je zgłasza, nic się nie stanie. Osoba, której to dotyczy, miała zostać pouczona. Powstała w komisja, w której zasiadali tylko ludzie związani z TVN, nigdy się nie dowiedziałam, jakie były wyniki prac tej komisji. No i podziękowano mi za współpracę – mówi nam Jolanta Hofer.
Jej proces z TVN trwa prawie pięć lat, w tym czasie zmieniały się sędzie prowadzące sprawę, dopiero czwarta wydała wyrok. Proces jest utajniony, na wniosek TVN. Stacja zasłania się “tajemnicą handlową”. Nie odpowiedziała też na naszą prośbę o komentarz.
– Cieszy mnie ten wyrok, ponieważ sąd wyraźnie pokazał, na podstawie zeznań świadków, również drugiej strony, że to, co robiłam, nie było umową o dzieło, lecz stosunkiem pracy – mówi nam była producentka “Rozmów w toku”.
Robert Jałocha wygrał z TVN
Jak pisaliśmy niedawno, sąd drugiej instancji oddalił apelację spółki TVN w procesie, jaki w imieniu Roberta Jałochy, byłego reportera TVN24 i „Faktów” TVN, wytoczył stacji inspektor pracy. To oznacza, że firma zatrudniając go przez cztery lata na umowie o dzieło, obchodziła prawo pracy. Dziennikarz ma otwartą drogę do zażądania wypłacenia zaległych składek. Wyrok jest prawomocny. – Nie czuję radości, raczej jestem rozczarowany tym, że musiałem przez to przechodzić – powiedział nam Jałocha.
Wyrok jest prawomocny, jednak nie kończy sprawy. Robert jałocha musi jeszcze zawalczyć o nieodprowadzane składki, nadgodziny, urlopy i odszkodowanie za wypadek przy pracy. – Zgodnie z prawem muszę wezwać pracodawcę do uregulowania tych należności w piśmie przedsądowym. TVN otrzyma je jeszcze w tym tygodniu – zapowiedział Jałocha portalowi Wirtualnemedia.pl. Dziennikarz, komentując proces, nie szczędził krytycznych słów stacji.
TVN ma inne procesy w sądzie pracy
To kolejna już sprawa o ustalenie stosunku pracy, jaką wytoczył stacji TVN były pracownik lub (w jego imieniu) Inspektorat Pracy. W sierpniu 2022 roku pozew skierował operator Robert Wyczałkowski. Zażądał ustalenia, w jakim trybie był zatrudniony przez ostatnie 17 lat. Proces objęło kuratelą Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, sprawą zajmuje się też Państwowa Inspekcja Pracy.
Pod koniec lutego ubiegłego roku zrobił tak Kamil Różalski (przez 23 lata operator w TVN). Proces utajniono na wniosek stacji.
TVN w pewnym momencie na umowy o dzieło zatrudniała ponad 1800 osób, teraz ta liczba jest o wiele mniejsza, spółka przeprowadziła bowiem ogromny proces etatyzacji. W listopadzie ub. r. Główny Inspektorat Pracy zakończył kontrolowanie TVN pod kątem warunków zatrudnienia. Stwierdzono, że m.in. Różalskiemu należała się umowa o pracę, gdyż jego zatrudnienie spełniało wszelkie warunki ku temu. Inspektorzy wystąpili do TVN z wnioskiem o stosowne przekształcenie umów, przy czym nadawca – jak ujęto w piśmie pokontrolnym – „przedstawił odmienne stanowisko”.