Joachim Brudziński musi przepraszać i płacić

Skutek tweeta o "europejsko-kazachskich cwaniaczkach"

O wytłumaczenie tweeta prosili Joachima Brudzińskiego sami użytkownicy platformy

Joachim Brudziński, szef sztabu wyborczego PiS, przegrał w środę w pierwszej instancji proces o ochronę dóbr osobistych z Fundacją Otwarty Dialog, za swój tweet o „europejsko-kazachskich cwaniaczkach”. Zgodnie z orzeczeniem sądu musi przez 60 dni zamieszczać przypięty tweet z przeprosinami i zapłacić w sumie 30 tys. zł zadośćuczynienia fundacji, jej prezesce Ludmile Kozłowskiej i Bartoszowi Kramkowi.

W sprawie chodziło o twitterowy wpis z 22 kwietnia 2019 roku, w którym Joachim Brudziński napisał o „europejsko-kazachskich cwaniaczkach”, „cudzie zmartwychwstania pana D.” i praniu pieniędzy. Wpis zakończył stwierdzeniem: „Lusia i jej tolerancyjny mąż raczej Nobla nie dostaną”.

Jednoznaczne naruszenie dóbr osobistych

Jak poinformował „Presserwis” Martin Mycielski, szef komunikacji Fundacji Otwarty Dialog, sąd nie miał, wbrew stanowisku pozwanego, najmniejszej wątpliwości, kogo dotyczyły słowa Brudzińskiego. Uznał również jednoznaczne naruszenie dóbr osobistych, w szczególności w kontekście nieuprawnionego i poważnego oskarżenia o pranie przez fundację pieniędzy.

W uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie ma „żadnych wątpliwości co do pejoratywnego charakteru wypowiedzi (wpisu) pozwanego”.

Nie pozostawiały ich też liczne komentarze internautów. Ostatecznie na decyzję sądu miały też wpłynąć komentarze użytkowników Twittera, cytowane przez reprezentującego Brudzińskiego mecenasa Adriana Salusa: „za diabła nie wiem o czym on pisze”, „trudno zrozumieć więc proszę o przetłumaczenie na język polski”, „wytłumaczcie o czym Brudziński pisze bo totalnie nie rozumiem”, „ale o co chodzi”, „chciałbym zrozumieć bełkot pana ministra”, choć według Salusa miały przekonać sąd, że wpisu nie można rozumieć jednoznacznie.

– Nie mam wątpliwości, że pan Brudziński odwoła się od wyroku sądu – mówi „Presserwisowi” Bartosz Kramek. – Mam też wrażenie, że gdyby sankcje finansowe w takich sprawach były wyższe, wielu ludzi przemyślałoby najpierw to, co publikują w mediach społecznościowych. Byłoby to bardziej wychowawcze.