W którym roku oficjalnie została uznana niepodległość Libanu? Nie mam pojęcia. Kto otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1976 roku? Nie wiem, strzelam, że Anwar as-Sadat, bo przecież nie suflowana mi w odpowiedzi Margaret Thatcher. Znów błąd. Pytania z kategorii „historia świata” nie są łatwe. Może znajdę kategorię „polscy twórcy internetowi”, a tam pytanie: „Kto obok Krzysztofa Stanowskiego i Tomasza Lisa jest w pierwszej trójce dziennikarzy z największymi zasięgami na Twitterze?”. Wiedziałbym, że Łukasz Bok. Aplikacja Quikś – dzięki której bawię się w quizy i przekonuję o swojej niewiedzy – to jego najnowsze dzieło.
Jednak najbardziej znany Łukasz Bok jest z KiKŚ – profilu Konflikty i Katastrofy Światowe – wybitnie aktywnej działalności w mediach społecznościowych oraz ogromnych zasięgów. O ile liderów tego typu rankingów znają niemal wszyscy, Boka nie zna prawie nikt. Albo inaczej – wszyscy wiedzą, że istnieje i go czytają, ale nikt go nie spotkał, nie zaprosił do telewizji, nie grzał się w jego sławie.
NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ
„Łukasz Bok jest 26-letnim chłopakiem od dziecka zafascynowanym Bliskim Wschodem, geopolityką i żywiołami ziemskimi” – przyznał mi kiedyś w tekście wydrukowanym w 2021 roku w „Dzienniku Zachodnim”. „Odkąd pamiętam, ciągnęło mnie do dziennikarskiej zabawy. Pisałem do szuflady o wydarzeniach zasłyszanych w telewizji już w wieku 10 lat. Technika szła naprzód i w 2013 roku założyłem stronę o nazwie Konflikty i Katastrofy Światowe, na której mogłem publicznie opisywać to, czym się pasjonuję. Nie spodziewałem się, że po siedmiu latach będzie to ścisła czołówka polskich mediów, jeśli spojrzeć na liczbę czytelników”.
Nikt się nie spodziewał. Na początku czerwca Łukasz Bok, który przedstawia się „Autor @KonfliktyPL. Zainteresowania: Bliski Wschód, sport, żywioły. Tutaj prywatnie”, miał na Twitterze ponad 608 tys. followersów. Porównajmy. Dariusz Rosiak, autor cenionego „Raportu o stanie świata”, na Twitterze ma 27,8 tys. followersów, Jerzego Haszczyńskiego, uznanego szefa działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, obserwuje na TT nieco ponad 15 tys. followersów. Sporą grupę obserwujących zebrał za to Bartosz Wieliński, szef działu zagranicznego (i wicenaczelny) „Gazety Wyborczej” – prawie 85 tys. Ale to wciąż nic przy 608 tys. Łukasza Boka.
A to tylko Twitter. Spójrzmy na Facebooka: sam Łukasz Bok ma 4,5 tys. obserwujących, ale profil KiKŚ – Konflikty i Katastrofy Światowe aż 1,14 mln. Cała „Gazeta Wyborcza” ma tymczasem 788 tys. obserwujących, „Rzeczpospolita” – 167 tys., „Raport o stanie świata” Rosiaka – 52 tys., a „Dział zagraniczny” – 39 tys. fanów.
Do kompletu Instagram. Łukasza Boka obserwuje tutaj aż 1,2 mln osób, to niewiele mniej niż Kubę Wojewódzkiego (1,5 mln) i o wiele więcej niż Filipa Chajzera (818 tys. obserwujących).
Według Sotrendera (Facebook Trends Polska, kwiecień 2023) w kategorii Blogi/Vlogi facebookowa strona Konflikty i Katastrofy Światowe jest na trzecim miejscu w Polsce pod kątem liczby fanów, po Pyszności oraz Przepisy.pl. Natomiast na Instagramie Łukasz Bok jest pierwszy w liczbie obserwujących w kategorii Media/wiadomości informacje (Instagram Trends Polska, kwiecień 2023) i wyprzedza m.in. TVN, Onet czy WP.
Kamil Bolek, ekspert w dziedzinie influencer marketingu, do niedawna zasiadający w zarządzie grupy LTTM, podsumowuje: – Taka popularność i zasięgi – przy czym przy okazji nie mylmy zasięgu z liczbą obserwujących czy fanów w mediach społecznościowych – to w influencer marketingu już bardzo solidne liczby. Szczególnie w przypadku starszych grup docelowych, zaangażowanych społeczności i bardziej merytorycznych treści – i jak najbardziej mogą pozwalać na prowadzenie dochodowej działalności biznesowej – ocenia Kamil Bolek.
Pytam Łukasza Boka, co się u niego zmieniło – oprócz kolejnych wzrostów zasięgów – od naszej ostatniej rozmowy. – Tak naprawdę niewiele, poza wiekiem i wzrostem liczby czytelników – odpowiada. – Nadal zajmuję się tym samym i nadal robię to w taki sam sposób, jak w 2020 roku. Śledzę wydarzenia ze świata i informuję o nich odbiorców. Tylko i aż tyle.
Dodaje jednak: – Moją tematyką zazwyczaj są sprawy negatywne, więc zacząłem tworzyć na Instagramie cykl tylko z dobrymi i pozytywnymi wiadomościami. Przyjęło się to bardzo dobrze, a pisanie tego sprawia wielką radochę.
***
To tylko fragment tekstu Marka Twaroga. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.