Polskie media internetowe nie radzą sobie z antyukraińskimi treściami

Hejterskie komentarze pod artykułami w internecie wzmagają poziom dezinformacji

Antyukraińskie wpisy w komentarzach pod artykułami polskich mediów elektronicznych umykają moderatorom – twierdzi Stowarzyszenie Demagog. Przez pół roku we współpracy z Instytutem Monitorowania Mediów stowarzyszenie prześledziło niemal 340 tys. antyukraińskich wpisów w mediach społecznościowych i na forach internetowych.

„Ukry”, „UPAina”, „ukropolin”, „upadlina”, „banderowcy”, „ukrainizacja” – to tylko niektóre słowa charakterystyczne dla internetowych komentarzy o jawnie antyukraińskim charakterze. Jednak mimo że takie słowa łatwo wychwycić, polskie media nie zawsze reagują na ich pojawienie się na swoich forach czy w komentarzach pod artykułami.

Utrzymujące się antyukraińskie wpisy 

Jak zwraca uwagę Stowarzyszenie Demagog, które w ramach wspólnego projektu z IMM analizowało antyukraińskie treści w polskiej sferze internetowej, to właśnie wpisy na forach i w komentarzach wygenerowały największe, niemal 60-proc. zasięgi. Aż 92 proc. takich wpisów pojawiło się na Twitterze, a 5,7 proc. na Facebooku.

– Choć komentarze mogą pochodzić od niewiarygodnych użytkowników, to fakt, że lądują pod artykułem, który notuje wysokie liczby odsłon, sprawia, że dany przekaz, o ile nie zostanie usunięty przez administratora, automatycznie zyskuje wysokie dotarcie – komentuje Sylwia Dobkowska z Instytutu Monitorowania Mediów.

Jak wynika z ustaleń Demagoga, wiele antyukraińskich wpisów utrzymuje się w komentarzach pod artykułami przez kilka miesięcy. Od trzech miesięcy w serwisie Gazeta.pl można przeczytać: „W parku południowym we Wrocławiu ukry robią grilla zawsze i smażą chyba świńskie ogony na tym grillu bo smród jest nie do zniesienia”, przy czym określenie „Ukry” jest typowe dla rosyjskiej propagandy i ma deprecjonować Ukraińców. W podobnym tonie brzmi wpis opublikowany pod koniec kwietnia pod artykułem w serwisach grupy Polska Press. GazetaKrakowska.pl: „Super sprzęt dali ukrom a nam sprzedają graty, mybtez chcemy mieć się czym bronić” (pisownia oryginalna), ExpressBydgoski.pl (informacja sportowa), z końca marca br.: „Bardzo dobrze, pogonić banderowców upaińskich”.

Również moderatorzy forów i komentarzy w innych mediach przegapiają często antyukraińskie komentarze. Dziennik.pl, koniec marca: „Nie zgadzają się na udział trzy kraje upadlina, ukropolin i czechy”. Money.pl, koniec marca: „Brawo Ameryka Łacińska! Odmawiaja ukrom pomocy zbrojnej! Brawo”. Weszlo.pl, również od marca: „Brawo pan Putin i Rosja bic ukonazistow bic banderowskie scierwo mocno”.

Potencjalna odpowiedzialność karna

Co ciekawe, wszystkie wymienione serwisy w swoich regulaminach zastrzegają, że niedopuszczalne jest zamieszczanie „treści sprzecznych z prawem, wzywających do nienawiści rasowej, wyznaniowej, etnicznej, czy też propagujących przemoc” (Gazeta.pl), „komentarze nie mogą zawierać m.in. treści obraźliwych” (Dziennik.pl), „nie mogą zawierać treści sprzecznych z prawem, zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami” (WP.pl), „usuwanie bezprawnych lub innych niedozwolonych wypowiedzi następuje wskutek zgłoszenia otrzymanego przez administratora serwisu w formie email” (Weszlo.pl).

Zgodnie z polskim prawem wydawcy serwisów internetowych nie mają obowiązku bieżącej moderacji komentarzy. Nie oznacza to jednak, że walka z nienawistnymi wpisami jest skazana na niepowodzenie. Cytowany przez Demagoga Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Fundacji Batorego oraz Open Spending EU Coalition zwraca uwagę, że hejterskie komentarze mogą wypełniać przesłanki określone w art. 257 Kodeksu karnego, czyli odnoszącego się do mowy nienawiści z uwagi na pochodzenie etniczne. Zdaniem prawnika wydawcy mają wtedy obowiązek taki wpis usunąć. Nawet jeżeli wydawca zastrzega, że będzie jedynie reagował na nadesłane uwagi i informacje (tak jak Weszlo.pl), jeżeli po uzyskaniu informacji nie usunie hejterskiego wpisu – musi liczyć się z odpowiedzialnością karną.

Według danych zebranych przez Stowarzyszenie Demagog liczba zmoderowanych (odrzuconych) wpisów w dużych serwisach jest mimo wszystko spora. Gazeta.pl przyjmuje od 1500 do 3500 zgłoszeń dziennie, z czego usuwa 70 proc. wpisów. Wirtualna Polska w moderacji kasuje około 1/3 utworzonych wpisów. Problemu pozbył się Onet, który w 2019 roku zrezygnował z możliwości komentowania artykułów (nadal można to robić na profilach serwisów w mediach społecznościowych). Komentować nie mogą też czytelnicy materiałów w serwisach Interia.pl.