Rzecz o jedynym medium na świecie, które nie pozwala się cytować

„Africa Confidential” jest wydawanym od 1960 roku w Londynie newsletterem, który powstał, by opisywać sytuację w krajach afrykańskich w burzliwym okresie dekolonizacji. Grupa pomysłodawców i założycieli pisma – James Anthony Lemkin, John Vernon, Charles Janson i Charles March – skupiła się nie tylko na byłych koloniach i protektoratach brytyjskich, ale także na krajach kontrolowanych długo przez Francję i Belgię.

Newsletter wydawany co dwa tygodnie na niebieskim papierze listowym (m.in. po to, by trudniej było powielać analogowo jego treści) od początku trafiał głównie do subskrybentów instytucjonalnych: pracowników ONZ, organizacji pozarządowych, ambasad, agencji rządowych, korporacji i agencji wywiadowczych z całego świata, chcących śledzić, co się dzieje w Afryce.

Jak czytamy w serwisie internetowym Africa Confidential, newsletter już wtedy był źródłem informacji dla „wpływowych ludzi na kontynencie, rządów, a także grup interesów chcących mieć udział w procesach zachodzących w Afryce”. Siłą pisma, które dziś prenumerują również Unia Europejska, Bank Światowy i Unia Afrykańska, są jego autorzy: w większości freelancerzy, którzy dzięki rozległym kontaktom w Afryce – niektórzy z nich to politycy, dyplomaci i biznesmeni – docierają do informacji niedostępnych dla większości redakcji newsowych i działów śledczych.

To na łamach „Africa Confidential” opisano kulisy największych skandali korupcyjnych w Mozambiku i Zambii. Głośny był również materiał o byłym liberyjskim prezydencie Charlesie Taylorze, który osadzony w brytyjskim więzieniu dzwonił do swoich politycznych sojuszników w ojczyźnie. Lista śledztw „Africa Confidential” jest długa: jak podaje Global Investigative Journalism Network, jeden z autorów newslettera dotarł do dokumentów, z których wynikało, że amerykański koncern Halliburton dawał łapówki, by zdobywać kontrakty w sektorze paliwowym w Delcie Nigru. Materiały zdobyte przez freelancera posłużyły amerykańskiemu Departamentowi Sprawiedliwości jako dowód w sprawie: w 2009 roku koncern przyznał się do zarzutu łapówkarstwa i zapłacił ponad 400 mln dol. grzywny.

SIŁA NAGŁÓWKÓW

Wojciech Jagielski, dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, a niegdyś wieloletni korespondent wojenny związany z „Gazetą Wyborczą”, mówi, że newsletter stał się produktem luksusowym mniej więcej w połowie lat dwutysięcznych.

– Gdy newsletter znacząco podrożał, szefowie działu zagranicznego spytali mnie wtedy, czy dalsza prenumerata jest konieczna. Pamiętam, że dzwoniłem do redakcji „Africa Confidential” i prosiłem o upust. Redaktor naczelny tytułu Patrick Smith coś wtedy wymyślił i dostawałem jeszcze newsletter przez kolejny rok. Potem redakcji na Czerskiej nie było już na to stać – wspomina dziennikarz, który pisząc teraz o Afryce w „Tygodniku Powszechnym”, regularnie śledzi serwis internetowy Africa Confidential. Jak mówi, dużo daje mu nawet samo czytanie nagłówków tekstów.

– W każdym numerze newslettera dostęp do jednego artykułu jest otwarty. Jeśli redakcja otwiera najnowszy newsletter materiałem o kryzysie gospodarczym w Egipcie, to dla mnie jest to sygnał, że sytuacja w tym kraju jest poważna. Dziś „Africa Confidential” jest dla mnie bardziej podpowiedzią, jakim tematom bliżej się przyjrzeć i szukać informacji w źródłach, które są ogólnodostępne – mówi Wojciech Jagielski, który po raz pierwszy usłyszał o brytyjskim newsletterze, gdy uczęszczał na zajęcia na afrykanistyce na Uniwersytecie Warszawskim.

***

To tylko fragment tekstu Marty Zdzieborskiej. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.