Podczas udzielonej w ub. wtorek wypowiedzi dla Radia Zet Tomasz Trela wyraził wątpliwości co do prawdziwości notatek i materiałów źródłowych wykorzystywanych w serialu „Reset” na antenie TVP. „Ja to kwestionuję. Widzę, co robi telewizja rządowa, widzę do czego są zdolni” – mówił na antenie.
Prowadząca rozmowę Beata Lubecka nie dowierzała, że dokumenty wykorzystane w serialu mogły być sfałszowane, Tomasz Trela dowodził, że to możliwe, a jako przykład podał „paski” w TVP Info.
„Kiedy ja bym zobaczył, że ten dokument, który jest pokazywany w telewizji rządowej Info, ma odzwierciedlenie w archiwach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Kancelarii Prezydenta, to mogę powiedzieć tak, takie notatki były. Natomiast to jest bardzo dobrze przygotowany, populistyczny serial za gigantyczne pieniądze” – mówił poseł Lewicy.
Dalej poseł wywodził: „Na potrzeby kampanii wyborczej telewizja rządowa zrobi absolutnie wszystko, będą zaklinać każdą rzeczywistość i będą mówić, że my, jako opozycja demokratyczna, jesteśmy zdrajcami, że my powinniśmy jechać do Berlina, do Moskwy itd.”.
W reakcji na wypowiedź Tomasza Treli TVP w ub. wtorek opublikowała oświadczenie prezesa publicznej telewizji Mateusza Matyszkowicza. „Pana wypowiedź jednoznacznie i obiektywnie sugeruje, że Telewizja Polska S.A. użyła sfałszowanych dokumentów historycznych w emitowanym serialu »Reset«” – zwraca się do posła Lewicy prezes TVP. – „Przy czym, jak się wydaje, sugeruje Pan, że fałszerstwa tego dokonali autorzy i producenci filmu. Nie przytoczył Pan dowodów czy informacji mogących potwierdzić prawdziwość tezy. Stanowczo informuję, że jest to kłamstwo” – czytamy w oświadczeniu Mateusza Matyszkowicza.
W jego ocenie jeden z autorów „Resetu” Michał Rachoń „nigdy nie sprzeniewierzył się naczelnej zasadzie swojego fachu – uczciwości”. A kolejny twórca serialu Sławomir Cenckiewicz „zawsze publikuje (…) zgodnie z regułami warsztatu historycznego”.
TVP wezwała posła Trelę do zaniechania naruszania dóbr osobistych stacji i przeprosin na antenie radiowej Jedynki w ciągu 7 dni.
„Dobre imię Telewizji Polskiej zostało naruszone przez Pana wypowiedź w przedmiotowej audycji, gdzie stawia Pan zarzuty, które w obiektywnej ocenie wprowadzają w błąd słuchacza, mogące spowodować utratę zaufania do Telewizji Polskiej, potrzebnego do realizacji zamierzonych przez nią celów w ramach prowadzonej działalności określonej szczegółowo w art. 21 ust. 2 pkt 2 Ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, a tj. rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą” – czytamy w przedsądowym wezwaniu skierowanym do posła.
– Dotychczas żadne pismo od TVP nie wpłynęło ani bezpośrednio do mnie, ani do żadnego z moich biur – mówi w rozmowie z „Presserwisem” Tomasz Trela. – Jeśli je dostanę, przepraszać nie zamierzam. Moje wypowiedzi dla Radia Zet analizowałem z prawnikiem, który stwierdził, że wbrew zarzutom TVP nie oskarżyłem autorów „Resetu” o fałszerstwo. Mówiłem, że telewizja publiczna manipuluje faktami i chętnie powtórzę to przed sądem – dodaje.