Krzysztof Bobiński z Towarzystwa Dziennikarskiego, które apelowało za całkowitym zakazem inwigilacji, mówi „Presserwisowi”, że za poprawką uwzględniającą powyższe regulacje zagłosowało 41 europosłów, 2 się wstrzymało, a 6 było przeciwko, w tym Patryk Jaki z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Jak referuje nam Bobiński, w sali podczas głosowania w komisji Libe nie było należących do tej samej frakcji w PE – Joachima Brudzińskiego, nowego szefa kampanii PiS i Jadwigi Wiśniewskiej.
Dozwolona inwigilacja dziennikarzy
– Jako dziennikarze chcielibyśmy, aby art. 4 chronił dziennikarzy przed podsłuchami jeszcze w szerszym zakresie, dlatego wnioskowaliśmy o całkowity zakaz – mówi Bobiński. – Mamy jednak świadomość, że to raczej nie nastąpi. Komisja Libe ma wiodącą rolę w kształtowaniu art. 4 w projekcie Media Freedom Act, dlatego najpewniej właśnie w takiej formie trafi na posiedzenie plenarne zaplanowane na 1 października – tłumaczy Bobiński, dodając, że podczas plenarnego posiedzenia PE poprawki na rzecz zakazu chcą zgłosić jeszcze członkowie Zielonych oraz Renew Europe. – Ale to będzie raczej tylko gest polityczny, bo frakcje te nie mają szans na zdobycie większości głosów. Wiadomo, że przeciwko przepisom głosować będzie m.in. Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – ocenia.
W dyskusji chodzi dokładnie o kształt art. 4 projektu European Media Freedom Act (EMFA). Według założeń przedstawionych we wrześniu ub.r. przez Komisję Europejską rządy nie mogłyby inwigilować dziennikarzy w celu ujawnienia ich źródeł. Chyba, że byłoby to uzasadnione „nadrzędnym interesem publicznym”. Zaproponowano wówczas zakaz stosowania oprogramowania szpiegującego na komputerach i telefonach dziennikarzy. Zakaz by jednak nie obowiązywał, gdyby wskazywał na to interes bezpieczeństwa narodowego. Ale tylko w „indywidualnych przypadkach” lub w celu zbadania takich przestępstw, jak terroryzm, handel ludźmi czy bronią.
Jak już pisaliśmy, w trakcie prac legislacyjnych pojawiły się jednak propozycje, by pójść o krok dalej. W połowie czerwca Rada UE w mandacie negocjacyjnym dot. EMFA umieściła klauzulę chroniącą prerogatywy państw członkowskich w zakresie bezpieczeństwa i obrony. W przepisach rozszerzono także listę przestępstw, do których zbadania dozwolona byłaby inwigilacja dziennikarzy.
Szpiegowanie w węższym zakresie
W reakcji na ten ruch ok. 80 organizacji dziennikarskich na czele z Europejską Federacją Dziennikarzy napisało list do członków komisji Libe, by podczas głosowania nad ostatecznym stanowiskiem ws. projektu European Media Freedom Act poszły na przekór argumentacji Rady UE i poparły całkowity zakaz inwigilacji. Ostatecznie to się nie udało – europosłowie dali zielone światło szpiegowaniu dziennikarzy, ale w węższym zakresie, niż chce tego Rada UE.
Komisja Libe w art. 4 zawarła regulację, iż podsłuchiwanie dziennikarzy ma być zezwolone, gdy zawiodą wszelkie inne środki i tylko w sprawach dotyczących przestępstw, takich jak: terroryzm, handel ludźmi, wykorzystywanie dzieci i pornografia, nielegalny handel bronią, morderstwo, handel organami ludzkimi, porwanie i pojmanie zakładników, napaść z bronią w ręku, gwałt oraz przestępstwa objęte jurysdykcją Międzynarodowego Trybunału Karnego. Europosłowie zawarli także w art. 4 zakaz zmuszania dziennikarzy do wyjawiania informatorów. Ochroną przed podsłuchami objęci mieliby być nie tylko dziennikarze, ale także m.in. ich najbliżsi, pracodawcy oraz ich rodziny.
Bobiński zwraca uwagę na jeszcze jeden problem: – Obecnie w niektórych krajach członkowskich nie ma regulacji zezwalających na szpiegowanie dziennikarzy. Przyjęcie art. 4 projektu EMFA w obecnej postaci doprowadzi więc do uregulowania tego na poziomie unijnym.
Po przegłosowaniu projektu EMFA przez europarlament ruszą negocjacje trójstronne z Radą UE i Komisją Europejską.