Maciej Świrski, szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, już dawno temu doznał dziwacznej iluminacji, po której uznał, że oto na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za wizerunek Polski. Misjonarzył więc w Reducie Dobrego Imienia i Polskiej Fundacji Narodowej, ale – jak to z apostołami bywa – wciąż cierpiał, bo nie traktowano go poważnie. W Krajowej Radzie wreszcie sobie odbił – pisze Marek Twaróg z „Presserwisu”.
Kara dla Radia Zet to kolejna zwrotka tej samej piosenki: Maciej Świrski naprawia świat niczym superbohater, a źródło zła widzi w mediach. Dodajmy: mediach, które pozwalają sobie na zbrodnię polegającą na kontroli władzy. Władza bowiem – w rozumieniu Świrskiego – nie podlega krytyce, gdyż z natury rzeczy jest dobra, skoro sprawuje ją Prawo i Sprawiedliwość.
Świrski naucza i karze niezdyscyplinowanych
W KRRiT Świrski robi więc dokładnie to samo, co wcześniej w autoryzowanych przez niego organizacjach i instytucjach, czyli Reducie Dobrego Imienia i Polskiej Fundacji Narodowej. Tyle że pierwszy raz dostał do ręki nie zabawki bez znaczenia, ale konstytucyjny organ, który ma regulować rynek radiowo-telewizyjny w Polsce. Ta materia jest mu zasadniczo słabo znana, tym chętniej kontynuuje swoją dotychczasową działalność samozwańczego kapłana idei – ale już z majestatem Krajowej Rady.
Po karze dla Radia Zet Świrski wyznał w Polskim Radiu 24, co naprawdę leży mu na sercu: „Postawiłem przed sobą zadanie, żeby zniknęły lub przynajmniej zostały bardzo ograniczone fake newsy w mediach komercyjnych, które niszczą polską gotowość do obrony, które powodują, że podkopywana jest polska racja stanu” – mówił przewodniczący KRRiT.
Wyzwań przed rynkiem radiowo-telewizyjnym, zarówno globalnie, jak i lokalnie jest mnóstwo, m.in. abonament, cyfryzacja radia, problemy z jednoźródłowym badaniem mediów, koncesje, wiarygodność mediów publicznych. Przewodniczącego zajmuje jednak co innego i nęka media, które nie śpiewają, jak im zagra władza.
Maciej Świrski naucza i karze niezdyscyplinowanych – zgodnie z treścią objawienia, jakiego kiedyś doznał. Chętnie peroruje na temat jakości dziennikarstwa. Temat rzeka, rzekłby ktoś, kto zerka na propagandę rządową. Ale przewodniczący widzi tylko to, co chce widzieć. Jak ostatnio w rozmowie w serwisie wPolityce.pl po karze dla Zetki: „Zamierzam przywrócić kategorię prawdy w mediach, ponieważ uważam, że prawda jest fundamentem bezpieczeństwa informacyjnego Polski. Mam nadzieję, że ta kara będzie pierwszym krokiem do oprzytomnienia tych wszystkich, którzy albo z nienawiści do przeciwników politycznych, albo po prostu dla zarobienia pieniędzy dzięki wzbudzaniu sensacji za pomocą fake newsa wrzucają w polską infosferę, zagrożoną rosyjską dezinformacją, dodatkowe pociski niszczące zaufanie obywateli do państwa, a przy okazji do mediów także”.
Roni też krokodyle łzy nad dziennikarską rzetelnością, znów kompletnie nie zauważając prawdziwej patologii – mediów publicznych: „Nie na darmo ostatnio pojawiła się informacja o badaniach zaufania do poszczególnych zawodów i zawód dziennikarza jest na ostatnim miejscu. Ludzie po prostu wiedzą, że w tej chwili w komercyjnych mediach obecnych w Polsce nie chodzi o prawdę, tylko o pieniądze zarobione dzięki produkowaniu przekazów (nie informacji), które mają wzbudzać sensację i nienawiść do tych, których rozmaici polityczni guru każą nienawidzić”.
Przewodniczący KRRiT lubi Prawo prasowe
Szef KRRiT uznaje za stosowne ścigać media komercyjne, bo – jak uważa – daje mu do tego szczególne prawo art. 3 Ustawy o radiofonii i telewizji. Przepis, który mówi tylko tyle, że „Do rozpowszechniania programów radiowych i telewizyjnych stosuje się przepisy prawa prasowego, o ile ustawa nie stanowi inaczej”.
Szkoda, że Świrski podobnie gorliwie nie podchodzi chociażby do treści art. 21. pkt. 1: „Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”.
Albo art. 21 pkt. 2 „Programy i inne usługi jednostek publicznej radiofonii i telewizji w ramach jej misji publicznej powinny: (…) 4. umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej”.
A jeśli już przewodniczący Świrski tak bardzo lubi Prawo prasowe, to może warto przypomnieć art. 1 tej ustawy: „Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej”. A może i art. 44. pkt. 1 „Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową – podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.